Wspominałem jakiś czas temu (Dlaczego prawnicy nie blogują) o ciekawej dyskusji na jednej z grup portalu GoldenLine, w wątku Gdzie się podziały blogi prawnicze. Podczas tej dyskusji zabrała głos pani Krystyna Kwapisz – radca prawny – mówiąc:
Ja się dzielę (wiedzą – przyp. mój), ale na pisanie blogów nie mam czasu 😉
Oczywiście to bardzo chwalebne, że prawnik zawodowy bezinteresownie dzieli się swoją wiedzą. Zawsze jest to pozytywny wkład w społeczeństwo obywatela, który nabył wykształcenie za państwowe pieniądze (chociaż oczywiście nie jest to regułą). Pani Krystyna udziela się na forach GoldenLine i innych.
Weźmy jednak pod uwagę hipotetycznego prawnika, który udziela darmowych porad face to face off line.
Tę samą funkcję spełniać może on w sposób bardziej ekonomiczny, tj. z wykorzystaniem narzędzi e-marketingowych. Jak?
Zobaczcie: Taka porada udzielona off line „żyje” tylko w odniesieniu do osoby odbiorcy i jest podmiotowo do niej tylko ograniczona. Gdyby taki prawnik napisał tę poradę w blogu (którego nie ma czasu pisać), to z tej samej porady skorzystałoby więcej osób. Ile? Trudno powiedzieć, jednak byłaby ona dostępna dla gości jego bloga 24/7/365 dni w roku przez wiele lat! Z tej porady nie skorzystałaby tylko jednak osoba, ale setki, a może nawet tysiące!
Ok. Ktoś może powiedzieć, że jego nie interesuje to, aby porady w blogu czytały setki osób. Ale jednak już ten ktoś będzie zainteresowany tym, że ta darmowa porada będzie przez kolejne lata kierowała do niego klientów, szukających odpowiedzi w tym samym temacie! Załóżmy, że jedną z zasad udzielania porad na blogu będzie to, że po roku od publikacji artykułu (postu), porady są udzielane za wynagrodzeniem. A więc po roku (a może to być np. po miesiącu), ten ktoś będzie miał źródło nowych klientów, którzy będą się znajdować sami. SAMI! Bez kiwnięcia najmniejszym palcem! Wiem co piszę, bo wiedzę tą czerpię z własnego doświadczenia przy prowadzeniu mojego bloga prawniczego.
Ile można zgromadzić takich artykułów po roku, po dwóch latach, po trzech…? Całą masę…, która będzie dawała klientów non stop.
Koniec z walką o klienta – jest e-marketing prawniczy!
Tak właśnie powinien postąpić ów nasz hipotetyczny prawnik. Powinien znaleźć czas na pisanie bloga i lepiej wykorzystać czas, jaki i tak przeznacza na działalność charytatywną.
(Na marginesie – jeżeli ktoś nie ma czasu na pisanie bloga to znaczy, że powinien przeorganizować własną pracę tak, aby umożliwiała ona jeszcze czas na rozwój biznesu. Rozwój biznesu prawniczego to dziś również wdrażanie strategii e-marketingowych. Nie ma innej drogi!).
A teraz, dlaczego pani Krystyna powinna jednak zacząć prowadzić blog? Dlatego, że w ten sposób zbudowałaby swoją markę i, oprócz opisanego wyżej pozyskania źródła własnych klientów, miałaby w każdej chwili znacznie większe szanse na lepszą pracę, jeżeli takiej by potrzebowała. Skąd te większe szanse?
Napiszę następnym razem.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }
{ 2 trackbacki }