Zawsze bądź sobą w e-marketingu

przez rafchmielewski dnia 15 lipca, 2010

W naszym świecie wszystko jest takie same. Czasem znajdzie się coś, lub częściej – ktoś, kto jest inny od reszty. Od razu to widać.

Dlatego gwiazdy, jeżeli nie mogą się popisać sobie tylko właściwym talentem, wymyślają coraz to inne „eventy”, aby tylko zwrócić na siebie uwagę.

Dlaczego to takie ważne?

Bo odrębność przyciąga. Przyciąga indywidualizm. A za popularnością idą pieniądze.

Ale jest tutaj jeszcze coś. Patrząc na kogoś, zawsze mamy wrażenie, że jest taki, na kogo się kreuje. Lubimy po prostu innych takimi, jakimi są (wydaje nam się, że są). Ta chęć do poznawania życia innych znajduje swój wyraz w popularności takich magazynów, jak VIVA, czy choćby BIG BROTHER, gdzie można podpatrywać prywatne życie kogoś mało znanego (do tej pory).

Znając kogoś bliżej, zaczynamy darzyć go sympatią. To zupełnie naturalne uczucie: przy pierwszym spotkaniu zazwyczaj czujemy rezerwę, ale kiedy taka osoba choćby się do nas odezwie słowem, już barwa głosu może spowodować, że takiej osobie zaufamy.

Jak to się ma do e-marketingu prawniczego?

Po tym przydługim wstępie wyobraźmy sobie, że każda spotkana przez nas na ulicy osoba byłaby tak samo ubrana, mówiła tak samo, zachowywała się tak samo. Ostatecznie ciężko by nam było dokonać wyboru, która z nich warta jest naszego zainteresowania. Być może wobec każdego bylibyśmy podejrzliwi.

Spójrzmy teraz na większość blogów prawniczych. Niemal każdy z nich pisany jest w taki sam sposób (cytat z jednego z polskich blogów prawniczych):

Naczelny Sąd Administracyjny w składzie siedmiu sędziów w dniu 26 kwietnia 2010 r. podjął uchwałę (sygn. akt II FPS 10/09), którą rozstrzygnął, czy wspólnikom spółki jawnej świadczącej usługi zarządzania przedsiębiorstwem przysługuje prawo opodatkowania ich dochodów podatkiem liniowym.

Nie można odróżnić jednego od drugiego. Poza tym, za takimi słowami nie widać osoby, ale widać prawnika. A kim jest prawnik w oczach Kowalskiego? Sam odpowiedz sobie na to pytanie… w każdym razie wyniki badań są jednoznaczne.

Chodzi więc o to, aby pisząc artykuł w blogu, pisać jak Kowalski do Kowalskiego. Używać „ja” zamiast formy bezosobowej; pisać „Ty” zamiast „Państwo”; numerki (nikomu nie potrzebne) usunąć, albo zostawić na koniec do przypisu; używać języka potocznego; wstawiać emotikony :); pokazywać własne zdanie na dany temat; być czasem nieco kontrowersyjnym, a może nawet gruboskórnym; chwalić innych i pokazywać ich zdanie i opinię; żartować …

Po prostu chodzi o to, aby być sobą. ALWAYS 🙂

A to przychodzi najtrudniej, bo przez lata nauki przyzwyczailiśmy się do pisania pism formalnych i już bez sygnatury gubimy się i jest nam trudno. Kiedy rozmawiając o e-marketingu w jednej z międzynarodowych kancelarii powiedziałem, że lepiej jest napisać „To, co wyszło teraz z sejmu, to szmira” zamiast „Biorąc pod uwagę okoliczności i aktualny stan prawa, wyrażamy pogląd, iż obecna nowelizacja ustawy jest niezgodna z art. X Konstytucji RP”, to spotkałem się, lekko mówiąc, z niezrozumieniem. Ale to właśnie jest ten język. Oczywiście nie chodzi o to, aby sztucznie wzniecać burzę, ale by być naturalnym, i jeżeli ktoś lubi słowo „szmira”, to może z niego korzystać, ale jeżeli nie mieści się ono w jego aktywnym języku, to niech tego nie robi.

Bo chodzi o to, jeszcze raz powtórzę, aby być sobą. Aby komunikować się naturalnie, gdyż to wzbudza zaufanie i szacunek. Powoduje nawiązanie relacji i ściślejszą więź.

——-

Korzystając z inteligentnego autorespondera, każdy e-mail, newsletter, biuletyn, można spersonalizować, aby zaczynał się np. tak: „Katarzyno, zachęcam Ciebie do przeczytania nowego artykułu w moim blogu, z którego dowiesz się …” Nie trzeba już dodawać, jaką zaletę ma taka forma przekazu 🙂

{ 5 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

Renata Swigonska 15 lipca, 2010 o 2:13 pm

A czy korzystając z inteligentnego autorespondera mogę podzielić osoby z listy na 2 grupy: osoby dostające korespondencję 1 raz na tydzień, i druga grupa osób otrzymująca info np. 1 raz na miesiąc.

Pozdrawiam,
Renata Świgońska

Odpowiedz

rafchmielewski 16 lipca, 2010 o 8:20 am

Generalnie rzecz biorąc – tak. Wymaga to z reguły uprzedniego podzielenia subskrybentów na dwie (albo więcej kategorii). Wówczas każdej grupie można wysyłać zupełnie inne wiadomości w różnym czasie.

Pozdrawiam,
Rafał

Odpowiedz

Dominika 15 lipca, 2010 o 7:54 pm

W pełni zgadzam się z powyższym artykułem. Uważam, że pisząc blog czy artykuł prawniczy powinniśmy pamiętać, aby jego treść była zrozumiała dla jak największej liczby czytelników, a nie tylko dla osób wtajemniczonych w język prawny.

Odpowiedz

rafchmielewski 16 lipca, 2010 o 8:23 am

Tak! Chodzi o to, że odbiorcami tych treści są przecież w większości „normalni” ludzie. Ale też i prawnikom, czy też osobom mającym kontakt z prawem, łatwiej czyta się takie treści. Artykuł w blogu powinien pobudzać do dyskusji, a tego efektu nie osiągnie przecież pismo formalne 🙂

Pozdrawiam i dziękuję Dominiko za komentarz!
Rafał

Odpowiedz

Daniel Anweiler | Odszkodowania za błędy medyczne 16 września, 2015 o 9:22 pm

Staram się. W sumie to nie staram jestem sobą. Jak mawia mistrz Yoda: „Do, or do not. There is no try.”

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: