W sieci można odnaleźć strony prawnicze, na których zobaczymy bazy wiedzy (np. nagrodzona strona Kancelarii Prawnej Domański i Wspólnicy). Z reguły są to artykuły dotyczące takiej, czy innej gałęzi prawa. Czy to ma sens?
I tak, i nie – to zależy od tego, czego oczekują właściciele kancelarii.
Zacznijmy od tego, że baza wiedzy ma charakter wyłącznie edukacyjny oraz poznawczy. To znaczy, że klient zaglądając na taką stronę może poznać nie tylko meritum tego, czy innego zagadnienia, ale również doświadczenie personelu kancelarii. Może dzięki temu się przekonać i upewnić, czy dobrze zrobi, powierzając mu rozwiązanie swojego problemu prawnego.
Blog natomiast ma daleko inny charakter. Przede wszystkim jest to narzędzie społecznościowe, a więc umożliwiające inicjowanie i udział w globalnej dyskusji na konkretny temat. Nie da się jednakże ukryć, że blog również pełni funkcję edukacyjną i poznawczą, podobną do powyższej bazy wiedzy, dzięki której gość bloga może dodatkowo poznać prawnika od strony jego doświadczenia.
Celem obu omawianych systemów jest „ściągnięcie” firmie prawniczej klientów. Ze względu na możliwości pozycjonowania, blog ma DUŻĄ przewagę nad bazą wiedzy i wskutek tego jego zdolność do pozyskiwania kancelarii prawnej klientów jest przeważająca. Owa zdolność wynika jeszcze z tego, że blog nawiązuje relacje z potencjalnymi klientami i przywiązuje swoje audytorium do jego autora zanim jeszcze zetknie się ono face to face z prawnikiem. Nie można tego niestety powiedzieć o bazie wiedzy zlokalizowanej na stronie internetowej. Wynika to przede wszystkim z tego, że baza taka jest anonimowa (nie wiadomo, kto pisze dany artykuł), bardzo szeroka przedmiotowo (nie-wyspecjalizowana), i wysoce sformalizowana (trudny język).
Wszystko jest OK, jeżeli twórcy zdają sobie sprawę z tego, jakie wady i zalety posiada blog, a jakie baza wiedzy. Zdarza się jednak, że właściciele firm prawniczych chcą, aby baza wiedzy działa dla ich firmy, jak blog, i potem się dziwią, że nie mają efektów, albo co gorsza nabierają przekonania, że blogi prawnicze nie działają (to tak, jakby jeździć Lexusem po terenie, gdzie najlepiej sprawdzi się terenowa Łada i wnioskować z tego, że lepiej kupić taką Ładę , bo Lexus ma kiepskie zawieszenie). Tak się nie da.
Przede wszystkim powinniśmy sobie zdać sprawę z tego, że blog nawiązuje relację w klientami ZANIM trafią oni na stronę internetową (czy chwycą za telefon, aby się umówić na spotkanie). Relacja ta powstaje głównie z tego powodu, że za każdym tekstem w blogu stoi prawnik z krwi i kości, który w dodatku mówi „ludzkim językiem” (nie-sformalizowanym). Blog jest więc bardzo osobisty (albo może lepiej: „osobowy”). Dodatkowo blog doskonale się pozycjonuje, więc grupa potencjalnych klientów jest duża. Baza wiedzy sama z siebie nie przyciągnie takiej ilości gości i nie nawiąże z nimi relacji. Strona internetowa, jako bardzo statyczna witryna, bardzo słabo się pozycjonuje, a więc zagnieżdżona na niej baza wiedzy nie da takiego samego skutku, co blog.
Czy z tego punktu widzenia baza wiedzy ma sens?
Ktoś mógłby powiedzieć, że jednak tak, ponieważ klient wchodząc na stronę internetową kancelarii może poznać doświadczenie prawnika. I chociaż nie jestem zupełnie przeciwny takiemu rozwiązaniu, to mam tutaj wątpliwość: bo skoro ten klient zajrzy na stronę kancelarii wchodząc z bloga prawniczego, a więc będąc już w jakiejś relacji z jego autorem, to już nie po to, aby przekonywać się o jego doświadczeniu, ale aby zlecić mu usługę. Na tym etapie baza wiedzy na stronie internetowej nie jest mu już do niczego potrzebna.
A więc, czy tworzenie bazy wiedzy ma jeszcze sens?
W każdym razie, jeżeli myślisz o tym, aby zaoszczędzić i zrobić sobie „blog” na swojej stronie internetowej w postaci bazy wiedzy, to się dobrze zastanów.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }