Relacja – fundament kancelarii i dochodów pasywnych
Umiejętność prawidłowego budowania relacji z klientami i potencjalnymi klientami jest tym, co pozwoli Tobie uniknąć zabójczego wyścigu konkurencji, który tężeje w naszej branży. Z moich obserwacji wynika, że większość kancelarii nie tylko nie potrafi tego zrobić, ale nawet nie ma świadomości istnienia takiej potrzeby.
Czasy się zmieniają, zmienia się świat, zmieniają się warunki prowadzenia biznesu prawniczego, zmieniają się klienci. Błędem strategicznym jest niedostrzeganie tego faktu i podążanie tą samą ścieżką.
W dzisiejszym screencaście pokażę Tobie, jak powinna wyglądać prawidłowa relacja z klientem, jakie ona ma znaczenie dla Twojej kancelarii i wytłumaczę Ci, dlaczego rozsądne by było z Twojej strony, abyś zainteresował się budową relacji za pośrednictwem sieci.
Oczywiście to ma również odniesienie do dochodów pasywnych w Twojej kancelarii.
Zapraszam Ciebie do obejrzenia krótkiego wykładu i proszę o pytania i wątpliwości. Obiecuję, że na każde z nich odpowiem.
(Jeżeli interesuje Ciebie szerzej generowanie źródeł dochodów pasywnych dla Twojej kancelarii prawnej, to koniecznie zapisz się na listę, gdzie dam Tobie w prezencie specjalny Raport oraz otrzymasz więcej wartościowych materiałów na ten temat. Wejdź tutaj >>)
Tutaj >> pobierzesz specjalny Raport o dochodach pasywnych dla kancelarii.
Poniżej wpisz swoje pytanie:
{ 27 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Witam Cię Rafale. Tym razem krócej niż ostatnio: dziękuję za kolejną porcję dobrze przyrządzonej i podanej wiedzy o budowaniu relacji w sieci. Wplotłeś ciekawą wiwisekcję 🙂 (na pewno w uzgodnieniu z Błażejem). Trochę bałbym się poddać takiej samej mój blog PrawoB2C.pl, ale z drugiej strony, decydując się na taką aktywność w sieci, trzeba mieć świadomość, że „król jest nagi” 🙂 Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję Przemku za dobre słowo!
Oczywiście z Błażejem ustaliłem wcześniej ten temat i nie miał nic przeciw temu. Zresztą blog Błażeja jest bardzo dobry. Wymaga moim zdaniem trochę zmian, ale tak naprawdę każdy blog ma jakieś niedoskonałości.
Pamiętam jak ja sam poddałem mój blog podatkowy podobnej analizie przez fachowców. Myślałem w swej naiwności, że będą piali z zachwytu, a oni niemal zmietli go z powierzchni ziemi. Finał był taki, że owa opinia pomogła mi ulepszyć tamten blog. Wiele się wówczas nauczyłem.
Pozdrawiam Ciebie serdecznie i dziękuję, że wciąż słuchasz tego, co chcę przekazać!
Rafał
PS.: Blogami zajmę się prawdopodobnie w kolejnym szkoleniu, więc będzie okazja do pogaduszek na temat Twego bloga prawniczego 🙂
A co to za fachowcy, co ośmielili się pouczać RafChmielewskiego? 🙂
Życie to nieustanna nauka! Na szczęście! 🙂
Zawsze znajdzie się ktoś lepszy. Tak już jest. Grunt, aby czerpać z tego faktu korzyści 🙂
Oczywiście wiwisekcja była uzgodniona 🙂 Przyjmuję też pokornie naukę i zauważam, że rzeczywiście, w sytuacji gdy klienci znają mnie wcześniej z goldenline i tam już nawiązuję z nimi dialog, a oni wchodzą później na bloga, to odbierają go zupełnie inaczej, niż osoby wchodzące z innych źródeł. Stąd w zasadzie wszystkich klientów jakich pozyskałem, a pozyskałem ich już kilkunastu co jest niezłą statystyką jak na otwarcie biznesu prawniczego wyłącznie w oparciu o sieć, pozyskałem dzięki kombinacji serwisu społecznościowego i bloga.
Jak się natomiast okazuje wejścia na stronę, bez podkładu w postaci wcześniejszej relacji, nie przynoszą oczekiwanego przeze mnie efektu i oczywiście nad tym będę pracował, innego wyjścia nie ma.
Wielu moich kolegów, którzy czytali bloga dziwiło się i pytało czy dokładnie przemyślałem sposób w jaki zwracam się do czytelnika (druga osoba liczby pojedynczej – „Ty”), dla nich samo to było rewolucyjne. Jak się okazuje jednak to jest za mało. Z chęcią skorzystam z dalszych podpowiedzi w jaki sposób ocieplić ten chłodny acz profesjonalny wizerunek, a pozwalając Rafałowi na wiwisekcję mam nie tylko możliwość nauczenia się czegoś w teorii, ale otrzymania od eksperta feedbacku na temat mojego konkretnego przypadku i to jest najcenniejsze.
Chwilowo niestety mam strasznie mało czasu na przemyślenie i wprowadzenie zmian, choć są one nieuchronne i nadejdą 🙂 Pewnie muszę być bardziej bezpośredni, łatwiejszy w zrozumieniu i może nawet trochę bardziej dowcipny 🙂 Nie wiem też czy nie odseparować tego bloga od samej strony – pozwoli mi to na większą bezpośredniość, ocieplić wizerunek na samej stronie, z drugiej strony trochę mi żal tych kilkudziesięciu postów, które już tam naprodukowałem.
Dziękuję Błażeju za komentarz!
Dokładnie masz 100% rację, że odseparowanie bloga od strony pozwoli Tobie na „indywidualizację” wizerunku i w blogu i na stronie. To jest bardzo ważne. Na stronie WWW, będącej profesjonalną wizytówką, nie uchodzi swobodna, przyjacielska wypowiedź. I dlatego właśnie blogi zupełnie oddzielone mają większą siłę przekonywania, aniżeli blogi zagnieżdżone na stronie WWW.
Wpisy w obecnym blogu łatwo przeniesiesz do nowego bloga dzięki funkcji export – import.
Dziękuję raz jeszcze!
Rafał
Nie wiem, może się mylę (nie jestem informatykiem), ale przeniesienie bloga na inny adres za pomocą wordpressowej funkcji export – import może spowodować „wypadnięcie” dotychczas zaindeksowanych przez Google’a stron z indeksu i indeksowanie ich (=budowanie ich pozycji) od nowa. Nie wiem, czy nie trzeba byłoby zrobić jakichś „specjalistycznych” przekierowań, aby nie stracić pozycji w wyszukiwarce.
Poza tym zastanawiam się nad jedną rzeczą związaną z ocieplaniem wizerunku poprzez zwracanie się do czytelników per „Ty” (o czym wyżej pisał Pan Błażej) – czy poprawne od strony językowej jest stosowanie formuły typu: „pozwoli Tobie” (vide: komentarz wyżej), „dziękuję Tobie” zamiast: „pozwoli Ci„, „dziękuję Ci„?
Dodam swoje trzy grosze do „tykania” się na blogu. Wiem, że w sieci wypada być na ty, ale w moim odczuciu (ale ja stara jestem) to skracanie dystansu z potencjalnymi klientami niczemu dobremu nie służy. Nie przeszkadza mi oczywiście, jak ktoś się do mnie zwraca w sieci per ty, nie boli mnie to Zwracanie się per Państwo jest w moim odczuciu wyrazem szacunku dla czytelnika, ale może to nienowoczesne.
Panie Dariuszu, TAK, jeżeli chodzi o indeksację. Ale:
– nowy blog w ciągu kilku dni odrabia straty
– nawet, gdyby miał to robić 3 miesiące, to i tak warto zmienić to koło, niż jechać na dziurawej oponie 🙂
Ja mam taki sposób, aby wzmocnić nowy blog: wpisy na starym blogu skracam i dodaję link prowadzący do tego samego artykułu w nowym blogu z notką, że resztę przeczytasz w moim nowym blogu. To działa świetnie z różnych powodów. Kiedy jednak jest kilkaset artykułów (tak miałem w przypadku przenosin tego bloga), to do skrócenia wybrałem tylko te, które są najpopularniejsze.
Jeżeli chodzi o zawiłości językowe: być może ma Pan rację. Prawdopodobnie nie ma osoby, która nie robi błędów 🙂 Tak jak nie ma kierowcy, który jeździ bezbłędnie. Ja robię straszne błędy i na moje szczęście, w kompie mam edytor 🙂
W potocznej wypowiedzi naruszamy zasady gramatyki nagminnie. A pamiętajmy, że charakter bloga to właśnie styl swobodnej wypowiedzi. Więc nie ma problemu, jeżeli od czasu do czasu zdarzy się zonk 🙂 Takie zonki również wzmacniają poczucie sympatii, bo dowodzą tego, że mamy do czynienia z „normalnym” człowiekiem, a nie maszyną.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!
Rafał
Rzeczywiście – „dziękuję Ci” jest poprawną formą – przy czym wersja z „Tobie”, chociaż niepoprawna i nie stosuję jej, paradoksalnie wygląda lepiej pod kątem tego o czym pisze Agnieszka, człowiek czytając wyraz „Tobie” ma wrażenie, że ktoś jest mniej bezpośredni, a jednocześnie jednak bezpośredni.
Przyznam też, że zastanawiałem się nad samym „tykaniem” 🙂 Doszedłem do wniosku, że można na tym więcej zyskać niż stracić, jednocześnie zauważam, że mimo tego, że na blogu stosuję formę „Ty”, to rozmawiając indywidualnie z klientem, czy też pisząc do niego to już najczęściej jest forma „Pan/Pani”, z bliższymi klientami „Panie Błażeju” 🙂 Sądzę, że klienci traktują formę „Ty” jako powszechnie uznaną formę w internecie i komunikacji zbiorowej (język reklamy i marketingu, język perswazji dawno jest językiem „Ty”), przy czym w kontakcie oko w oko wolą formy „Pan/Pani”.
Chyba nie dostałem maila z informacją o drugiej części screencastu…
Liwiuszu, nie dostałeś maila, gdyż prawdopodobnie nie ma Ciebie na liście mailingowej, która odnosi się tylko do tego cyklu o dochodach pasywnych. Jeśli chcesz na niej być i otrzymywać kolejne informacje, to zapiszesz się tutaj: http://www.pasywnydochoddlakancelarii.pl/ Zapraszam!
Rafał
PS.: Chociaż i bez tego trafiłeś, gdzie trzeba 🙂
Zapisywałem się tam i informację o pierwszym screencastcie dostałem…
Chociaż nie, dostałem o 1:45. Z drugiej strony widać, że zapisywanie się nie jest konieczne do obejrzenia, skoro można również wejść do filmu po linku z ostatnio dodanych komentarzy.
Oczywiście, ale pewnie jesteś jedyny, który śledzi dokładnie wszystko, co tu się dzieje 🙂
A może jest jeszcze ktoś…?
🙂
Rafale! Dziękuję za kolejny odcinek – jak zwykle pouczający. Tym razem szybciej odsłuchałam ten odcinek (ukradłam mężowi słuchawki :-)). Do budowania relacji w sieci trzeba przestawić swoje myślenie. Nawiązywanie relacji w sieci z jednej strony jest łatwiejsze (większy odbiór), ale i trudniejsze, bo trudniej jest pisać i budzić sympatię niż mówić i budzić sympatię. Myślę, że podstawą jest świadomość jak należy to robić i stopniowo dociera to do mnie za pośrednictwem Twojego szkolenia.
Dziękuję Agnieszko!
„Do budowania relacji w sieci trzeba przestawić swoje myślenie.”
Dokładnie tak jest!
„Nawiązywanie relacji w sieci z jednej strony jest łatwiejsze (większy odbiór), ale i trudniejsze, bo trudniej jest pisać i budzić sympatię niż mówić i budzić sympatię.”
Z tej „drugiej strony” jest tak samo łatwe, jak z „tej pierwszej”. Kluczem jest między innymi dyskusja. Zauważ, że my tutaj niczego innego nie robimy, tylko sobie gadamy na temat, który ja podrzuciłem powyżej. Wymiana zdań nawiązuje między nami relację. Poznajemy się chcąc, czy nie chcąc 🙂
Wielokrotnie zdarza się, że rozmawiam z osobą, którą widzę pierwszy raz. A ona mi mówi, że czyta mój blog. Rozmowa wówczas jest dużo prostsza, bo odbywa się na innym poziomie emocjonalnym, bo…. ta osoba mnie najnormalniej w świecie zna – zna moją osobowość. Ja nie, gdyż widzę ją pierwszy raz, ale to mi nie przeszkadza, bo jej otwartość, zaufanie, osobisty ton konwersacji przełamuje mój wewnętrzny opór.
A więc w sieci można nawiązać relację tak samo łatwo, jak w realu, a może nawet łatwiej. Oczywiście nie mam na myśli tego, że teraz koniec z face to face 🙂 Ale to, że sieć jest doskonałym uzupełnieniem świata rzeczywistego i z tego powodu biznes robi się dużo prościej, niż w gdyby tylko funkcjonował on na „starych” zasadach!
Pozdrawiam Ciebie serdecznie!
Rafał
Wracając do blogów – myślę że taki temat bardzo się przyda, zwłaszcza tym, którzy dopiero zaczynają lub zastanawiają się nad założeniem bloga.
Sama widzę ile jeszcze rzeczy na moich blogach brakuje.
Niemożliwe Kasiu, że czegoś w Twoich blogach może brakować 😉
Obejrzałam – bardzo ciekawy „wykład” 🙂
Chciałabym zobaczyć przykład artykułu, który budzi sympatię wspomnianą w screencaście. Może jakiś link? 🙂
Pozdrowienia dla wszystkich,
KJ
Witaj Kalino!
Dziękuję za dobre słowo! 🙂
Cały ten blog do dobry przykład. Ale, UWAGA, tu nie chodzi tylko i wyłącznie o sposób pisania artykułów. O to też, ale również o ogólnie przyjętą strategię e-marketingową, począwszy od fundamentów (specjalizacja). Do tego trzeba jeszcze rozumieć tzw. social media (niektórzy nigdy tego pojmą :)).
Kalino, naprawdę jest tego sporo i każdy element dopiero składa się na efekt finalny. Dlatego powiedziałem, że to przynajmniej na 2 godziny wykładu! 🙂
Pozdrowienia dla Sopocian!
Rafał
Czy wobec tego co zostało powiedziane o artykule Błażeja wynika, że prawidłowe relacje z klientem oparte na sympatii i zaufaniu można budować na blogu, bo tam można sobie na więcej pozwolić, a nie na stronach WWW kancelarii, rozumianej wyłącznie jako profesjonalna wizytówka? Wydaje mi się, że jedno nie wyklucza drugiego…Czy profesjonalna strona kancelarii powinna zawierać zakładkę z publikacjami radcy?
Dziękuję Moniko za odwiedziny i za komentarz!
Masz rację, że jedno nie wyklucza drugiego. Tyle, że z doświadczenia wiadomo, że z blogiem jest jednak łatwiej to zrobić. Bo jak masz swoją profesjonalną e-wizytówkę (www), to niezręcznie Ci będzie na niej pisać swobodnym językiem, prawda?
Poza tym blog, to dyskusja. Właśnie ona najlepiej buduje i zacieśnia więzi. Na stronie www dyskusja się nie toczy, gdyż nie ma tam takich możliwości, a poza tym goście takiej strony rzadko mają ochotę na interakcje.
Odpowiadając na Twoje drugie pytanie… Powiedziałbym wręcz, że powinna, jeżeli tylko takie publikacje są. Ja bym zrobił jeszcze coś: jeśli to książka w stałej sprzedaży, to wkleił bym jej okładkę na sam front strony. Dzięki czemu wzrosła by sprzedaż, a radca miał by na wierzchu dowód swej wiedzy 🙂
Pozdrawiam Ciebie serdecznie!
Rafał
Z niesłabnącym zainteresowaniem po raz drugi obejrzałem i odświeżyłem sobie wiadomości, oglądając niniejszy v-blog. Dzięki, Rafał 😉
Dzięki Leszku!
Twoje słowa wiele dla mnie znaczą 🙂
Rafał
Ha, latka mijają, a tamtego bloga już nie ma, jest za to http://rejestracjaspolkizoo.pl – który z pewnością jest o wiele bardziej sympatycznym blogiem – blogiem, który zwrócił się wielokrotnie. Dzięki temu, że pokazałeś jednak moją stronę po raz kolejny to naszły mnie wspominki – blog ogólnotematyczny był fajny, bo pozwalał mi na poruszanie wielu spraw, które mnie interesują i na których się znam… wiele ciekawych postów tam zostało i wiele pomysłów, które być może już za niedługo wdrożę w życie 🙂
Dzięki za podróż sentymentalną 🙂
Błażeju, ale przyznaj – miło spojrzeć wstecz, jeśli się widzi, jak wiele się przeszło 🙂 Dzięki Twemu komentarzowi, ja też odbyłem sentymentalną podróż.
Dzięki Błażeju i chodźmy dalej przekraczać kolejne granice! 🙂