Pasterz i barany

przez Rafał Chmielewski dnia 14 kwietnia, 2013

Muszę, po prostu muszę się z Tobą tym podzielić… Na gorąco…

Właśnie przesłuchuję szkolenie, na którym niestety nie mogłem być obecny (ale mam nagrania na szczęście – tak w ogóle, to wydaję masę pieniędzy na szkolenia: robisz podobnie?) i jedno zdanie prelegenta spowodowało, że mi szczęka opadła.

Jeden pasterz i stado baranów.

Jak myślisz, o co może tutaj chodzić?

🙂

{ 11 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

Agnieszka Swaczyna 14 kwietnia, 2013 o 7:48 pm

Braki intelektualne u odbiorców szkolenia 🙂

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 14 kwietnia, 2013 o 10:06 pm

Bardzo dobre skojarzenie!

Ale chodzi o coś innego…

Dzięki Agnieszko! Może ktoś jeszcze? …

Odpowiedz

Lech Malinowski 15 kwietnia, 2013 o 5:37 pm

Że tacy zapatrzeni i ufni.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 15 kwietnia, 2013 o 8:08 pm

Leszku, blisko, ale nie chodzi tutaj o relację uczeń-nauczyciel.
🙂

Dzięki! Może ktoś jeszcze? ….

Odpowiedz

Szymon Kwiatkowski 16 kwietnia, 2013 o 8:00 am

Radzę baranom zlikwidowanie pasterza!

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 16 kwietnia, 2013 o 9:37 am

Ha, ha … ! 🙂

To nie jest dobry pomysł: baz pasterza nie ma baranów, bez dyrygenta nie ma orkiestry, bez klientów nie ma biznesu. Pasterz, także w kontekście, który mam na myśli, jest niezbędny.

Pozdrawiam Szymonie!
Rafał

PS.: Będziemy we Wrocławiu tego samego dnia – może kawa?

Odpowiedz

Szymon Kwiatkowski 16 kwietnia, 2013 o 9:51 am

Ja tu widzę pasterza nadzorcę a nie lidera, dyrygenta. Pasterz przychodzi z zewnątrz a nie z wewnątrz.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 16 kwietnia, 2013 o 10:10 am

A gdzie widzisz pasterza?

Odpowiedz

Szymon Kwiatkowski 16 kwietnia, 2013 o 10:29 am

Rafale, nie wiem czy ta dyskusja nie idzie w złym kierunku 🙂
Pasterz mi się źle kojarzy więc widzę go zdecydowanie negatywnie.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 16 kwietnia, 2013 o 10:50 am

Dla mnie pasterz ma zupełnie inny wydźwięk. Raczej pozytywny.

Nawiasem mówiąc, dlatego powstają waśnie i kłótnie. Skoro dla dwóch osób to samo słowo znaczy co innego, to znaczy, że się mogą nie zrozumieć. A jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że każde słowo dla każdego z nas znaczy co innego, to wypowiedź składająca się w kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu słów, może zupełnie być odebrana inaczej.

Dlatego warto mieć to na uwadze i zawsze starać się zrozumieć drugą stronę.

Z innej strony, w marketingu warto brać pod uwagę znaczenie słów: bo np. dwie wypowiedzi: DASZ RADĘ oraz NIE SKUSISZ, znaczą potocznie to samo, ale przez nasz mózg są odbierane jako całkowicie przeciwne.

Dzięki Szymonie za wkład w dyskusję 🙂
Rafał

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 17 kwietnia, 2013 o 7:57 am

A więc, moi Drodzy, wyjaśniam o co chodzi z tymi baranami i pasterzem.

Ten cytat jest częścią większego fragmentu, który mówi:

„Jedyną szansą, aby zaistnieć na rynku jest wyjątkowo dobry marketing. Musisz być jak czerwone Ferrari na tle białych mercedesów, bo inaczej giniesz. Pomagając różnym firmom zauważyłem, że ludzie od siebie nawzajem kopiują. Kiedyś słyszałem ciekawe określenie na to : „jeden pasterz i stado baranów”.

W każdej branży jest jakiś lider albo kilku liderów, za którymi reszta tylko kopiuje. Korzystając z tych samych rzeczy, co Twoja konkurencja, jesteś ich gorszą kopią. Kiedy klient może Cię zaszufladkować tzn. że robisz coś źle. Klient przy kontakcie z Tobą musi odczuć drastyczną różnicę.”

A więc sekret powodzenia (jeden z wielu) strategii e-marketingowej leży w tym, aby nie kopiować posunięć innych, ale aby to inni zaczęli kopiować Ciebie. A raczej, aby próbowali kopiować.

Kiedy będą próbowali to robić? Właśnie wtedy, kiedy będziesz się wyróżniał.

A czy mogą Cię skopiować?

To zależy. Od tego, z jakiego rodzaju strategii e-marketingowej korzystasz (np. reklamę AdWords łatwo jest skopiować), oraz czy wiesz, jak się wyróżnić (a to jest temat dłuższy niż Mississippi river).

Możesz być liderem w swojej specjalności. Możesz być tym tytułowym pasterzem. Albo owcą. Ale lepiej być tym pierwszym, prawda? 🙂

Z serdecznymi pozdrowieniami!
R

PS.: W świecie biznesu mam wiele przykładów „pasterstwa”. Najlepszym przykładem jest firma owocowa Apple. Ile lat już minęło od momentu powstania pierwszego iStore, a dopiero teraz w te ślady idzie Microsoft i Samsung. Zresztą jako barany idą za swoim pasterzem w wielu innych wymiarach swojej działalności.

I co z tego?

Ano to, że nigdy nie staną się pasterzami, bo naśladując pasterza są i będą owcami. Żeby przejść do roli pasterza, musiałyby porzucić swojego pasterza i pójść własną drogą (coś w tylu Zaratustry). A nie zrobią tego, bo to jest ryzyko. Bo brakuje im lidera, który by zwolnił zarząd jednym podpisem i postawił nowe fundamenty.

Inny przykład, to Starbucks. Jeszcze inny – Southwest Airlanes. Z naszego podwórka: Getin Holding.

Czy to samo nie dotyczy naszej branży? I każdej kancelarii z osobna?

Zapewniam Cię, że dotyczy.

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: