Dobrze zorganizowana strategia e-marketignowa ma duże znaczenie w kształtowaniu wizerunku firmy, kancelarii, a nawet całej branży, itd.
Samo dobrze zrobione zdjęcie autora bloga już „robi różnicę”. W mojej opinii brakuje tego np. urzędnikom fiskusa (czy nie byłoby fajnie, gdybym mógł skomunikować się z panią, która w US pilnuje moich zaliczek w VAT, czy PIT, za pośrednictwem fiskusa?).
Podobnie jest z branżą komorniczą.
Wszyscy wiemy, że zawód komornika nie cieszy się dobrą opinią. Dlaczego?
To też wszyscy wiemy.
Oliwy do ognia dolała ostatnia historia z ciągnikiem (na pewno wiesz o czym mówię). Takie historie są niepotrzebne i szkodliwe. Szkodliwe dlatego, że betonują stereotypy, które są kompletnie nieprawdziwe.
*****
Uważam, że świetnie, ba – najlepiej! – w promowaniu swojej branży (ze wszystkich branż prawniczych nad Wisłą) radzi sobie Krajowa Rada Komornicza.
Od jakiegoś czasu promuje ona zawód komornika świetnym hasłem: Komornik nie zabiera, komornik oddaje, a także kilkoma wyjątkowymi filmami, które w prosty i przejrzysty sposób wyjaśniają, jaką rolę społeczną pełni komornik.
W mojej opinii tak dobrego przekazu nie mają ani adwokaci, ani radcowie prawni, ale także rzecznicy patentowi i doradcy podatkowi.
A na czym polega owa wyjątkowość w przypadku komorników? Na tym, że te nagrania jasno tłumaczą ISTOTĘ pracy komornika. Dzięki nim ludzie mogą zrozumieć, NA CZYM POLEGA praca komornika. Jak komornik może im pomóc i dlaczego jest taki ważny.
Filmy te są „opowiedziane”. W każdym jest prosta i łatwa do zapamiętania, oddziałująca na emocje, historia. Brawo!
Wydaje mi się przy tym, że brakuje blogów komorniczych. Ale nie byle-blogów, tylko takich blogów, które by – po pierwsze – przekazywały wartościową wiedzę merytoryczną, po trzecie – ułatwiały kontakt i ośmielały do tego kontaktu, po trzecie – dodatkowo zmiękczały wizerunek każdego komornika.
W mojej opinii wybitne blogi komornicze, podobnie jak wybitne blogi prawnicze, spowodowałyby istotną zmianę w postrzeganiu tego zawodu, a samym komornikom żyłoby się i pracowało lepiej i przyjemniej.
Tyle 🙂
{ 6 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Rafale dzięki za wpis, ale ja mam wątpliwości, czy to jest akcja marketingowa (marketing, czyli próba zwiększenia popytu).
OK, rozumiem, tłumaczymy, że komornik to nie krwiopijca, bo nie oddaje a nie zabiera. Fajnie. Tylko mam pytanie: KOMU to tłumaczymy? Klientowi? Jemu to akurat nie trzeba tłumaczyć, bo przecież po to przychodzi do komornika, aby odzyskać swoje. Nie jestem pewien, czy „zmiękczanie wizerunku” jak to określasz, też jest w smak klientowi. Wyobrażam sobie, że gdybym miał dług do wyegzekwowania, to szukałbym raczej „twardego” komornika, a nie „miękkiego”.
Dlatego wydaje mi się, że celem tej akcji nie jest marketing…
Pozdrowienia!
Igor
Drogi Igorze, dziękuję za Twój komentarz! 🙂
Wiesz co, w tej branży sytuacja jest bardziej skomplikowana. Kancelaria komornicza z jednej strony nie jest firmą w sensie potocznym, ale z drugiej jednak jest. Z jednej strony jest to branża silnie uregulowana, ale z drugiej – pchnięta w wolny rynek. Samo to może przyprawić o ból głowy.
Marketing tutaj nie musi wcale służyć zwiększeniu popytu.
A czemu? No właśnie przybliżeniu pracy i powołania. A raczej EDUKACJI społeczeństwa. Założę się, że 90% ludzi u nas nie wie, jak pracuje komornik. Ja też nie wiem. Nie wiem, kiedy może mi być potrzebny. Czy tylko wtedy, kiedy będę miał wyrok sądowy w ręku? A może nie tylko wtedy?
Zmiękczanie wizerunku: Igorze, komornik powinien być skuteczny. Nie znaczy – twardy. To osoba, która często ma do czynienia z silnymi emocjami po każdej stronie. Czy egzekucja komornicza nie byłaby prostsza, gdyby komornik był postrzegany znacznie przyjaźniej przez dłużnika? Gdyby ten dłużnik wiedział, że jak przychodzi do niego komornik, to nie po to, żeby z niego zedrzeć wszystko co kości (taka jest – pewnie błędna – opinia), tylko żeby pomóc drugiej stronie? To także ma znaczenie dla skuteczności jeśli dłużnik chętniej współpracuje. Itd.
Ja sądzę, że i edukacji i poprawy wizerunku nie sposób przecenić w skali całego kraju. 🙂
Igorze, a powiedz co myślisz o dronach w e-marketingu? https://www.e-marketingprawniczy.pl/2015/05/12/dron-w-e-marketingu-kancelarii-prawnej/ 🙂
Rozumiem co do mnie mówisz, ale jeśli piszesz „Marketing nie musi służyć zwiększeniu popytu” – to, moim zdaniem to nie jest marketing. Nazwijmy to „budowaniem wizerunku”, „pijarem”, czy czym tam jeszcze…
OK, czepiam się słówek, ale to moim zdaniem źródło problemów postrzegania marketingowców (żeby nie było, sami się w te maliny wpuściliśmy), że marketing to wszystko, tylko nie wsparcie sprzedaży, i w związku z tym pierwszy element oszczędności.
A drony? Rozumiem, że to zajawka kolejnego wpisu, bo ja też jeszcze nie wiem 😉
Dokładnie Igorze, chodzi o definicję słowa „marketing”. Jest wiele definicji. Ja go rozumiem szeroko 🙂
Co do dronów: to po prostu ciekawe pytanie 🙂 Ja nie mam pojęcia jak, ale na pewno jest to możliwe. Może gdybyśmy razem siedli przy kawie, to byśmy wymyślili …. 😉
A filmik rowniesz pokazuje jak komornik potrafi zrobic z zaplaty 900 PLN na 8000 PLN w ciagu miesaca ?
Nie.