Wiele osób, nie tylko prawników, sądzi, że marketing społecznościowy to zupełnie nowy twór, a blogi oraz serwisy typu Facebook i Twitter są jedynie chwilową modą… Tymczasem marketing społecznościowy jest tak stary, jak człowiek. Różnica polega dziś na tym, że jest on częściowo przeniesiony w sieć Internetu.
Istotą tego rodzaju marketingu jest istnienie grup społecznych, które każdy człowiek wokół siebie tworzy. Każdy przecież ma jakieś grono przyjaciół oraz znajomych. W tych grupach właśnie mają miejsce działania marketingowe, czy tego chcemy, czy nie. Każdy rozmawia o tym, co kupił, z jaką spotkał się obsługą, dlaczego poleca to czy tamto, dlaczego znajomy powinien skorzystać z tej czy innej usługi, nawet jeżeli jej nie potrzebuje… W codziennym życiu takich interakcji są dziesiątki, a własne decyzje podejmujemy w oparciu o opinie pochodzące również (choć nie tylko) z naszej grupy społecznej.
Z tego faktu spece od marketingu zawsze wyciągali wnioski. Skoro ludzie między sobą rozmawiają o różnych rzeczach, to czy są sposoby, aby wpłynąć na „właściwy” przebieg tych rozmów? W świecie realnym jest to dość trudne, ale w świecie wirtualnym, już nie, a nawet interakcje takie można z powodzeniem mierzyć i odpowiednio modulować!
Dlatego marketing społecznościowy w sieci tak bardzo się obecnie rozwija… no i nie ma co ukrywać, że odpowiednio prowadzony jest niezwykle skuteczny.
Tak samo skuteczny może być on w branży prawniczej. W jaki sposób?
Z mojego doświadczenia
Centralnym punktem strategii e-marketingowej kancelarii powinien być blog prawniczy (nie strona firmy prawniczej). Blog jest bowiem miejscem, w okół którego gromadzą się goście – potencjalni klienci. W ten sposób tworzy się grupa społeczna. Osoby, które zajrzały na blog tylko raz nie będą należały do tej grupy, ale osoby, które będą tutaj zaglądać co jakiś czas, już tak. Jeżeli do bloga dodamy biuletyn (autoresponder), to osoby te będą jeszcze bardziej zaangażowane i grupa będzie „ściślejsza” (dzięki biuletynowi można bowiem zbudować silniejszą wieź z subskrybentami).
Grupa społeczna skupiona wokół bloga to klienci, albo potencjalni klienci. Zauważcie, że te osoby mają również swoje grupy społeczne, z którymi się dzielą informacją…, nie koniecznie w świecie wirtualnym. I tutaj bardzo cenne okazują się serwisy społecznościowe, które pomagają sprawniej szerzyć informację. Np. jeżeli członek mojej grupy, skupionej wokół strony bloga PodwojneOpodatkowanie.pl na Facebooku, skomentuje któryś z moich artykułów, automatycznie widzą to jego znajomi, którzy mogą również zareagować (co będzie z kolei widoczne dla ich grup społecznych), lub mogą dołączyć do grupy społecznej bloga. W ten sposób grupa ta – grupa klientów, powiększa się sprawnie, będąc zasilaną nie tylko z „realu”, ale również z „wirtualu”.
Tak właśnie dzieje się przypadku mojego bloga prawniczego PodwojneOpodatkowanie.pl Obecnie jego grupa społeczna liczy przeszło 2500 członków i stale rośnie. Oczywiście nie wszyscy są moimi klientami, ale są i tacy, którzy nie tylko wiernie czytają mój blog, nie tylko ofiarnie polecają go innym, ale przede wszystkim stale kupują ode mnie wszystko, co mam do zaoferowania. Taki jest niezwykły skutek e-marketingowy!
Dlatego właśnie, że marketing społecznościowy tkwi w naszej naturze, blogi i inne serwisy społecznościowe, nie są tylko chwilową modą. To zdecydowanie trwały trend, który ewentualnie będzie zmieniał środki wymiany informacji.
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Jak czas pokazał miał pan racje w tym wpisie
Panie Danielu, prawdę mówiąc to chyba zawsze jakoś naturalnie sięgałem do przodu. Dawno temu widziałem bloga, jako narzędzie marketingu w kancelarii, a teraz jeszcze widzę możliwości content marketingowe (co nazwałem Lex.Content, jak Pan wie) w naszej branży.
Oczywiście zdarzało mi się popełniać błędy – ale cóż … takie jest życie 🙂