Moja historia z e-marketingiem prawniczym – dlaczego nie pracuję na etacie

przez dnia 21 maja, 2010

Dziś nieco lżej … Każdy powinien robić TYLKO to, co kocha 🙂 Prawnik również.

Zobacz: każdy z nas ma jakieś cechy indywidualne. Jest niemal niemożliwe znalezienie takiej samej osoby jak ty na świecie. Wszyscy się różnimy od siebie: ja, ty, nasi koledzy i koleżanki.

Co z tego wynika?

Ano to, że każdy prawdopodobnie ma do spełnienia w życiu jakiś swój cel. Każdy ma do realizacji jakąś swoją misję. Droga każdego z nas jest inna.

Jaka?

To TY powinieneś wiedzieć jaka!

Tymczasem zobacz: ile osób kończy studia prawnicze dlatego, że:

  1. nie mieli pojęcia co zrobić z życiem (to mój przypadek);
  2. tego oczekiwało od nich najbliższe środowisko (rodzina, znajomi, itp.);
  3. mieli błędne wyobrażenia co do zawodu prawniczego (życie na wysokim poziomie materialnym);
  4. taka była moda;
  5. mieli ambicje np. ukończenia trudnych studiów.

A ile osób ukończyło studia prawnicze z prawdziwej pasji?

Uwierz mi, znam dobrych prawników, którzy nie znoszą swojej pracy. Znam też takich, którzy nie wyobrażają sobie bez praktyki prawniczej życia.

Jeżeli należysz do grupy pierwszej i siedząc za biurkiem marzysz o innym zajęciu, to witaj w klubie! To była moja droga – dokładnie.

Najpierw poszedłem na studia, gdzie podczas zajęć logiki dowiedziałem się, że jestem tu, bo nie wiem, jak pokierować swoim życiem. Niestety to była prawda (jak się dowiedziałem później, nie tylko moja). W czasie studiów zapałałem miłością do prawa podatkowego (za sprawą prof. Modzelewskiego), a potem wyspecjalizowałem się w międzynarodowym prawie podatkowym. Od tego czasu moim marzeniem stała się praca w KPMG… co się spełniło w 100%.

Tutaj jednak dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy o sobie: po pierwsze – nie znoszę mieć szefa; po drugie – nie znoszę prawa podatkowego; po trzecie – chociaż nie znoszę podatków, to jednak pasjonują mnie podatki międzynarodowe (co należało do moich obowiązków jedynie w ograniczonym zakresie).

Ostatecznie grzebałem się w wacie (VAT-cie) marząc o własnej firmie – to nie miało żadnego sensu i odbijało się na mojej pracy (podobnych mi osób było tam więcej, niestety).

Wówczas nastąpił przełom. Zdałem sobie sprawę z dwóch rzeczy:

  1. zajęty pracą nie mam nawet czasu zaplanować własnego życia (dobrze, że chociaż miałem tego świadomość);
  2. jeżeli TERAZ nie wezmę mojego życia we własne ręce, to skończę jako trybik w machinie korporacji bez prawdziwej rodziny, prawdziwej przyjaźni, prawdziwego zadowolenia, prawdziwej realizacji własnego ja.

Nie mogłem sobie pozwolić na nagłe odejście z pracy: miałem ledwo co narodzone dziecko. Postanowiłem jednak zacząć organizację na nowo i w oparciu o własne cele i ideały. Najpierw poszukałem – tzn. naprawdę POSZUKAŁEM … z kartką i długopisem w ręku – siebie samego na mapie świata. Odkryłem, że to co chcę, to mi się TYLKO wydaje, że chcę. Że mojej prawdziwe pragnienia są ukryte, ale jednak są i mogę do nich dotrzeć.

Zrozumiałem, że gdzieś głębiej nie chcę wcale dużo zarabiać, ale że chcę pomagać innym ludziom. Nie ważne w jaki sposób i czego ta pomoc miałaby dotyczyć. Odkryłem, że jedyne, co ma dla mnie sens, to pomaganie i opuszczenie tego świata w stanie lepszym, niż się go zastało.

Co więc zrobiłem?

Założyłem blog i zacząłem pomagać w przedmiocie podatków międzynarodowych osobom fizycznym. Szybko się okazało, że dzięki mojej bezinteresownej pomocy zarabiam tyle samo, co w KPMG. Bez szefa, bez stresu i pracując znacznie mniej. Że jestem ekspertem w tej dziedzinie.

Niestety moje stosunki w pracy w tym czasie się zdecydowanie popsuły (czego się spodziewałem) i musiałem ją opuścić. Jednak zrobiłem to z radością i szczęśliwy, że podążam po własnych torach!

***

Jeżeli i ciebie dręczą takie myśli i wątpliwości, zrób to, co ja: nie porzucaj tego, co masz i na co pracowałeś, czy pracowałaś, przez tyle lat. Załóż blog w temacie prawnym, który NAPRAWDĘ ciebie pasjonuje, i daj się ponieść tej pasji. Będziesz o wiele szczęśliwszy/szczęśliwsza, niż teraz.

Kiedy się nagle okaże, że jesteś ekspertem w tej dziedzinie (a to jest pewne), zrób coś: przeorganizuj swoją ścieżkę zawodową. Albo zmień dział, albo firmę, albo załóż własną firmę prawniczą. Zrób to, co podpowie ci intuicja.

Nigdy nie idź tam, gdzie nie chcesz. Szkoda czasu.

***

Happy end…

Kiedy moja działalność rozwinęła mi się na dobre i zdobyłem masę klientów zobaczyłem, jakiego potężnego narzędzia marketingowego użyłem. Odkryłem, że firmy prawnicze nie znają go tak dobrze, albo w ogóle. Rozpoznałem rynek na świecie (głównie w USA) i postanowiłem założyć kolejną firmę: tym razem konsultingową w przedmiocie e-marketingu prawniczego, czego emanacją jest ten blog.

Teraz również pomagam ludziom. Pomagam prawnikom rozwijać ich biznesy dzięki narzędziom e-marketingowym. Robię to z pasją, bo to jest to, czego potrzebuję, jako człowiek.

——-

Jeżeli masz wątpliwość: pomagać, nie zawsze znaczy być wolontariuszem. Pomoc, to także oddanie się służbie drugiemu człowiekowi za sowite wynagrodzenie. Jednak takie wynagrodzenie nie będzie dla ciebie dostępne, jeżeli to,  co robisz, nie będzie wynikało z twojej PRAWDZIWEJ potrzeby spełniania się.

Koniec.

🙂

{ 5 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

pawel.sikora 21 maja, 2010 o 11:41 am

Inspirujące 🙂
Gratulacje za odwagę i szczerość wypowiedzi.
pozdrawiam

Odpowiedz

Adrian Janus 21 maja, 2010 o 12:03 pm

Miło jest czytać takie teksty, które inspirują do chwytania życia w swoje ręce 🙂

Odpowiedz

Ryszard Sowinski 21 maja, 2010 o 1:02 pm

To dobra historia. Mam podobne doświadczenia. Najważniejsza jest pasja. Sukces przychodzi za nią. Bezinteresowność też otwiera wiele drzwi.

pozdrawiam

RS

Odpowiedz

rafchmielewski 21 maja, 2010 o 8:23 pm

Dziękuję Koledzy za komentarze! 🙂

Pozdrawiam,
Rafał

Odpowiedz

Daniel Anweiler | Odszkodowania za błędy medyczne 13 września, 2015 o 11:57 am

I love the law and i’m doing what i love;-)

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: