Blog prawniczy dla profesjonalisty

przez Rafał Chmielewski dnia 22 maja, 2015

Wczoraj spotkałem się z … Kimś (celowo z wielkiej litery, aby podkreślić wyjątkowość tegoż radcy prawnego). Jasne, że gadaliśmy o blogu prawniczym dla jego kancelarii.

W trakcie rozmowy powiedział on to, co słyszę ciągle: Chcę, aby mój blog był profesjonalny, bo jest skierowany do profesjonalistów. 

W takiej sytuacji zazwyczaj pytam (choć akurat wczoraj tego nie zrobiłem, gdyż rozmowa potoczyła się innymi torami): A Ty, co lubisz czytać?

Zazwyczaj pada odpowiedź: Różnie, ale gdybym miał czas, to chętnie poczytałbym Stevena Kinga. 

Na to zazwyczaj ja: A dlaczego w takim razie do łóżka nie bierzesz ze sobą komentarza do ustawy o podatku od towarów i usług?

Konsternacja z drugiej strony.

No to kontynuuję: Bo widzisz, nawet to, że jesteś profesjonalistą nie oznacza, że chcesz czytać profesjonalne rzeczy. Musisz, to to robisz, ale gdybyś nie musiał, to byś poczytał sobie Stevena Kinga, czy Kapuścińskiego. To ostatnie zrobisz z przyjemnością. 

Jeśli prowadzisz blog prawniczy w swojej kancelarii to profesjonalny tekst (cokolwiek to oznacza – w zasadzie sam nie wiem) nie będzie wcale chętnie czytany. A co to oznacza? To, że owi profesjonaliści poczytają sobie to samo, ale napisane „mniej profesjonalnie” albo „nie profesjonalnie” gdzie indziej. To oznacza, że raczej nie wrócą. To oznacza gorsze pozycje w Google. To oznacza Twoją stratę czasu i pieniędzy.

Bo nie chodzi o podział na profesjonalne – nie-profesjonalne. Podział jest wg innej kategorii: porywające – nudne. 

Tekst merytoryczny może być nudny albo porywający. Ale chyba jeden i drugi będzie „profesjonalny”, bo merytoryczny, no nie?

Więc lepiej nauczyć się sztuki dobrego pisania, niż szpikować bloga nudami. Ta cenna umiejętność nabiera szczególnego znaczenia właśnie dzisiaj, kiedy konkurencja jest coraz większa.

=======

Kiedy w web.lex wdrażamy nowe blogi prawnicze, to częścią obowiązkowego szkolenia dla autora jest właśnie sztuka pisania dobrych treści. Zwrócenie na siebie uwagi dzisiaj wciąż jest proste. Ale coraz trudniejsze jest utrzymanie tej uwagi. A utrzymanie uwagi to klucz do sukcesu, bo z tą uwagą można potem robić różne rzeczy. Kiedy nikt nie zwraca na Ciebie uwagi, to do niczego go nie przekonasz.

Proste, prawda?

🙂

{ 7 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

B2B Marketing (Igor Bielobradek) 10 czerwca, 2015 o 9:32 pm

Rafale, dziękuję ci za ten wpis! Ale nie dlatego, że się zgadzam z Twoimi tezami, tylko dlatego, że dajesz mi szansę polemiki z nimi, co czynię tym właśnie komentarzem – mam nadzieję, że nie będziesz miał mi tego za złe.
A jest to moim zdaniem nie byle jaki temat rozważań (ba! to właściwie sprawy fundamentalne) bo tak na prawdę to rozmowa o tym, jak budować przewagę konkurencyjną.

Jeśli chodzi o branżę B2B (a w znacznej części to też doradztwo prawne), to moim zdaniem:
– Ani nie profesjonalny / nieprofesjonalny
– Ani nie porywający / nudny

Uważam, że ta linia podziału pomiędzy blogiem, który jest skuteczny lub nie (a szerzej: w ogóle treściami marketingowymi) leży zupełnie gdzie indziej, a mianowicie:
– Czy jest pomocny / nie jest pomocny (w rozwiązaniu problemu potencjalnego klienta).

W mojej ocenie ściganie się ze Stevenem Kingiem, w dostarczaniu rozrywki odbiorcy jest poważnym błędem i jest z góry skazane na klęskę. To nie jest kompetencja profesjonalisty – jego kompetencją jest dostarczenie rozwiązania problemu w swoim obszarze specjalizacji. To jest to, co on potrafi i to jest w czym jest w stanie być najlepszym na swoim rynku. Na tym polu, wygrywa nawet ze Stevenem Kingiem ;-))) I to jest właśnie pole do wygania z narastającą konkurencją: zdobycie pozycji najlepszego źródła pomocnej wiedzy na rynku w danej niszy informacyjnej. Właśnie to buduje jego wizerunek eksperta, zaufanie do niego, uzasadnia cenę itd.

Oczywiście nie chcę powiedzieć, że bez znaczenia jest JAK to jest opowiedziane – byłby to absurd! Jak ktoś jest wstanie zrobić to jednocześnie w sposób pasjonujący – to czapki z głów. Ale ostrożnie rozkładajmy akcenty i priorytety: Jestem głęboko przekonany, że to użyteczność jest kluczowym aspektem marketingu, który buduje przewagę konkurencyjną, a nie mniej lub bardziej atrakcyjna forma (choć ona oczywiście też ma znaczenie).

Pozdrowienia!
Igor

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 11 czerwca, 2015 o 11:24 pm

Hej Igorze!

Ty zawsze ze mną polemizujesz, a ja zawsze mówię, że mamy takie samo zdanie. 🙂

Napisałeś: „Oczywiście nie chcę powiedzieć, że bez znaczenia jest JAK to jest opowiedziane – byłby to absurd! Jak ktoś jest wstanie zrobić to jednocześnie w sposób pasjonujący – to czapki z głów. ” No właśnie ja to napisałem też 🙂

Weź pod uwagę, że mój blog nie jest skierowany do np. producentów lodów, ale do kancelarii prawnych. W czym tkwi różnica? W przeogromnej konkurencji w branży prawniczej.

Pomyślisz: „Jak to? Czy Grycan nie ma konkurencji?” 🙂

No …. ma. Algidę, Zieloną Budkę, Korall, czy coś tam jeszcze. Ale w przeciwieństwie do kancelarii prawnej, to jest czyste poletko, łączka, pustynia. Każda kancelaria ma konkurencję w setkach.

Tak samo jest w tej branży w kontent marketingiem. Dla kancelarii która specjalizuje się np. w obsłudze przedsiębiorców, konkurentem dla jej bloga są inne blogi (około 50), portale, fora internetowe, grupy dyskusyjne, prasa tradycyjna publikacje książkowe, inne… Gdyby Grycan miał taką konkurencję, to by pojechał do Tajlandii żyć z odsetek ze sprzedaży Zielonej Budki. 🙂

Co z tego wynika?

To, o czym już wspominałem kilkanaście razy tutaj: nie chodzi o to, aby być merytorycznie użytecznym. Bo to w tej branży jest normalne. Większość kontent marketingu tutaj jest merytorycznie użyteczna. Taka jest jego natura. Chodzi o to, aby przebić ze swoją treścią przez tę zalegającą już masę i zainstalować w głowie czytelnika – pt klienta.

A jak się tam zainstalować? Jak sprawić, aby to właśnie wybrał mnie, a nie kogoś innego? Nie da rady inaczej, jak dobrą treścią. A ta dobra treść to sam wiesz dobrze, że treść emocjonalna. Oczywiście bez dwóch zdań chodzi o treść użyteczną, jak napisałeś, ale jednak napisaną w odpowiedni sposób.

U Grycana na pewno będzie inaczej. On mógłby opisywać/pokazywać jak fajnie się miesza mleko w jego fabryce, a potem że elfy nalewają lody do pudełek. Zielona Budka może pokazać, jak uprać dziecięcą koszulkę poplamioną niebieskimi lodami z bakaliami. Mają miliony możliwości. U prawników to jest tekst, wiedza, dosyć skomplikowana, niezrozumiała, itd. Inny świat, inne warunki, wszystko jest inne (także emocje klientów).

Dlatego podkreślam tę porywczość tekstu w blogu. Oczywiście jest to trudne. Ale w sumie wcale nie, jeśli się wie, jak to działa 🙂

PS.: Na marginesie dodam, że … uważaj … tekst porywający lepiej się pozycjonuje w Google. Na własne oczy to widziałem w statystykach blogów. Dlaczego tak jest? To na kawie Ci opowiem 🙂

Słońca Igorze! 🙂

Odpowiedz

B2B Marketing (Igor Bielobradek) 15 czerwca, 2015 o 9:42 am

„Nie chodzi o to, aby być merytorycznie użytecznym. Bo to w tej branży jest normalne. Większość kontent marketingu tutaj jest merytorycznie użyteczna. Taka jest jego natura.”

Być może nasze odmienne spojrzenia wynikają z naszym odmiennych doświadczeń. Jeśli jest tak jak piszesz, to faktycznie – zostaje tylko polerować formę (a mi zazdrościć ci ludzi i klientów z którymi pracujesz!).

Moje doświadczenia są z goła odmienne i być może dlatego determinują tak silne przeze mnie akcentowanie „użyteczności”, która – moim zdaniem – jest dla wielu w branży B2B w cale nie oczywista.

Ale to czyni naszą dyskusję ciekawą 😉

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 15 czerwca, 2015 o 11:15 am

Igorze, no pewnie jest jak piszesz 🙂

Ostatnio opowiadałem o blogu firmowym grupie przedsiębiorców. I wiesz co? Miałem dość. Dlatego, że oni nie kumali niczego z kontent marketingu. Czułem się jakbym znowu orał ugór. 🙂

W mojej branży jest inaczej, ale to pewne dlatego, że blog prawniczy w Polsce jest sprawą dla kancelarii normalną. Może nie wiedzą jak to robić, ale wiedzą, że trzeba pisać dobre merytorycznie treści. I nie muszę do tego nikogo przekonywać.

Pozdrowienia Igorze!
Rafał

Odpowiedz

Adam 12 czerwca, 2015 o 1:28 pm

Moi drodzy Panowie!
I to jest jeden z przykładów gdzie komentarze niosą temat bardziej niż wpis – oczywiście zgadzam się z nim w pełni.
Czytam już kolejną Panów „polemikę” i gdyby ich zabrakło- świat już nie byłby taki sam. 🙂
Pozdrawiam serdecznie !
Adam

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 12 czerwca, 2015 o 9:27 pm

Dziękuję Adamie 🙂 Twój optymizm jest zaraźliwy 🙂

Pozdrawiam Cię web.lex’owo jak zawsze i słonecznie też jak zawsze 🙂
Rafał

Odpowiedz

Tomasz 15 czerwca, 2015 o 10:54 am

Bardzo trudną sztuką jest połączyć to co jest ważne i istotne np. z prawniczego punktu widzenia z tym co dobrze się czyta. Muszę przyznać jednak, że na tym blogu zazwyczaj się to udaje 🙂

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: