Zadbaj o to, by być wszędzie

przez Rafał Chmielewski dnia 14 kwietnia, 2012

blog prawniczyWyobraź sobie taką sytuację: twój potencjalny klient ma problem, który Ty możesz mu rozwiązać. On szuka pomocy. Przychodzi do Ciebie najpierw. Pyta, bada grunt. Pyta o cenę usługi. Itd. No wiesz…

Ale potem idzie do, załóżmy, kliniki prawa na uniwersytecie, a tam … znowu TY. Więc jeszcze sobie rozmawiacie.

Następnie kieruje swe kroki do jakiejś fundacji, która podobnym tematem się zajmuje, a tam … znów Ty sam. Krótka pogawędka i klient idzie dalej. W między czasie spotyka przyjaciela, któremu się zwierza ze swojego problemu, a on mu poleca oczywiście Ciebie. Potem kupuje gazetę, gdzie poruszany jest podobny problem, a tam Twój artykuł…

I tak dalej. Wszędzie Ciebie pełno. Klient nabiera przekonania, że tylko TY w tym kraju wiesz, jak mu pomóc.

Możliwe, czy nie?

No… ? 🙂

Witaj Rafale,

postanowiłem do Ciebie dzisiaj napisać, bo dziś po raz kolejny przekonałem się o sile e-marketingu  prawniczego.

Mianowicie przygotowywałem dzisiaj na praktykach pewien research prawny na temat opodatkowania wynagrodzenia członka zarządu (niemiecki rezydent) w polskiej spółce.

Rafale ilość razy w jakich trafiłem dziś na twój blog podwojneopodatkowanie.pl jest niesamowita 🙂 W zasadzie mógłbym przygotować odpowiedź na to pytanie tylko na podstawie Twojego bloga. Oczywiście oparłem się głównie na ustawach i interpretacjach podatkowych. Ale w jakiś sposób po raz kolejny zobaczyłem jaki potencjał tkwi w emarketingu.

Co prawda na moich poszukiwaniach, Ty jako autor bloga, nic nie zarobiłeś, ale mam świadomość, że gdyby pytanie było trudniejsze to szansa na podzlecenie opinii na ten temat, dla autora bloga, rośnie niesamowicie. Z pewnością jednak po takich poszukiwaniach nazwisko autora zostaje na długo w pamięci i przy kolejnych podobnych pytaniach wiemy kto się w tym specjalizuje. Już nie mówiąc o sytuacji gdyby to ten członek zarządu samodzielnie szukał odpowiedzi na to pytanie.

A więc możliwe, czy nie? …

Takiego maila, którego właśnie przeczytałeś, napisał mi ostatnio mój dobry znajomy.

W sieci to możliwe.

To jest siła specjalizacji.

To jest siła indywidualizacji.

To jest siła strategii.

To jest wartość celu.

To jest wartość ponadczasowości.

To jest siła wiedzy, doświadczenia i umiejętności.

Tylko tyle i aż tyle.

{ 29 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

Lech 14 kwietnia, 2012 o 9:30 pm

Dużo zależy też od tematyki i konkurencji stron w internecie. Czym innym jest „opodatkowanie dochodów z Holandii” (29000 stron w google), a czym innym „wypowiedzenie umowy o pracę” (1mln stron).

Odpowiedz

Agnieszka Swaczyna 15 kwietnia, 2012 o 4:47 pm

Mówiąc na żarty – widzę przysłość w klonowaniu ludzi, a na poważanie – oczywiście masz rację. Niestety łatwiej powiedzić niż zrobić. Że powtórzę za Lechem: rozwód ponad 5.000 000 stron :-).

Odpowiedz

Paweł Judek | blog o prawie transportowym 15 kwietnia, 2012 o 4:52 pm

Zgadzam się z Lechem. Dużo zależy od specjalizacji. W jednych tematach specjalizuje się szereg osób, w innych konkurencja jest zdecydowanie mniejsza. Pojawianie się wszędzie w wielu wypadkach nie będzie więc możliwe niezależnie od chęci i umiejętności zainteresowanego.

Odpowiedz

Błażej Sarzalski | Rejestracja spółek z o.o. 15 kwietnia, 2012 o 5:32 pm

Dokładnie, zgadzam się z Pawłem, ale mam wrażenie, że Rafałowi chodziło raczej o to aby w miarę możliwości być wszędzie i „wszędzie” nie zawsze musi oznaczać dosłownie „wszędzie” 🙂 Bo np. domyślam się, że osoby zainteresowane prawem transportowym czy utworzeniem sp. z o.o. nie będą szukać pomocy w klinice prawa.

Odpowiedz

Paweł Judek | blog o prawie transportowym 15 kwietnia, 2012 o 5:51 pm

Ale nawet „wszędzie” w sieci jest często nie do osiągnięcia. Portali poświęconych pewnych zagadnieniom są czasami dziesiątki. Żeby udzielać się na wszystkich, trzeba by przestać pracować 🙂

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 15 kwietnia, 2012 o 11:42 pm

Ojej, ale się rozpisaliście! 🙂

Dziękuję Wam za te komentarze, pisane zresztą w niedzielę ! 🙂

Zgadzam się z Wami, że nie możliwe jest być wszędzie. Nawet w sieci. Ale dzięki e-marketingowi możemy to „wszędzie” wzmocnić. Nawet, jak klient nie będzie odwiedzał naszych stron, bo konkurencja jest spora (w tych rozwodach :)), to w oczy będzie mu się rzucało nasze nazwisko. Nawet obecność na „konkurencyjnym” blogu i zostawianie tam komentarzy spowoduje, że nasze imię i nazwisko będzie kojarzone z tematem (dlatego koniecznie trzeba zapomnieć o nickach, ale podpisywać się imieniem i nazwiskiem).

W przyszłości to nabierze jeszcze większego znaczenia, gdyż google pracuje nad rozwiązaniem (może już działa, kto wie…), które będzie wiązało treści z ich autorem (treść popularnego autora będzie promowana w większym stopniu). To spowoduje, że więcej dobrych treści z naszych rąk, będzie częściej na „wierzchu”.

A drugiej strony też zadałbym sobie pytanie, kiedy mamy do czynienia ze specjalizacją. Czy temat rozwodu to już specjalizacja? Na pewno tak, ale czy nie da się jeszcze wyodrębnić jakiegoś węższego zagadnienia? Tak samo z prawem transportowym i wekslowym. Być może w tak wyodrębnionych specjalizacjach będzie można być „wszędzie”, albo prawie „wszędzie” 🙂

Bo zobaczcie, ja mam blog o podwójnym opodatkowaniu dochodów zagranicznych. To jest niby specjalizacja, prawda? I większość osób by się na tym zatrzymała.

Ale w zeszłym roku się okazało, że węższa specjalizacja prowadzi do wyższych dochodów, i stąd założyłem blog o jeszcze węższej tematyce, o której wspomniał Leszek: opodatkowanie dochodów z Holandii. Teraz jak poszukacie frazy „opodatkowanie dochodów holenderskich” to okaże się, że na pierwszej stronie są aż 4 moje pozycje (dwie ze starego bloga, ale jego obecność tutaj zawdzięczam nowemu blogowi). To oczywiście nie jest „wszędzie”, ale jednak jest sporo.

Pozdrawiam Was i jeszcze raz dziękuję za odwiedziny mojego bloga!
Rafał

Odpowiedz

dociekliwy 19 kwietnia, 2012 o 3:13 pm

Być wszędzie, dzięki e-marketingowi, to jak budować dom na ruchomych piaskach. Oczywiście nie zaszkodzi mieć stronę, ale nie oszukujmy się – w google do wzięcia jest 10 miejsc. Każdy kolejny ekran wyników to promil kliknięć. Proszę policzyć, ilu prawników może się tam znaleźć? Podpowiem: maksymalnie 10. Odpowie Pan – trzeba się specjalizować. Przecież łatwo jest wypromować swoją stronę na niszową frazę typu „krowa amerykańska na terenach zalewowych dolnej Ostrołęki”? Owszem łatwo, ale: a) dzielenie specjalizacji na mniejsze specjalizacje jest również dzieleniem swojej grupy docelowej. Większość klientów zacznie bowiem szukać frazy „krowa amerykańska” i nas nie znajdzie. następna część targetu wpisze: „krowa amerykańska ostrołęka” i również zobaczy wyniki bez nas. A „ćwierć procent” najbardziej światłych użyje naszej frazy (to tylko przykład – podobnie będą szukać tematów prawnych). Oraz b) im łatwiej się wypozycjonować, tym łatwiej wylecieć z wyników. Bo czym jest łatwość pozycjonowania? Brakiem konkurencji. To oznacza, że nie tyle nasz content jest dobry, co zywczajnie nikt nie ma podobnego. Ale… kiedy pojawi się jeden konkurent, nasze wpływy dzielą się na pół. A kiedy pojawi się ich tysiąc, będziemy mieli przy dobrych wiatrach pozycję w okolicach 90 ekranu z wynikami wyszukiwania. Więc trochę ma Pan rację, a trochę to takie hokus-pokus dla niewtajemniczonych.

Ciekawi mnie, jak się Pan do tego odniesie? 🙂

Odpowiedz

Paweł Judek | blog o prawie transportowym 20 kwietnia, 2012 o 12:05 pm

Przecież e-marketing prawie w ogóle nie odnosi się do pozycjonowania w googlu, a już w szczególności opisywany post tego nie dotyczy. Pytanie jest więc trochę nie na temat.

Odpowiedz

dociekliwy 20 kwietnia, 2012 o 12:51 pm

Autor zachwyca się, jak to (zapewne zmyślony) internauta mu kadzi, że co nie wpisze w google, to wypada jego blog. Autor tłumaczy na tym przykładzie, jak skutecznie wypozycjonować swoje usługi, twierdząc że jego blog pojawia się 4 razy na 10 w google, kiedy wpisze się coś tam. A ja komentuję, że to wypozycjonowanie na wąską specjalizację jest złudne i w gruncie rzeczy może być nawet szkodliwe. Jeśli więc coś jest trochę nie na temat, to Pana obruszenie 🙂

Odpowiedz

EGW 23 kwietnia, 2012 o 10:39 am

A jednak jeżeli poszukuje się informacji – już nie o podwójnym opodatkowaniu – a o e-marketingu prawniczym to trafia się na stronę Rafała. Daje to do myślenia.

Odpowiedz

Lech 23 kwietnia, 2012 o 11:00 am

A po jakich hasłach szuka informacji o „e-marketingu prawniczym” osoba, która szuka na ten temat informacji (tylko proszę nie mówić, że szuka po haśle „e-marketingprawniczy”) 😉

Odpowiedz

EGW 23 kwietnia, 2012 o 11:04 am

Hehe 🙂 to by było najprostsze i zbyt oczywiste. Haseł nie podam – ale generalnie szukając możliwości rozwoju w naszej branży 🙂

Odpowiedz

Lech 23 kwietnia, 2012 o 11:06 am

Właśnie 🙂 Ciekawi mnie jakich hasła wpisuje „kancelaria” szukająca nowych klientów.
„Sprzedaż usług prawniczych”?
„Kancelaria prawna nowi klienci”?
„Pozyskiwanie klientów przez prawnika”?
„Zwiększenie klientów kancelarii”?

Nie wiem, nie wiem 🙂

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 23 kwietnia, 2012 o 11:21 am

Leszek, to powinno być tak, że to klienci szukają kancelarii… 🙂

Odpowiedz

Lech 23 kwietnia, 2012 o 11:45 am

No ba, i właśnie tu jest zasadnicze pytanie, jakimi hasłami kancelaria będzie poszukiwać w google drogi do bycia właśnie taką kancelarią, której szukają klienci, a nie na odwrót 🙂

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 23 kwietnia, 2012 o 3:47 pm

Leszku, żebyśmy dobrze się rozumieli i nie wprowadzali w błąd. Dobrze to Paweł uchwycił: [skuteczny] „e-marketing prawie w ogóle nie odnosi się do pozycjonowania w googlu, a już w szczególności opisywany post tego nie dotyczy.”

Rafał

dociekliwy 24 kwietnia, 2012 o 10:23 am

Panie Rafale, pisze Pan o pozycjonowaniu – żeby za chwilę twierdzić, że Pan nie pisze o pozycjonowaniu. Zakładam, że nie zadał Pan sobie trudu, żeby przeczytać choćby wpis na wikipedii, czym jest pozycjonowanie. Bo gdyby Pan to uczynił, wiedziałby Pan, że to co Pan poleca powyżej (komentowanie na stronach innych i podpisywanie się imieniem i nazwiskiem – koniecznie z linkiem do własnej strony – bo google da za to premię), to jest w czystej postaci POZYCJONOWANIE. Specjalizacja, którą Pan zaleca czytelnikom, aby zwielokrotnić swoją obecność w wynikach wyszukiwania, jest niczym innym jak właśnie SEO – optymalizacją treści strony, aby wypozycjonować ją wyżej w google.
Jestem w stanie wybaczyć Pana czytelnikom, że nie znają nomenklatury i buntują się, że nie chodzi tu o o jakieś tfu tfu okropne pozycjonowanie tylko o niezrozumiałą, tajemniczą i magiczną „siłę specjalizacji” oraz „bycia wszędzie”, dzięki którym ich strony będą znalezione przez google. Ale Pan, jako człowiek, który bierze za to pieniądze mółgby naprawdę nauczyć się kilku podstawowych pojęć zanim zacznie Pan zaprzeczać sam sobie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Optymalizacja_dla_wyszukiwarek_internetowych

Pozdrawiam,
Dociekliwy

Odpowiedz

Beata Marek | cyberlaw.pl 27 kwietnia, 2012 o 1:04 pm

Zgadzam się z Rafałem, że w Internecie trzeba posługiwać się imieniem i nazwiskiem (najlepiej jeszcze ze zdjęciem, które się z nami kojarzy 😉 ). Przecież nawet czytając komentarze zwracamy uwagę na „nicki” i zapamiętujemy je podświadomie oraz identyfikujemy z pewną treścią/poglądem. Jak utrwali nam się imię i nazwisko jakiegoś autora mamy z nim jakieś skojarzenie – przykładowo mi się utrwalił Błażej Szarzalski. Myślę Błażej i widzę jak siedzi w fotelu lub stoi w ciemnym garniturze lub fioletowej koszuli (pojęcia nie mam skąd mam to skojarzenie z fioletową koszulą) oraz mam z nim szereg skojarzeń, które wypracowałam sobie tylko na podstawie czytania jego wpisów:
– uśmiechnięty blondyn
– pomocny
– zawsze zorientowany w nowinkach dotyczących prawa spółek
– chętnie słuchający innych i dający dobrą i szczerą radę
– sympatyczny

Mi Twój wpis Rafale przypomniał, że zostawienie komentarza/ dodanie własnego wpisu / pokazanie się w innym miejscu z jakimś wpisem – buduje naszą relację z klientem i pozwala nawiązać taką niewidzialną nić emocji o nas samych :).

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 27 kwietnia, 2012 o 11:23 pm

Dzięki Beato za komentarz! Widzę, że znalazłaś chwilę czasu na kilka ciekawych słów w moim blogu 🙂

Rafał

Odpowiedz

Paweł Judek | blog o prawie transportowym 27 kwietnia, 2012 o 1:13 pm

Swoją drogą, w jaki sposób na cudzym blogu można się pojawiać ze zdjęciem? Widzę, że sporo czytelników tutaj to potrafi, a ja jakoś nie umiem 🙂

Odpowiedz

Lech 27 kwietnia, 2012 o 3:51 pm

Pawel, pogooglaj co to jest grawatar. Wgrywasz zdjecie w jedno miejsce, przypisujesz do maila i nastepnie przy podpisywaniu sie tym mailem w komentarzach na blogach, automatycznie bedzie sie pojawiac zdjecie.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 27 kwietnia, 2012 o 11:27 pm

No i Pawle widać, że dałeś radę 🙂

Lepiej widzieć tutaj po prostu Ciebie, niż zieloną mozaikę! 🙂
Rafał

Odpowiedz

Damian Michalak 28 kwietnia, 2012 o 4:25 pm

Bardzo motywujący wpis:) Sam znam kilka przykładów osób, które w swojej działce faktycznie są „wszędzie”. Wydaje mi się, że wąska specjalizacja to 50% sukcesu w tej kwestii.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 2 maja, 2012 o 12:44 pm

Dziękuję Damianie za komentarz!

Zapraszam częściej! 🙂

Rafał

Odpowiedz

Paweł Judek | blog o prawie transportowym 2 maja, 2012 o 12:47 pm

Widzę Rafał, że nie jesteś ze swoim blogiem na bieżąco. Nie dość, że nie pochwaliłeś się swoją nową zdobyczą to jeszcze tabela „O czym piszą prawnicy w blogach web.lex” jest niekompletna 😀

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 2 maja, 2012 o 2:05 pm

Hej Paweł!

No wiesz… podczas majówki to trudne, aby wszystko ogarniać jak należy… Stópki moczę sobie w jeziorku w Starych Kiejkutach, gdzie ponoć Talibów trzymano… 🙂

Tutaj pogoda lipcowa. A jak w Poznaniu?
🙂

Odpowiedz

Paweł Judek | blog o prawie transportowym 2 maja, 2012 o 2:11 pm

Pogoda piękna, ale to nie za dobrze długi weekend poświęcam na przeprowadzkę, więc z pogody nie skorzystam 🙁

Rafał Chmielewski 2 maja, 2012 o 8:28 pm

Ale za to jak się już przeprowadzisz, to odsapniesz…. Odpoczniesz…

Przeprowadzka to masa ciężkiej roboty… Powodzenia!
🙂

Zainteresowany 15 maja, 2012 o 10:24 am

A dlaczego autor bloga, który zawsze sumiennie odpowiada na komentarze, bojkotuje Dokciekliwego? Czy zadawanie niewygodnych pytań oznacza, że ich autor nie zasługuje na odpowiedź? Co jakiś czas zaglądam do tego bloga, niejednokrotnie czytuję z zainteresowaniem, i bardzo chętnie przeczytałbym jak autor odnosi się do kwestii poruszanych przez Dociekliwego.

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: