„Jeśli często piszesz w swoim blogu prawniczym to znaczy, że masz dużo czasu – ergo: kiepsko Ci idzie”

przez Rafał Chmielewski dnia 20 maja, 2014

Od czasu do czasu słyszę taką wątpliwość.

Prawda to, czy fałsz?

Hę…?

🙂

Ja Ci powiem tak: zadanie takiego pytania obnaża brak wiedzy na temat tego, co to jest blog prawniczy. W ogóle – co to jest marketing kancelarii prawnej. Zadanie tego pytania powoduje, że pytający ma problem z organizacją swojego biznesu.

Bo zauważ:

Mój blog, ten, który teraz czytasz (dziękuję Ci za to!), jest czytany przez kogoś wciąż i wciąż. Jest noc, a ktoś tutaj siedzi i czyta. Leżę na plaży, a ktoś go czyta. Jestem na szkoleniu, a ktoś czyta, czyta i czyta. Ten blog automatycznie generuje kontakty, nawiązuje relację, przynosi mi kolejnych klientów. Bez wytchnienia pracuje dla mnie, jak wybitnie dobrze zaprojektowany i wykonany silnik.

Więc…

Czy mogę lepiej spożytkować swój czas, niż prowadzenie tego bloga?

NIE!

Bo to ten blog daje utrzymanie mnie i mojej rodzinie, moim pracownikom i ich rodzinom, moim współpracownikom oraz partnerom i ich rodzinom. Bo to ten blog pomaga mi rozwijać web.lex i pomaga w realizacji kolejnych celów. Bo to dzięki temu blogowi będę mógł odejść z tego świata szczęśliwy, że zrobiłem to, co chciałem.

Dlatego nie ma dla mnie lepiej spędzonego czasu, niż rozwijanie tego bloga. Kropka.

Dlatego nie ma dla Ciebie lepiej spędzonego czasu, niż rozwijanie Twojego bloga prawniczego.

Z tego powodu wolę zdelegować moje obowiązki i zadania w web.lex, aniżeli zaniedbać mój blog. Nikt nie zrobi tego lepiej za mnie. I nikt nie zrobi tego lepiej za Ciebie. Bo praca merytoryczna to jest to, co wykona każda inna osoba lepiej lub gorzej, ale Twojego bloga nie poprowadzi tak dobrze nikt inny, jak Ty sam.

****

Pamiętaj o jednej ważnej rzeczy: nawet 5 minut spędzone na prowadzeniu bloga, będzie odnosiło swój skutek przez kolejne lata. To jest najcenniejsze 5 minut w ciągu dnia.

{ 32 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

Damian Padjas - Padjas Kancelaria Prawna 21 maja, 2014 o 9:15 am

Wystarczy popatrzeć na dzieciaków jak teraz spędzają czas. Tablety i smartphony w dłoniach. To są przyszli konsumenci i klienci:) Kwestia jeszcze kilku lat i coraz więcej osób będzie tylko w taki sposób korzystać z kancelarii.
Dziś już prowadzenie spraw przypomina symultaniczną grę w szachy. Odpowiednie kroki w odpowiednim momencie. Następnym krokiem będzie przeniesienie całego postępowania z dostępem do akt online.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 21 maja, 2014 o 9:18 am

Dzień dobry Damianie!

Zapewne będzie tak, jak mówisz. Zapewne dość szybko się o tym przekonamy 🙂

Serdeczności!

Odpowiedz

Damian Padjas - Padjas Kancelaria Prawna 21 maja, 2014 o 9:25 am

Co do prowadzenia bloga to po przemyśleniu to co napisałeś to w pełni się zgadzam. Chociaż efekty przychodzą po czasie i często są wypadkową wielu działań. Spotkałem się z takimi opiniami „po co prowadzić bloga i dzielić się wiedzą skoro większość osób i tak tego nie czyta”. Z pozdrowieniami

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 21 maja, 2014 o 10:44 pm

Sukces bloga to nie jest tak po prostu hop. Wszystko zależy od wielu, wielu czynników. Ale przede wszystkim blogi dają zarobić, tylko trzeba wiedzieć, jak się do tego zabrać. Kiedy ja prowadziłem swojego bloga PodwojneOpodatkowanie.pl, to mogłem pisać „byle co”, gdyż to były inne czasy i wszystko się sprzedawało. A teraz jest inaczej, ale to nie oznacza, że się nie da. Da się 🙂

Serdeczności Damianie!

Odpowiedz

Grzegorz 22 maja, 2014 o 7:49 am

Sądzę, że gdyby nikt ich nie czytał to by ich nie było- ale są, bo są czytane. Poza tym, na blogu nikt nie sprzedaje swojej wiedzy, a jedynie udostępnia za darmo czytelnikowi niewielką jej cząstkę (taka wersja demo), dla chcących zgłębić temat zachęcają do kontaktu osobistego. W ten sposób rozumiem ideę bloga firmowego (nie tylko prawniczego).

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 22 maja, 2014 o 8:57 am

Masz rację Grzegorzu. Chociaż tutaj też jest konkurencja i trzeba wiedzieć, jak się przez nią przebić. A próba wyróżnienia się tylko poprzez sam fakt dawania bardziej specjalistycznej wiedzy, nie prowadzi to oczekiwanego rezultatu.

Więc dziś prowadzenie bloga prawniczego i zdobywanie za pomocą niego kontaktów i klientów różni się od tego, co było w 2008 roku, kiedy ja postawiłem mojego pierwszego bloga.

Serdecznie Cię pozdrawiam!

Odpowiedz

Grzegorz 22 maja, 2014 o 9:00 am

Zgadzam się, nie zmienia to jednak faktu, że nawet najlepsza strategia marketingowa bez odpowiedniego zaplecza merytorycznego nie odniesie oczekiwanego efektu, podobnie jak sama wiedza bez wsparcia marketingowego.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 22 maja, 2014 o 9:02 am

Oczywiście. Wszystko powinno być jak w szwajcarskim zegarku.

Odpowiedz

Wojciech Wawrzak 22 maja, 2014 o 6:34 pm

A więc upewniłem się, że to, co robię ma sens, dzięki, Rafale!

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 22 maja, 2014 o 9:47 pm

Wojtku, jasne że ma! 🙂

Serdeczności!

Odpowiedz

Joanna Marska | Umowazdeweloperem.pl 23 maja, 2014 o 5:32 am

W niektórych środowiskach króluje taki idiotyczny pogląd, że miarą sukcesu (zawodowego, a nawet życiowego) jest to, ile się siedzi w pracy. Najlepiej, jak się siedzi po 12 godzin przez cały tydzień, i broń Boże nie bierze urlopu dłuższego nić 3 dni, bo przecież jest się tak niezbędnym, że podczas 4. dnia nieobecności świat by się zawalił… Wielu pracodawców też uważa, że jak pracownik X i Y mają tyle samo do zrobienia, i X zrobi to w 4 godziny i pójdzie do domu, a Y będzie to samo robił cały dzień i jeszcze posiedzi po godzinach, to X jest gorszym pracownikiem, lekceważy pracę i najlepiej będzie mu dorzucić obowiązków, żeby się nie obijał 😉

A wracając do tematu – na moim przykładzie widać, że blog to bardzo dobre narzędzie do informowania potencjalnych klientów o swoim istnieniu. Nie mam strony internetowej, nie mam „fizycznej” kancelarii i żadnych klientów „z ulicy”, piszę tylko bloga – a zwykle zgłasza się do mnie kilku klientów tygodniowo. Na razie mi to wystarcza.

Odpowiedz

Grzegorz 23 maja, 2014 o 6:53 am

Co do pierwszej części zgadzam się, choć widzę już powolne zmiany na lepsze. A co do drugiej części to gratuluje bloga, najwyraźniej musi być niezły. Już dodałem go do zakładki więc w wolnym czasie poczytam.

Odpowiedz

Joanna Marska | Umowazdeweloperem.pl 23 maja, 2014 o 7:33 pm

Serdecznie zapraszam do czytania 🙂

Odpowiedz

Damian Padjas - Padjas Kancelaria Prawna - Procesy Sądowe, Mediacje & Negocjacje 23 maja, 2014 o 7:46 am

Przykład przedmówczyni o braku fizycznej kancelarii pokazuje jak zmieniają się tendencje w tym sektorze usług. Cieszę się, że ta kwestia została poruszona, bo obecnie nasze społeczeństwo pod względem klientów z danej dziedziny jest rozrzucone na większym obszarze kraju, a nawet świecie.
Klienci oczekują przede wszystkim rozwiązania ich problemów w sposób dla nich dogodny. Zmieniają również nawyki korzystania z prawnika i już klienci rozumieją, że nie chodzi o wygadanie się w kancelarii jak psychoterapeucie, ale przekazanie konkretnych danych i dokumentów żeby zadziałać. Trzeba odważnie iść do przodu i robić swoje tak jak doświadczenie i intuicja podpowiada.

Odpowiedz

Grzegorz 23 maja, 2014 o 9:17 am

Coraz więcej spraw (również urzędowych) można załatwić nie wychodząc z domu, zmiany naprawdę ułatwiają życie, choć ciągle jest ich jeszcze za mało.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 23 maja, 2014 o 8:13 pm

Ale jednak są. I czasem mogą nas solidnie zaskoczyć, jak np. aplikacja http://adwokatura.mobi 🙂

Sądzę, że tutaj adwokaci zrobili naprawdę milowy krok. I tym bardziej jest to godne podziwu, że jest to branża bardziej zamknięta na nowiki techniczne (przynajmniej w sensie ogólnym, wyłączając pojedyncze wybitne jednostki), aniżeli radcowie prawni.

Odpowiedz

Grzegorz 24 maja, 2014 o 9:08 am

Być może to efekt stereotypu adwokata siedzącego za drewnianym biurkiem z poukładanymi na nich aktami, tak jak w przypadku księgowego siedzącego z kalkulatorem i stertami dokumentów z ołówkiem w ręku. Te stereotypy o dziwo są ciągle żywe choć od dawna nieprawdziwe.

Odpowiedz

E§W 28 maja, 2014 o 12:06 pm

Dla mnie blog to jak lokowanie produktu – chodzi o to, żeby kojarzyć osobę i to czym się zajmuje. A to działa.

Powiedziałabym tak: „Jeśli często piszesz w swoim blogu prawniczym to znaczy, że inwestujesz w siebie – ergo: świetnie Ci idzie”

Odpowiedz

Grzegorz 28 maja, 2014 o 12:18 pm

Albo inaczej „Jeśli często piszesz na swoim blogu znaczy, że masz o czym pisać – ergo: masz sporą wiedzę, którą ciągle pogłębiasz” ale to już zależy od treści zawartych w blogu.

Odpowiedz

E§W 28 maja, 2014 o 12:51 pm

Czyli pisanie bloga to podwójna korzyść 🙂

Odpowiedz

Grzegorz 28 maja, 2014 o 1:13 pm

Zdecydowanie tak. Przecież zanim coś się opublikuje to trzeba poczytać, sprawdzić, dwa razy się upewnić i dopiero później wcisnąć enter.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 28 maja, 2014 o 9:15 pm

Pani Ewo – świetna uwaga! 🙂

Dziękuję!

Odpowiedz

Beata 29 maja, 2014 o 10:58 am

Tak jak zauwaza pan Rafal, blog moze byc swoistym perpetuum mobile pracujacym dla nas caly czas (i prawie samopozycjonujacym sie), nawet gdy odpoczywamy. Przekonalam sie o tym majac wlasnego bloga. Wielu klientow znajduje mnie przez bloga, ale tez sporo z tzw. polecenia. Pisanie artykulow umozliwia mi poglebienie wiedzy teoretycznej i usystematyzowanie tego co wiem z praktyki.

Przy okazji chcialam podziekowac panu Rafalowi za motywacje do zalozenia wlasnego bloga.

Odpowiedz

Grzegorz 29 maja, 2014 o 11:03 am

Nie wiem czy blog to takie perpetuum mobile. Żeby blog przynosił efekt to musi być nieustannie „karmiony” nowymi wpisami, co wymaga oczywiście nakładu pracy i czasu. Kulturalna dyskusja pod wpisem to zapewne spora radość dla jego autora, a wymierna korzyść pojawia się wraz z klientem. Jednak to nie dzieje się samo, a więc do perpetuum mobile jest dość daleko.

Odpowiedz

Beata/prawowanglii.wordpress.com 29 maja, 2014 o 11:18 am

Piszac o „perpetuum mobile” mialam na mysli, ze archiwum bloga jest caly czas dostepne w Internecie i moze byc bez problemu znaleziony przez osoby zainteresowane bez wzgledu na uplyw czasu od powstania artykulu.

Wiadomo, ze wpisy musza byc dodawane w miare regularnie (nie uzylabym slowa „nieustannie” w swoim przypadku), ale z tego co zauwazylam, moje stare wpisy pomagaja w pozycjonowaniu nowych. Akurat wielu dyskusji pod moimi artykulami nie ma, poniewaz potencjalni klienci wola zadzwonic i porozmawiac osobiscie lub wyslac maila na adres mojej kancelarii niz zadawac pytania na forum. Ja tez nie lubie odpowiadac na pytania nie znajac dokladnego stanu faktycznego. Oczywiscie, ze niektore telephony/maile to tzw. time wasters, ale faktycznie widze, ze nawet starsze wpisy przyciagaja nowych klientow.

Odpowiedz

Grzegorz 29 maja, 2014 o 11:26 am

Z tym zgadzam się w 100%. A odnośnie odpisywania na komentarze, to nie mam na myśli udzielania komuś wyczerpujących porad, a jedynie utrzymywanie relacji z potencjalnym klientem (w przyszłości), tak aby czuł, że autor jest zainteresowany rozmową z nim. Ja bardzo dobrze odbieram sytuację w której autor odpowiada mi, mimo że tak naprawdę nie otrzymuję w ten sposób pomocy, to wyrabiam sobie dobrą opinię o autorze. I w sytuacji gdy będę miał realny problem to zapamiętam ten blog i skontaktuję się z jego autorem. Część osób (w tym ja) czytam takie blogi, mimo że nie potrzebuje w danym momencie pomocy w tym temacie, ale po prostu lubię poświęcić te kilka, kilkanaście minut na czytanie przy kawie.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 29 maja, 2014 o 11:25 am

Pani Beato, to ja bardzo Pani dziękuję! 🙂

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 29 maja, 2014 o 11:30 am

Co do Perpetuum Mobile – Pani Beato, ANI TROCHĘ PANI NIE PRZESADZIŁA pisząc w ten sposób 🙂 Sam wielokrotnie używam tego pojęcia, bo też tak uważam.

Dowód?

Mój stary blog Podwojneopodatkowanie.pl Proszę zajrzeć: Nie prowadzony tak naprawdę od lat. Ostatnio tylko jakis wpis dodałem. Natomiast ten blog stale utrzymuje poziom odwiedzin i sprzedaje. Mój czas poświęcony na niego: 0 minut.

Fakt, że on ma jeszcze cały system promocji, który mu pomaga. Ale to nie zmienia faktu, że blog MOŻE być taką maszynką 🙂

Dlatego KONIECZNIE trzeba z tego narzędzia korzystać. Dzisiaj. Nie ma na co czekać.

https://www.e-marketingprawniczy.pl/2013/10/16/e-marketing-prawniczy-dzisiaj-w-sieci-mozesz-wszystko-zautomatyzowac-proces-promocji-kancelarii-nawiazywania-relacji-z-klientami-sprzedazy-uslug-czy-nawet-produktow-i-wcale-nie-jest-to-bardzo-skomplik/

Odpowiedz

Grzegorz 29 maja, 2014 o 11:33 am

Faktycznie, jeśli patrząc w ten sposób to macie Państwo rację, że blog który już ma wypracowaną pozycję będzie taką maszynką do zdobywania klientów, ale na to trzeba sobie zapracować.

Odpowiedz

Rafal Chmielewski 29 maja, 2014 o 11:56 am

Tak: zapracować trzeba 🙂 Zeby perpetuum mobile zaczęło działać (oczywiście hipotetycznie) tez trzeba je wprawić w ruch, czyli wydatkować jakaś energię.

Wiec zapracować trzeba, ale to chyba najprzyjemniejsza z wszystkich prac. Najprzyjemniejszy z wszystkich obowiązków 🙂

Odpowiedz

Grzegorz 29 maja, 2014 o 6:08 pm

A myślałem, że najprzyjemniejsze jest zawsze patrzenie na efekty 🙂

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 29 maja, 2014 o 7:14 pm

HAHA 🙂 I tego się trzymajmy 🙂

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: