Panie Rafale, ja się takiego wyniku ankiety właśnie spodziewałam. W sumie to zanim dojdzie do sprzedaży w sieci, to najpierw trzeba umieć nawiązać relację. Bo bez tego ani rusz. Więc nie dziwię się, że większość naszych kolegów i koleżanek podała właśnie ten punkt, jako ich główny przedmiot zainteresowania.
Mnie nurtuje jednak to, czy faktycznie za pomocą sieci można nawiązywać relację. Wielokrotnie Pan wspominał o tym, że może ona być głęboka i nawiązana łatwiej i szybciej niż w świecie realnym…
Panie Rafale, kiedy będzie coś więcej wiadomo o samym szkoleniu?
Serdecznie pozdrawiam!
Anna Wajda-Orkisz
O samym szkoleniu dam znać następnym razem, ok? A relację – tak, można nawiązać w zaskakująco szybkim tempie. Odbywa się to – technicznie rzecz ujmując – dzięki odpowiednio skomponowanej narracji, co nie jest skomplikowane. Tylko tak brzmi 🙂 O tym będzie DUŻO na szkoleniu, bo to jest mega ważna rzecz,
Juz kiedys poruszalam w swoich postach na Panskim blogu kwestie „oplacalnosci” w sensie czasowym i finansowym posiadania/utrzymania bloga. Jako ze moja kancelaria ma swoja nowa strone od konca marca, a bloga posiada dluzej, to udalo mi sie sprawdzic statystyki. Musze przyznac, ze oprocz kontaktow osobistych/rekomendacji, to wlasnie strona w internecie generuje nam najwiecej klientow! Oczywiscie jest ona zlinkowana z blogiem, a takze mediami socjalnymi, ale z samego bloga i mediow nie dostajemy tylu zapytan mailowych/telefonow, a takze nie umawiamy tylu klientow ilu ze strony. Nie jest to template, jaki ma wiekszosc kancelarii, ale dobrze przemyslana i zakodowana strona. Rozumiem, ze jedna jaskolka wiosny nie czyni, ale patrzac na strony wiekszosci kancelarii polskich/zagranicznych, to sa one powieleniem jednego szablonu tanio zakupionego gdzies na necie, ktory niestety nie bedzie dobrze czytany przez Google. Tak wiec fajnie jest miec bloga, bo latwiej go wypozycjonowac, ale widze, ze dobrze wypozycjononwana strona (szczegolnie, ze Google teraz stawia na geolokacje) moze przyciagnac wiecej klientow, bo nie kazdy ma ochote szukac „samopomocy” na blogu i tracic w ten sposob czas.
Dziękuję Pani za wiadomość! 🙂 Czy mogę rzucić okiem na Państwa blog? Szukałem, ale nie mogłem go zlokalizować. Wiele zależy od tego, jak ten blog wygląda, kto go prowadzi, jak go prowadzi, jak promuje, itd. Blog blogowi nie jest równy. Z innej stron – proszę mi jeszcze powiedzieć, jak promujecie Państwo swoją stronę www.
Dziekuje za przeczytanie mojej wiadomosci. Otoz adres bloga to http://wwffamilylegal.blogspot.co.uk (jest dodany do naszego Family Department) oraz http://wwf-legal.blogspot.co.uk/ – wlasnie ta solicitor ma najwiecej social media, ktorych uzywa aktywnie. Jak widac, blogi sa jakie sa. Przynosza klientow, ale nie az tylu co strona (wlasnie przed chwila odebralam tel. od potencjalnego klienta, ktory znalazl nas w Google. Oczywiscie jest tez troche „time wasters” dzwoniacych do nas). Jesli chodzi o sama strone , to jest tak napisana (od samego poczatku – nie jest to template), ze po miesiacu z kawalkiem z pozycji G skoczyla na pozycje A/B (wymiennie, zalezy od dnia i dobrego humoru Google :)) bedac wyszukiwana pod konkretna fraze (wszystkie kancelarie w tym miescie pozycjonuja sie na te same slowa). Duza role odegraly tu slowa kluczowe (lokalne), ale z tego co widze, tez pozycjonujemy sie przez artykuly. Klienci, ktorzy nas znajduja chwala prostote strony (user friendly) oraz grafike. Dzieki odpowiedniemu algorytmowi i geolokacji Google naprawde udalo nam sie to czego sie nie spodziewalismy (tak szybko) – b. duzy wzrost zainteresowania klientow przekladajacy sie na ilosc maili/telefonow. Strona jeszcze nie jest ukonczona, nie wszedzie zarejestrowana, wiec troche pracy nas czeka. Nie chcialam sie chwalic strona (chociaz aktywnie angazuje sie w jej rozwoj i wspolpracuje z programista, ktory ja zrobil), tylko pokazac, ze umiejetne zlinkowanie roznych social media, bloga, etc. moze dac naprawde dobre rezultaty, lepsze niz blog.
Niewątpliwie ma Pani rację 🙂 W Polsce jednak mamy kompletnie inną rzeczywistość. Zapewne w UK w małym stutysięcznym mieście jest sporo potencjalnych klientów dla kilku kancelarii prawnych. W Polsce – jest inaczej. Wynika to z kultury prawnej, z opinii, jaką mamy wśród społeczeństwa, itd., itd. W Polsce ludzie nie myślą o prawniku, jak mają problem. A już w ogóle – zanim go będą mieli. Chcę przez to powiedzieć, że zapewne w UK do skutecznego wykorzystania e-marketingu wystarczy strona www – jest dużo klientów lokalnych. W Polsce trzeba sięgać po klientów spoza swojego miejsca zamieszkania. I strona w tym przypadku, to jest zbyt mało. Musi mieć solidne wsparcie.
Zajrzałem na Państwa blogi…. I tak sobie myślę, jaką skuteczność moglibyście Państwo osiągnąć, gdybyście je prowadzili tak, jak ja to pokazuję 🙂 Tak jak prowadzone są wybitne blogi Błażeja Sarzalskiego http://rejestracjaspolkizoo.pl/, czy Piotra Zamrocha http://przesył-energii.pl/. Pani Beato, Państwa blogi są wykorzystane w 10%. Proszę mi wierzyć – korekta tych blogów dałaby na pewno 2 x więcej zleceń (tutaj oczywiście tylko zakładam, bo: być może Brytyjczycy inaczej korzystają z sieci). Zatem sądzę, że nie ma co porównywać skuteczności tych blogów, do świetnie wykonanej strony, którą Państwo posiadacie 🙂
Serdecznie pozdrawiam Pani Beato i dziękuję!
Rafał
Panie Rafale, dziekuje bardzo za odpowiedz i analize naszych blogow. Chetnie zobacze jak pisza najlepsi i moze cos podpatrzymy. Z drugiej strony, Brytyjczycy nie czytaja blogow, a raczej trafiaja do kancelarii szukajac lokalnej kancelarii specjalizujacej sie w danym problemie w Google.
Jesli chodzi o nasza kancelarie i specyfike systemu prawnego w Anglii (i Walii), to: –
1. W tym malym miescie jest co najmniej 15 kancelarii w samym centrum lub kolo niego (nie liczac osobnych kancelarii karnych), wiec konkurencja jest spora. Nie ma tu pojedynczych adwokatow, lecz wszyscy pracuja w wiekszych grupach. Najwieksza kancelaria ma ponad 100 prawnikow w Worcester i oddzialy w innych miastach.
2. Jestesmy o wiele mniejsi od wiekszosci naszych konkurentow i jak dotad zdobywalismy klientow (zarowno komercyjnych jak i indywidualnych) dzieki poczcie pantoflowej, jednakze w czasach recesji wszystko sie zmienilo – mniej klientow i pracy etc. Dlatego jest coraz wieksza „wojna” o klientow i wiekszosc kancelarii zaczela koncentrowac sie na stronach internetowych oraz digital marketing. Zreszta ludzie tez tu nie ida do prawnika od razu i czesto czekaja do ostatniej chwili lub szukaja bezplatnej porady (czesto nic nie wartej zreszta).
3. Zmiany jakie zostaly wprowadzone dzieki tzw. reformom Jacksona (Jackson reforms, gdyby chcial Pan poczytac o nich wiecej) uderzyly juz bolesnie w kancelarie zajmujace sie prawem cywilnym, a szczegolnie odszkodowaniami powypadkowymi. Ostatnio upadla duza (ok. 350 zatrudnionych, wiekszosc to solicitorzy i paralegale) i znana kancelaria w Birmingham, ktora miala za duzo srodkow zainwestowanych w odszkodowania powypadkowe. Te zmiany tez przyczynily sie do spadku klientow cywilnych w lokalnych kancelariach. Do tego rzad zmierza do usuniecia czesci kancelarii karnych – byly ostatnio protesty solicitorow i barristerow prawa karnego, ktorych nie pokazuja w telewizji.
4. Blog jest prowadzony glownie dla wydzialu, ktory potrzebuje troche „wsparcia” i gdzie jest trudniej o klientow.
5. Strona przyciagnela wiecej klientow dla wszystkich departamentow, nawet tych najbardziej zajetych.
Jescze raz dziekuje za Panskie uwagi i pozdrawiam serdecznie.
Beata
Jak Pan widzi, wcale nie jest rozowo w UK, a kultura prawna spoleczenstwa, chociaz troche wyzsza niz w Polsce, tez nie jest ogromna. Oczywiscie, ze mamy sporo klientow spoza naszego miasta, ale zalozeniem strony byla lokalna spolecznosc, szczegolnie w swietle ostatnich zmian w Google.
Dziękuję Pani Beato uprzejmie za długą korespondencję! 🙂
Nie znam specyfiki branży w UK, zatem z mojej strony są to tylko przypuszczenia. W Polsce dużo się zmienia. Rozszerzenie dostępu do zawodów prawniczych spowodowało ogromną konkurencję, nie znaną jeszcze dotąd w naszej branży, a z drugiej strony nie najlepsza opinia o prawnikach wśród naszego społeczeństwa (z resztą kompletnie niesłuszna), plus jeszcze recesja spowodowały, że naprawdę nie jest kolorowo.
Ale z drugiej strony nie jest to też jeszcze tragedia. Jak patrzę na rozwijające się kancelarie, które są w grupie web.lex, to jednak dochodzę do wniosku, że można iść w górę. Tylko trzeba zrozumieć nowa zasady gry. Bo nie tylko zmieniła się technologia, ale też i ludzie – nasi klienci. Tak jak i my, oni też nie są tacy sami.
Napisała Pani, że „Brytyjczycy nie czytaja blogow, a raczej trafiaja do kancelarii szukajac lokalnej kancelarii specjalizujacej sie w danym problemie w Google.” Zapewne tak jest, jak Pani pisze. Ja mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, że też to słyszę u nas z ust polskich prawników. Jednak doświadczenie pokazuje coś innego. Ale zgłębiając naturę rzeczy…, to nie chodzi o to, czy ktoś czyta, czy nie czyta blogów. Tak jak w UK ludzie szukają rozwiązania swojego problemu w Google, tak samo robią to w Polsce. Tylko że w UK trafiają na stronę www, a u nas na Bloga, jeśli jest prowadzony w tym temacie. W zasadzie to nie ma znaczenia, na co trafią, prawda? Z blogiem tylko jest o tyle prościej, że o ile każda strona www jest taka sama (tj. każda zawiera mniej więcej ten sam tekst – z reguły niezrozumiały dla klientów), o tyle blog (jeśli jest DOBRZE prowadzony – to ważne) nawiązuje ściślejszą relację klient-prawnik, dzięki czemu ten klient nie ma skłonności do poszukiwania prawnika gdzie indziej, jest przekonany o jego wysokim doświadczeniu, chętniej akceptuje wyższe stawki. Tego efektu ze stroną nie da się zrobić. Stąd właśnie blog. Ale w istocie rzeczy, nie ma znaczenia, czy to będzie strona, czy coś innego, bo ważniejszy jest odpowiedni przekaz. Jednak tego rodzaju przekaz, stosowny dla bloga, będzie niestosowny na stronie www.
Ja się zastanawiam Pani Beato, jak to by było, gdybyście Państwo zaczęli prowadzenie takiego prawdziwego bloga. Takiego jak te, które powołałem na początku. Być może byłby to strzał w 10tkę ? 🙂 Więcej klientów z obszaru całego kraju – wszak dziś większość rzeczy można zrobić za pośrednictwem sieci – zatem odlegość przestała mieć znaczenie… 🙂
Było mi bardzo miło Pani Beato!
Dziękuję i pozdrawiam, i proszę jeszcze pisać do mnie, ok?
Panie Rafale, dziekuje za Panskie dalsze uwagi. Zerknelam na wspomniane blogi i widze, ze sa bardzo profesjonalne, ale szkoda, ze komentarze do artykulow glownie pisza osoby, ktore chca dostac darmowa porade. Jednak rozumiem, ze ilosc klientow, ktore przyciagaja jest o wiele wieksza ( i tu czekam z niecierpliwoscia 🙂 na Panski artykul zapowiedziany w relacji wideo o kancelariach, ktore utrzymuja sie glownie z blogow).
Co do naszego wlasnego bloga, to na razie zamierzam sie na blog w jezyku polskim. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Tez bylo mi bardzo milo wymienic opinie z Panem i oczywiscie, bede z checia zagladac na Panski blog i komentowac, jesli temat pozwoli.
Co do tych darmowych porad, to…. rzeczywistość jest taka, że klienci nie komentują. Bardzo rzadko zdarza się, że klient skomentuje artykuł. Zatem liczba komentarzy nie świadczy o liczbie klientów. To jest generalna reguła. Natomiast problem jest dużo bardziej złożony, jak wszystko w życiu 🙂
{ 10 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Panie Rafale, ja się takiego wyniku ankiety właśnie spodziewałam. W sumie to zanim dojdzie do sprzedaży w sieci, to najpierw trzeba umieć nawiązać relację. Bo bez tego ani rusz. Więc nie dziwię się, że większość naszych kolegów i koleżanek podała właśnie ten punkt, jako ich główny przedmiot zainteresowania.
Mnie nurtuje jednak to, czy faktycznie za pomocą sieci można nawiązywać relację. Wielokrotnie Pan wspominał o tym, że może ona być głęboka i nawiązana łatwiej i szybciej niż w świecie realnym…
Panie Rafale, kiedy będzie coś więcej wiadomo o samym szkoleniu?
Serdecznie pozdrawiam!
Anna Wajda-Orkisz
Dziękuję Pani Anno!
O samym szkoleniu dam znać następnym razem, ok? A relację – tak, można nawiązać w zaskakująco szybkim tempie. Odbywa się to – technicznie rzecz ujmując – dzięki odpowiednio skomponowanej narracji, co nie jest skomplikowane. Tylko tak brzmi 🙂 O tym będzie DUŻO na szkoleniu, bo to jest mega ważna rzecz,
Pozdrawiam!
Rafał
Panie Rafale,
Juz kiedys poruszalam w swoich postach na Panskim blogu kwestie „oplacalnosci” w sensie czasowym i finansowym posiadania/utrzymania bloga. Jako ze moja kancelaria ma swoja nowa strone od konca marca, a bloga posiada dluzej, to udalo mi sie sprawdzic statystyki. Musze przyznac, ze oprocz kontaktow osobistych/rekomendacji, to wlasnie strona w internecie generuje nam najwiecej klientow! Oczywiscie jest ona zlinkowana z blogiem, a takze mediami socjalnymi, ale z samego bloga i mediow nie dostajemy tylu zapytan mailowych/telefonow, a takze nie umawiamy tylu klientow ilu ze strony. Nie jest to template, jaki ma wiekszosc kancelarii, ale dobrze przemyslana i zakodowana strona. Rozumiem, ze jedna jaskolka wiosny nie czyni, ale patrzac na strony wiekszosci kancelarii polskich/zagranicznych, to sa one powieleniem jednego szablonu tanio zakupionego gdzies na necie, ktory niestety nie bedzie dobrze czytany przez Google. Tak wiec fajnie jest miec bloga, bo latwiej go wypozycjonowac, ale widze, ze dobrze wypozycjononwana strona (szczegolnie, ze Google teraz stawia na geolokacje) moze przyciagnac wiecej klientow, bo nie kazdy ma ochote szukac „samopomocy” na blogu i tracic w ten sposob czas.
Dzień dobry Pani Beato!
Dziękuję Pani za wiadomość! 🙂 Czy mogę rzucić okiem na Państwa blog? Szukałem, ale nie mogłem go zlokalizować. Wiele zależy od tego, jak ten blog wygląda, kto go prowadzi, jak go prowadzi, jak promuje, itd. Blog blogowi nie jest równy. Z innej stron – proszę mi jeszcze powiedzieć, jak promujecie Państwo swoją stronę www.
Rafał
Dziekuje za przeczytanie mojej wiadomosci. Otoz adres bloga to http://wwffamilylegal.blogspot.co.uk (jest dodany do naszego Family Department) oraz http://wwf-legal.blogspot.co.uk/ – wlasnie ta solicitor ma najwiecej social media, ktorych uzywa aktywnie. Jak widac, blogi sa jakie sa. Przynosza klientow, ale nie az tylu co strona (wlasnie przed chwila odebralam tel. od potencjalnego klienta, ktory znalazl nas w Google. Oczywiscie jest tez troche „time wasters” dzwoniacych do nas). Jesli chodzi o sama strone , to jest tak napisana (od samego poczatku – nie jest to template), ze po miesiacu z kawalkiem z pozycji G skoczyla na pozycje A/B (wymiennie, zalezy od dnia i dobrego humoru Google :)) bedac wyszukiwana pod konkretna fraze (wszystkie kancelarie w tym miescie pozycjonuja sie na te same slowa). Duza role odegraly tu slowa kluczowe (lokalne), ale z tego co widze, tez pozycjonujemy sie przez artykuly. Klienci, ktorzy nas znajduja chwala prostote strony (user friendly) oraz grafike. Dzieki odpowiedniemu algorytmowi i geolokacji Google naprawde udalo nam sie to czego sie nie spodziewalismy (tak szybko) – b. duzy wzrost zainteresowania klientow przekladajacy sie na ilosc maili/telefonow. Strona jeszcze nie jest ukonczona, nie wszedzie zarejestrowana, wiec troche pracy nas czeka. Nie chcialam sie chwalic strona (chociaz aktywnie angazuje sie w jej rozwoj i wspolpracuje z programista, ktory ja zrobil), tylko pokazac, ze umiejetne zlinkowanie roznych social media, bloga, etc. moze dac naprawde dobre rezultaty, lepsze niz blog.
Pani Beato, serdecznie Pani dziękuję! 🙂
Niewątpliwie ma Pani rację 🙂 W Polsce jednak mamy kompletnie inną rzeczywistość. Zapewne w UK w małym stutysięcznym mieście jest sporo potencjalnych klientów dla kilku kancelarii prawnych. W Polsce – jest inaczej. Wynika to z kultury prawnej, z opinii, jaką mamy wśród społeczeństwa, itd., itd. W Polsce ludzie nie myślą o prawniku, jak mają problem. A już w ogóle – zanim go będą mieli. Chcę przez to powiedzieć, że zapewne w UK do skutecznego wykorzystania e-marketingu wystarczy strona www – jest dużo klientów lokalnych. W Polsce trzeba sięgać po klientów spoza swojego miejsca zamieszkania. I strona w tym przypadku, to jest zbyt mało. Musi mieć solidne wsparcie.
Zajrzałem na Państwa blogi…. I tak sobie myślę, jaką skuteczność moglibyście Państwo osiągnąć, gdybyście je prowadzili tak, jak ja to pokazuję 🙂 Tak jak prowadzone są wybitne blogi Błażeja Sarzalskiego http://rejestracjaspolkizoo.pl/, czy Piotra Zamrocha http://przesył-energii.pl/. Pani Beato, Państwa blogi są wykorzystane w 10%. Proszę mi wierzyć – korekta tych blogów dałaby na pewno 2 x więcej zleceń (tutaj oczywiście tylko zakładam, bo: być może Brytyjczycy inaczej korzystają z sieci). Zatem sądzę, że nie ma co porównywać skuteczności tych blogów, do świetnie wykonanej strony, którą Państwo posiadacie 🙂
Serdecznie pozdrawiam Pani Beato i dziękuję!
Rafał
Panie Rafale, dziekuje bardzo za odpowiedz i analize naszych blogow. Chetnie zobacze jak pisza najlepsi i moze cos podpatrzymy. Z drugiej strony, Brytyjczycy nie czytaja blogow, a raczej trafiaja do kancelarii szukajac lokalnej kancelarii specjalizujacej sie w danym problemie w Google.
Jesli chodzi o nasza kancelarie i specyfike systemu prawnego w Anglii (i Walii), to: –
1. W tym malym miescie jest co najmniej 15 kancelarii w samym centrum lub kolo niego (nie liczac osobnych kancelarii karnych), wiec konkurencja jest spora. Nie ma tu pojedynczych adwokatow, lecz wszyscy pracuja w wiekszych grupach. Najwieksza kancelaria ma ponad 100 prawnikow w Worcester i oddzialy w innych miastach.
2. Jestesmy o wiele mniejsi od wiekszosci naszych konkurentow i jak dotad zdobywalismy klientow (zarowno komercyjnych jak i indywidualnych) dzieki poczcie pantoflowej, jednakze w czasach recesji wszystko sie zmienilo – mniej klientow i pracy etc. Dlatego jest coraz wieksza „wojna” o klientow i wiekszosc kancelarii zaczela koncentrowac sie na stronach internetowych oraz digital marketing. Zreszta ludzie tez tu nie ida do prawnika od razu i czesto czekaja do ostatniej chwili lub szukaja bezplatnej porady (czesto nic nie wartej zreszta).
3. Zmiany jakie zostaly wprowadzone dzieki tzw. reformom Jacksona (Jackson reforms, gdyby chcial Pan poczytac o nich wiecej) uderzyly juz bolesnie w kancelarie zajmujace sie prawem cywilnym, a szczegolnie odszkodowaniami powypadkowymi. Ostatnio upadla duza (ok. 350 zatrudnionych, wiekszosc to solicitorzy i paralegale) i znana kancelaria w Birmingham, ktora miala za duzo srodkow zainwestowanych w odszkodowania powypadkowe. Te zmiany tez przyczynily sie do spadku klientow cywilnych w lokalnych kancelariach. Do tego rzad zmierza do usuniecia czesci kancelarii karnych – byly ostatnio protesty solicitorow i barristerow prawa karnego, ktorych nie pokazuja w telewizji.
4. Blog jest prowadzony glownie dla wydzialu, ktory potrzebuje troche „wsparcia” i gdzie jest trudniej o klientow.
5. Strona przyciagnela wiecej klientow dla wszystkich departamentow, nawet tych najbardziej zajetych.
Jescze raz dziekuje za Panskie uwagi i pozdrawiam serdecznie.
Beata
Jak Pan widzi, wcale nie jest rozowo w UK, a kultura prawna spoleczenstwa, chociaz troche wyzsza niz w Polsce, tez nie jest ogromna. Oczywiscie, ze mamy sporo klientow spoza naszego miasta, ale zalozeniem strony byla lokalna spolecznosc, szczegolnie w swietle ostatnich zmian w Google.
Dziękuję Pani Beato uprzejmie za długą korespondencję! 🙂
Nie znam specyfiki branży w UK, zatem z mojej strony są to tylko przypuszczenia. W Polsce dużo się zmienia. Rozszerzenie dostępu do zawodów prawniczych spowodowało ogromną konkurencję, nie znaną jeszcze dotąd w naszej branży, a z drugiej strony nie najlepsza opinia o prawnikach wśród naszego społeczeństwa (z resztą kompletnie niesłuszna), plus jeszcze recesja spowodowały, że naprawdę nie jest kolorowo.
Ale z drugiej strony nie jest to też jeszcze tragedia. Jak patrzę na rozwijające się kancelarie, które są w grupie web.lex, to jednak dochodzę do wniosku, że można iść w górę. Tylko trzeba zrozumieć nowa zasady gry. Bo nie tylko zmieniła się technologia, ale też i ludzie – nasi klienci. Tak jak i my, oni też nie są tacy sami.
Napisała Pani, że „Brytyjczycy nie czytaja blogow, a raczej trafiaja do kancelarii szukajac lokalnej kancelarii specjalizujacej sie w danym problemie w Google.” Zapewne tak jest, jak Pani pisze. Ja mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, że też to słyszę u nas z ust polskich prawników. Jednak doświadczenie pokazuje coś innego. Ale zgłębiając naturę rzeczy…, to nie chodzi o to, czy ktoś czyta, czy nie czyta blogów. Tak jak w UK ludzie szukają rozwiązania swojego problemu w Google, tak samo robią to w Polsce. Tylko że w UK trafiają na stronę www, a u nas na Bloga, jeśli jest prowadzony w tym temacie. W zasadzie to nie ma znaczenia, na co trafią, prawda? Z blogiem tylko jest o tyle prościej, że o ile każda strona www jest taka sama (tj. każda zawiera mniej więcej ten sam tekst – z reguły niezrozumiały dla klientów), o tyle blog (jeśli jest DOBRZE prowadzony – to ważne) nawiązuje ściślejszą relację klient-prawnik, dzięki czemu ten klient nie ma skłonności do poszukiwania prawnika gdzie indziej, jest przekonany o jego wysokim doświadczeniu, chętniej akceptuje wyższe stawki. Tego efektu ze stroną nie da się zrobić. Stąd właśnie blog. Ale w istocie rzeczy, nie ma znaczenia, czy to będzie strona, czy coś innego, bo ważniejszy jest odpowiedni przekaz. Jednak tego rodzaju przekaz, stosowny dla bloga, będzie niestosowny na stronie www.
Ja się zastanawiam Pani Beato, jak to by było, gdybyście Państwo zaczęli prowadzenie takiego prawdziwego bloga. Takiego jak te, które powołałem na początku. Być może byłby to strzał w 10tkę ? 🙂 Więcej klientów z obszaru całego kraju – wszak dziś większość rzeczy można zrobić za pośrednictwem sieci – zatem odlegość przestała mieć znaczenie… 🙂
Było mi bardzo miło Pani Beato!
Dziękuję i pozdrawiam, i proszę jeszcze pisać do mnie, ok?
Rafał
Panie Rafale, dziekuje za Panskie dalsze uwagi. Zerknelam na wspomniane blogi i widze, ze sa bardzo profesjonalne, ale szkoda, ze komentarze do artykulow glownie pisza osoby, ktore chca dostac darmowa porade. Jednak rozumiem, ze ilosc klientow, ktore przyciagaja jest o wiele wieksza ( i tu czekam z niecierpliwoscia 🙂 na Panski artykul zapowiedziany w relacji wideo o kancelariach, ktore utrzymuja sie glownie z blogow).
Co do naszego wlasnego bloga, to na razie zamierzam sie na blog w jezyku polskim. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Tez bylo mi bardzo milo wymienic opinie z Panem i oczywiscie, bede z checia zagladac na Panski blog i komentowac, jesli temat pozwoli.
Pozdrawiam serdecznie,
Beata
Co do tych darmowych porad, to…. rzeczywistość jest taka, że klienci nie komentują. Bardzo rzadko zdarza się, że klient skomentuje artykuł. Zatem liczba komentarzy nie świadczy o liczbie klientów. To jest generalna reguła. Natomiast problem jest dużo bardziej złożony, jak wszystko w życiu 🙂
Z pozdrowieniami Pani Beato! 🙂
Rafał