"Prawnicy powinni się obudzić, jeśli chodzi o marketing społecznościowy"

przez dnia 14 grudnia, 2010

Tytuł tego wpisu to po prostu tytuł niedawnego artykułu w The Lawyer, przesłanego mi przez Marcina Wystrychowskiego z BigFour.

Tekst mówi o tym, jak to największe firmy prawnicze USA posiadają profile w serwisach społecznościowych (głównie chodzi o LinkedIn), ale niestety są one napisane „na kolanie” i do tego z błędami. Autor próbuje nakłonić prawników do bardziej poważnego potraktowania social marketingu, gdyż znaczenie świata elektronicznego rośnie.

Artykuł sam w sobie nie jest tak ciekawy, jak dyskusja, która pod nim rozgorzała. Ciekawe, że nawet amerykańscy prawnicy różnie oceniają skuteczność marketingu społecznościowego. Zdania w dyskusji prezentują skrajne poglądy. Z jednej strony totalnie „na nie”:

What could lawyers possible gain from using social media. This is all just stuff and nonsense. Surely they should be spending time seeing to their clients needs rather than updating their Tweeting status or boasting about their latest corporate lunch on Facebook. Can anyone enlighten me on how exactly Linked In would further anyone’s career?

A z drugiej „na tak”:

(…) Trust me, these new firms *do* check out lawyers on the internet before they make that first call, and a professional social media presence can’t make you look bad. (…)

Z czego wynikają te negatywne komentarze i opinie?

Z braku zrozumienia, czym jest e-marketing społecznościowy.

Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele się zmieniło ostatnimi laty. Ta zmiana dotyczy naszej mentalności. Światy realny i wirtualny coraz częściej wchodzą sobie w drogę, uzupełniając się nawzajem. Nasza aktywność w sieci ma odniesienie i skuteczność w świecie rzeczywistym i na odwrót. My to nie tylko akceptujemy, ale wręcz oczekujemy takiego stanu. Chcemy, aby tak było…

… Bo ja chcę robić zakupy w sieci, kontaktować się z kontrahentem za pomocą maila (niektórzy via Facebook), poznawać nowych znajomych i partnerów biznesowych w sieci, oglądać filmiki z pokładu jachtu na Oceanie Południowym, flirtować, zarabiać pieniądze przez Internet, mieć dostęp do konta przez sieć, robić inwestycje na Kajmanach…

… i oczekuję tego, że ktoś mi to umożliwi, pomoże mi i nauczy.

Oczekuję.

Mój klient również oczekuje tego, że będę w sieci. Że będę miał możliwość rozwiązania jego problemu przez Internet. Że będę o niego dbał, utrzymywał z nim relację i nawet wzbogacał jego życie, korzystając z narzędzi internetowych.

Nie do wszystkiego media społecznościowe są rzecz jasna potrzebne. Ale świat się zmienia niezwykle szybko. I jak kilkanaście lat temu wysłanie maila do klienta było nawet niestosowne, to dziś niejednokrotnie niestosowne jest wysłanie korespondencji pocztą tradycyjną. A jutro brak mojej osoby w sieci (brak bloga, profilu w LinkedIn, czy GoldenLine) będzie poważnym błędem biznesowym, bo nie będzie można mnie „wygooglać”. Będę niewiarygodny, jak dziś niewiarygodna jest firma bez strony www.

Ale aby zmienić stosunek do social media, trzeba wiedzieć, jak można je wykorzystać. Jak wykorzystać je tak, aby były dźwignią dla biznesu i kancelarii. Jeżeli ktoś wie, jak to zrobić (uczę tego z Marcinem na jednym z moich szkoleń), to wówczas nie ma on ŻADNYCH wątpliwości, że jest to skuteczne narzędzie BD.

Mnie do tego przekonywać nie trzeba. Od przeszło dwóch lat prowadzę blog podatkowy, który dzięki wykorzystaniu mediów społecznościowych przynosi mi kilku potencjalnych klientów dziennie, daje mi pasywny dochód ze sprzedaży moich książek i promuje mnie, jako eksperta w zakresie podatków międzynarodowych.

Do tego, od roku prowadzę nową firmę, piszę nowy blog (ten właśnie) i korzystam z narzędzi społecznościowych, co również przyniosło mi masę możliwości biznesowych, partnerstwa, kontakty z prasą, itd.

W międzyczasie zajmowałem się również inwestycjami w rajach podatkowych, gdzie robiłem niesamowite pieniądze dzięki temu, że prowadziłem blog i korzystałem z social media (jak to się działo – to tajemnica :))

Mnie przekonywać nie trzeba. Teraz to ja staram się przekonać prawników, że social media można wykorzystać do budowy biznesu kancelarii.

{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

Liwiusz 15 grudnia, 2010 o 9:44 am
rafchmielewski 15 grudnia, 2010 o 10:29 am

Przeoczenie, które nigdy nie umyka uważnym czytelnikom 🙂

Dzięki Liwiuszu!
Rafał

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: