Blog prawniczy pracownika kancelarii

przez dnia 2 lutego, 2010

Założę się, że nikt – poza mną – jeszcze tego nie wymyślił! Czego? Tego, że pracodawca (właściciel kancelarii prawnej lub podatkowej) powinien motywować swoich prawników do pisania blogów!

Dlaczego?

Od początku… Blog prawniczy jest jednym z narzędzi znajdujących zastosowanie w e-marketingu prawniczym. Prawidłowo prowadzony, i do tego żyjący w otoczeniu narzędzi e-marketingowych, jest wspaniałym sposobem nie tylko na bardzo skuteczną reklamę, ale również pozwala na utrzymywanie bliskiego kontaktu z przyszłymi oraz obecnymi klientami. Wszystko to razem wiedzie rzecz jasna do wyższych dochodów.

E-marketing powinien być wdrożony przez każdą firmę prawniczą – małą i dużą, a blog powinien być centralnym punktem tej strategii. Chodzi tutaj o blog prowadzony przez firmę prawniczą (podatkową).

Zastanówcie się teraz… skoro jeden blog może mieć kolosalne znaczenie dla przyszłości firmy, to jak wpłynie na jej wizerunek spora liczba blogów prowadzonych przez jej pracowników?! Ogromnie!

Ale … muszą być spełnione określone warunki:

  1. Blogi takie nie mogą być pisane pod presją pracodawcy;
  2. Każdy pracownik kancelarii powinien sam podjąć decyzję o prowadzeniu własnego bloga;
  3. Każdy z blogów pracowniczych powinien mieć inny design;
  4. Każdy z autorów bloga ponosi odpowiedzialność za treść artykułów;
  5. Każdy blog ma widoczną oraz podlinkowaną ikonę firmy prawniczej, w której pracuje autor bloga;
  6. Pracodawca nie może kontrolować i śledzić poprawności wpisów w blogach, a raczej powinien wykazać zaufanie wobec swoich pracowników w tym zakresie;
  7. Każdy z autorów utrzymuje swojego bloga samodzielnie (opłaty pokrywające hosting, domenę, itp.);
  8. Domeny blogów pracowniczych nie mogą być pochodnymi domeny firmowej (np. domena firmy abc.pl, bloga – abc.pl/blog-rafal-chmielewski – to jest niedopuszczalne z punktu widzenia skuteczności pozycjonowania);
  9. Pracodawca powinien wydać regulamin, w którym omówi podstawowe zasady prowadzenia prawniczych blogów pracowniczych (np. klauzule wyłączające odpowiedzialność firmy za treść zamieszczoną w tych blogach).

Wyobraźcie sobie, jaki potencjał marketingowy dla firmy prawniczej tkwi w systemie takich blogów. Każdy z nich pracuje na dobre imię swojego autora, a także dobre imię kancelarii, w której on pracuje. Każdy gość odwiedzający takiego bloga, nabiera zaufania nie tylko do jego twórcy, ale również do samej firmy.

Prawdziwy power! Czyż nie? 🙂

Prawnicy – pracodawcy… zmotywójcie swoich pracowników do pisania blogów! To wam się naprawdę opłaci!

Ale musicie jeszcze wiedzieć o jednym: blog waszego pracownika jest korzystny dla Was, ale również i dla niego. Dlaczego? Ponieważ …

… ale o tym jutro… 🙂

***

Oto ten artykuł >>

{ 17 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

Paulina Gadomska-Dzięcioł 2 lutego, 2010 o 2:56 pm

Skuteczne wykorzystanie bloga w marketingu kancelarii prawnej zależy od jego zawartości, regularności, ale też od umiejętnego wypromowania w sieci samego bloga. Przypuszczam, ze tu może tkwić problem dla prawników. Nie dość, że poświęcają swój cenny czas na pisanie bloga, to jeszcze powinni spędzić ok. 1h dziennie na odwiedzeniu wartościowych, tematycznie powiązanych stron i pozostawieniu tam swojego „śladu” (komentarza, wypowiedzi,…) Stojąc przed wyborem: blog czy artykuł do prasy, prawnik wybiera to drugie rozwiązanie, które gwarantuje mu określoną liczbę czytelników.
Ale co do zasady – zgadzam się, że obecność w Internecie, np. w formie bloga, to doskonały sposób na pokazanie klientom, obecnym i przyszłym, siebie od eksperckiej strony.

Odpowiedz

rafchmielewski 2 lutego, 2010 o 3:17 pm

Dziękuję Paulino za trafny komentarz!

Zgadzam się, że wprowadzenie bloga i jego marketing jest czasochłonny. Zapewne jest to kolejny powód niskiego zainteresowania prawników blogami i e-marketingiem.

Blogi mają jednak dużą przewagę nad artykułami w prasie (będącymi zresztą również formą marketingu). Jest to fakt, że artykuł w prasie „żyje” przez krótki czas, natomiast ten sam artykuł w blogu – wiele lat, tak długo, jak długo istniał będzie sam blog. A więc raz wykonana praca daje swoje owoce przez bardzo długi okres czasu i stąd właśnie czas poświęcony na prowadzenie bloga i jego marketing, nie tylko nie jest stracony, ale w mojej opinii również wykorzystany znacznie lepiej.

Pozdrawiam,
Rafał

Odpowiedz

pawel.sikora 2 lutego, 2010 o 7:40 pm

Witam,

Interesujący wpis i co mogę potwierdzić – rewolucyjny. Z tego co jest mi wiadome, podejście do „niezależnego kanału” powiązanego z daną marką, jest raczej podejrzliwe, niż przychylne (niełatwo jest sygnować coś na co nie ma się wpływu i co może mieć różny wpływ na markę). To co proponuje Rafał – tj, określone zasady koegzystencji „firmy i blogów” pracowniczych, to również novum (i w mojej ocenie nieźle pomyślane), które jednakże ma szansę spowodować rozkwit nowej formy. Chociaż mam wrażenie – jeszcze nieprędko.

Ponadto przy porównaniu – artykuł w prasie, a blog, trzeba wspomnieć o interaktywności tego drugiego. Mamy możliwość wymiany poglądów, a tym samym „bezpośrednie oddziaływanie na szerszą grupę ludzi (w tym klientów), jak również pewność, że dzięki temu nas zapamiętają lepiej niż tylko nazwisko, które przewijało się na np. żółtych stronach kilka miesięcy temu 🙂

Pozdrawiam

Odpowiedz

rafchmielewski 2 lutego, 2010 o 8:13 pm

Samo sedno! Dziękuję Pawle za komentarz!
Pozdrawiam,
Rafał

Odpowiedz

Paulina Gadomska-Dzięcioł 3 lutego, 2010 o 10:15 pm

Ja też jestem za blogami!!! Zastanawiam się tylko, gdzie tkwi „opór materii”. Czy to brak czasu czy raczej brak zaufania (jeszcze) do tej formy komunikowania o sobie/swojej firmie. Szczególnie cennej w przypadku usług profesjonalnych (w tym prawnych) gdzie liczy się kompetencja, wiedza, profesjonalizm. A te najłatwiej pokazać tekstem napisanym przez siebie, np. na blogu. Wiadomo, że za artykułem w prasie, poza autorem (np. prawnikiem) stoją osoby, które zadbały by materiał się pokazał (np. PR-owcy). W rezultacie czytelnik nie zapoznaje się z najlepszym tekstem na dany temat, tylko z tekstem, za którym stała większa siła przebicia się do mediów. Mając do dyspozycji blogi prawnicze czytelnik-Internauta sam mógłby wybrać źródło, z którego chce korzystać, ponieważ wydaje mu się najbardziej kompetentne, merytorycznie wartościowe.

Odpowiedz

Paulina Gadomska-Dzięcioł 3 lutego, 2010 o 10:31 pm
rafchmielewski 3 lutego, 2010 o 10:54 pm

Gdzie tkwi opór materii? Jak napisałaś: brak czasu i zaufania. Pewnie jeszcze niewiedza. Dlatego mam nadzieję, że dzięki temu blogowi (nomen omen :)) ta sytuacja się zmieni!

Co do artykułów w prasie… mam historię ze swojego doświadczenia:

Kiedy zacząłem prowadzić mój pierwszy blog prawniczy (dotyczący abolicji podatkowej), z miejsca posypały się komentarze. No może nie była to ogromna ilość, ale było ich na tyle dużo, że mogłem wyodrębnić konkretne problemy podatkowe, z którymi boryka się określona grupa podatników. Mam na myśli żywe i domagające się szybkiego rozwiązania problemy podatkowe. Duża ilość osób zainteresowanych danym tematem pozwoliła mi następnie na przekonanie Gazety Prawnej o konieczności napisania artykułu na taki „chodliwy” temat. W wyniku czego, po udanym „wejściu”, do dziś miałem tam serię wywiadów (kilka skanów jest tutaj: http://www.podwojneopodatkowanie.pl/moje-artykuly/ ) na tematy interesujące szerokie grono czytelników mojego bloga – i nie były to jakieś tam wydumane problemy (jak zdarzało mi się pisać na zlecenie szefa w jednej z firm BIG4), ale bieżące wątpliwości. Bez bloga nigdy nie dowiedziałbym się o tym, co trapi podatników, a znalezienie potrzeb klientów jest przecież kluczem do sukcesu w każdym biznesie. Ostatecznie wywiady w drukowanym dzienniku przyczyniły się do zwiększenia zaufania do mojej osoby, jako prawnika, a to z kolei wywarło wpływ na moje dochody. To wszystko dzięki blogowi.

Nawiasem mówiąc, dzięki mojej działalności w sieci kilku osobom udało się wygrać z fiskusem (o czym właśnie piszę do Gazety Prawnej – pewnie ukaże się w przyszłym tygodniu). Aha, no i najważniejsze, jeden z moich wywiadów (oczywiście temat zainspirowany problemami czytelników) spowodował interwencję Rzecznika Praw Obywatelskich u Ministra Finansów w sprawie nierównego traktowania jednej z grup podatników (jeszcze nie rozstrzygnięte).

A pani redaktor co jakiś czas przysyła do mnie pytania, czy nie mam dla niej jakiegoś nowego ciekawego tematu podatkowego 🙂

Dlatego założyłem tego bloga, bo w blogach prawniczych naprawdę widzę ogromny potencjał!

Pozdrawiam Paulino i dziękuję za komentarz!
Rafał

Odpowiedz

rafchmielewski 3 lutego, 2010 o 10:56 pm

Tak, o Suliku również czytałem 🙂 W ogóle blogi polityków są dla nich świetną reklamą, prawda?
Rafał

Odpowiedz

Paulina Gadomska-Dzięcioł 4 lutego, 2010 o 9:20 pm

No i super. Twoje działania w sieci (blog), w które wpisana jest interaktywność z czytelnikami, skutkujące artykułami w prasie skierowanej do Twojej grupy docelowej, to znakomity przykład dobrze prowadzonej komunikacji. Blog interesuje ludzi z rzeczywistymi problemami podatkowymi, a dziennikarze poszukując żywych tematów, docierają do bloga i widzą, że odpowiadasz na prawdziwe, aktualne zagadnienia, postrzegają Cię jako eksperta i zapraszają do współpracy na łamach prasy.

I to jest najlepszy – z mojego PR-owego punktu widzenia – argument za prowadzeniem blogów przez prawników, którzy być może nie doceniają jeszcze wagi prowadzenia działalności informacyjnej w Internecie. Dobry blog otwiera drogi do innych mediów. Jeśli nawet prawnik ma wątpliwości, czy jest sens poświęcać czas na pisanie na własnym blogu, którego liczba czytelników nie idzie w tysiące, powinni mieć na uwadze, że ich klienci i potencjalni klienci, którzy do bloga nie dotarli, mogą przeczytać w gazecie opinię ekspercką opublikowaną tam dzięki blogowi właśnie.

Odpowiedz

rafchmielewski 4 lutego, 2010 o 11:51 pm

Dziękuję Wam za wsparcie! Sami widzimy, jak na dłoni, że blog pobudza do dyskusji 🙂

Internet jest teraz bardziej społecznościowy, niż wcześniej, ale dla mnie najwspanialsze jest to, że możemy się wspólnie kontaktować i wymieniać swoje poglądy z łatwością, o jakiej jeszcze 5 lat temu nie marzyliśmy!

Rafał

Odpowiedz

rafchmielewski 8 lutego, 2010 o 2:59 pm

Obecnie to Dziennik Gazeta Prawna do mnie pisze z prośbą o wyrażenie opinii w danej sprawie. (Dzisiejszy wpis: https://e-marketingprawniczy.pl) Dzięki blogowi stałem się ekspertem w mojej dziedzinie i artykuły prasowe wzmacniają mój wizerunek eksperta w oczach gości bloga, co oczywiście przekłada się na wyższe dochody 🙂
Rafał

Odpowiedz

Daniel Anweiler | Odszkodowania za błędy medyczne 11 września, 2015 o 2:00 pm

A co jak pracownik będzie lepiej ode mnie bloga pisał?

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 11 września, 2015 o 4:04 pm

To kancelaria będzie miała więcej klientów 🙂

Tak mają w kancelarii SZiP. 🙂

Odpowiedz

Daniel Anweiler | Odszkodowania za błędy medyczne 11 września, 2015 o 4:10 pm

No to w poniedziałek będzie zebranie.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 12 września, 2015 o 6:06 am

Dzień dobry Panie Danielu!

🙂

W propos zebrań, taka anegdota mi się przypomina… Mój dobry znajomy przedsiębiorca powiedział mi kiedyś, że u niego w firmie w pokoju konferencyjnym nie ma krzeseł. Pytam – dlaczego? A on: bo na stojąco wszystkie zebrania są błyskawiczne. 🙂

Odpowiedz

Daniel Anweiler | Odszkodowania za błędymedyczne 12 września, 2015 o 7:49 am

Tak zgadzam sie. My w większości naradzamy sie w kuchni kancelaryjnej. Jest jedno krzesło wiec nikt nie siada. 5 minut i dalej do roboty.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 12 września, 2015 o 9:29 am

Tak – kuchnia ma poza tym specyficzny klimat 🙂

Odpowiedz

Dodaj komentarz

{ 3 trackbacki }

Poprzedni wpis:

Następny wpis: