Zastanawiałem się, czy o tym napisać.
Wszędzie powtarzam dwie ważne rzeczy, które się z blogami wiążą:
Po pierwsze: Blog gromadzi w ramach swojej społeczności przede wszystkim osoby wpływowe (m. in. dziennikarzy i redaktorów). Jak już tutaj wspominałem nie raz, osoba wpływowa to ktoś, kto posiada własną społeczność, wśród której cieszy się sporym autorytetem i ma możliwość polecenia Twojego bloga, czy nawet Twoich usług (a wiadomo przecież, że najlepszą reklamą jest właśnie polecenie).
Osoba wpływowa to nie musi koniecznie być Twój klient i przeważnie nim nie jest, ale jego wartość tkwi właśnie w potencjale generowania tych klientów dla Ciebie (pomyśl, jaki to tani sposób na pozyskiwanie kolejnych odbiorców Twoich usług!).
Po drugie: Wokół każdego biznesu i każdej kancelarii „krążą” różnorakie możliwości rozwoju. Problem jest w tym, że aby do nich dotrzeć, potrzebne są stosowne narzędzia.
Blog prawniczy jest właśnie takim narzędziem, za pomocą którego można do niektórych z tych możliwości dotrzeć. Bez takiego narzędzia nigdy nie dowiesz się, o jakie możliwości chodzi. Dość powiedzieć, że każdy, kto zaczyna pisanie bloga i wie, jak to robić, wspomina o tym, że blog zmienił nie tylko jego biznes, ale również i życie.
Dlaczego o tym piszę…
Dziś ponownie miałem zaproszenie do Programu 1 Polskiego Radia na wywiad w temacie opodatkowania dochodów zagranicznych. Wywiad w porannych Sygnałach Dnia w bloku Wiadomości Gospodarcze. Największa słuchalność.
Niestety byłem zmuszony odrzucić ofertę, gdyż nie siedzę w tym temacie już tak dobrze, jak wówczas, kiedy regularnie prowadziłem swój blog podatkowy i pisałem opinie podatkowe dla Gazety Prawnej.
Ale jest to wyraźny dowód na to, jak blog (bo ten cały fame wokół mojej osoby wziął się z bloga) pracuje dla dobra swojego autora. Nie jestem doradcą podatkowym, ani jakimś super specjalistą od podatków międzynarodowych, a dzięki blogowi jestem zapraszany na wywiady, proszony o opinie i komentarze (nawet wtedy, kiedy nie mam już na to czasu).
Zobacz, ja się o to w ogóle nie staram: nie piszę, nie dzwonię, nie proszę. To Oni, osoby wpływowe dla mojego bloga, starają się o mnie (jeżeli tak można powiedzieć).
Wiele razy słyszałem z ust prawników, że ich to nie obchodzi, i że raczej wolą nie występować publicznie, a już w ogóle, to jak zechcą, to wywiad mogą mieć na zawołanie wszędzie.
Ciekawe… Tylko że w firmie konsultingowej, gdzie kiedyś pracowałem, wystąpienie w mediach było bardzo ważnym elementem marketingu, a niestety dostać się na łamy prasy, radia, a już w szczególności telewizji, nie było łatwo.
Więc takie gadanie, świadczy w mojej opinii o braku (wiedzy?) dbałości o konsekwentny i strategiczny rozwój kancelarii (publiczne pokazanie własnego doświadcenia ma dużą wartość, gdyż choćby może być ponownie wykorzystywane do promocji kancelarii).
Tak działa blog i tak działa dobrze dobrana strategia e-marketingowa. Gromadzi wokół siebie osoby wpływowe i podaje na tacy nowe możliwości. Tak jak mnie i innym prawnikom, którzy zdecydowali się pójść tą samą ścieżką.
{ 20 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Kurcze, nie miałem tego okazji napisać wcześniej Rafale, ale pod tym postem to akurat pasuje, Ty pośrednio (dzięki temu blogowi i grupie na GL), a Marcin Wystrychowski bezpośrednio, zmieniliście zupełnie moje podejście do promowania usług prawnych i najlepsze jest to, że marketing internetowy działa. Jest jeszcze jedna osoba, której działania dużo wniosły do mojego sposobu prowadzenia marketingu sieciowego, jednak to ktoś z zupełnie innej – nieprawniczej bajki, jednak sposób w jaki sam siebie promuje, jest absolutnie genialny w swojej konsekwencji -> http://www.krolartur.com – warto czerpać z dobrych wzorów!
Uprzejmie Tobie dziękuję Błażeju! Cieszę się, że mogę dla kogoś – dla Ciebie – stanowić wzór!
Ja się zbieram, żeby napisać o Twoim blogu, jako o nowym blogu prawniczym. Niebawem to robię!
Rafał
Z niecierpliwością oczekuję na to, co napiszesz 🙂
Bardzo podoba mi się szata graficzna Twojego bloga.
Witaj Liwiuszu!
Kopę lat :):)
Zastanawiałem się, co u Ciebie, bo się nie odzywałeś tak długo …
RCH
Dzięki serdeczne za feedback, nie każdemu się ona podoba jak się okazuje (vide jeden z wpisów pod moim pierwszym postem na blogu).
@Błażej 'vide jeden z wpisów’ – który konkretnie? (link)
@Rafał:
Ty też ostatnio robisz trochę dłuższe przerwy między wpisami 😉 U mnie wszystko w porządku, blog się rozwija, dla takiego pasjonata jak jak możliwość kontaktu z osobami, które choć trochę mają podobne zainteresowania, albo jeśli chociaż ta tematyka jest im przydatna w celach zawodowych, daje bardzo dużo satysfakcji. Bez bloga byłbym sam jak palec 🙂
@Liwiusz
Ten tutaj: http://opieka-prawna.eu/inauguracja-strony-internetowej-i-bloga-kancelaryjnego/ – pierwszy wpis 🙂 nie ma jak dobrze zacząć 🙂
@Błażej, poczytałem bloga tego Twojego krytyka, obejrzałem również video z jego wykładem.
Jest perfekcjonistą w swojej dziedzinie (typografia) i rażą go takie niuanse, jak używanie niewłaściwych językowi polskiemu cudzysłowów, czy używanie myślnika zamiast dywizu (a może na odwrót?)
Generalnie w jego oczach każdy blog ma dużo wad, więc aż tak bym się tym nie przejmował 🙂
Zainspirowany jego wykładem zainstalowałem na chwilę wtyczkę wp-typrography. Miała ona na celu nauczenie mojego wordpressa dzielić wyrazy, aby mogło ich być więcej w linii, aby nie tworzyły się duże odstępy między wyrazami przy justowaniu do obu stron. Niestety po jej zainstalowaniu mój blog zaczął się kilkukrotnie dłużej wczytywać. Tak więc na razie z tej wtyczki zrezygnowałem…
(przepraszam, że użyłem trzech kropek, zamiast wielokropka, ale zestaw czcionek [sorry, fontów] na blogu Rafała nie pozwala mi na nic lepszego 🙂 )
@Liwiusz:
Szczerze, to się wcale nie przejmuję, choć niektóre jego uwagi wdrożyłem – w sumie warto korzystać z dobrych uwag. Generalnie odbiór bloga jest jednak pozytywny, zarówno co do kolorystyki, jak i sposobu podania tego wszystkiego, nie zamierzam więc wprowadzać rewolucyjnych zmian, a raczej skupię się na tym, żeby stopniowo ulepszać to co już mam.
Błażeju, takie komentarze od razu KASUJ. Daj sobie spokój z polemiką, która nie dotyczy przedmiotu bloga i nie jest przyjacielska.
To jest ten rodzaj komentarzy, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Wiesz dlaczego? Bo zatruwają każdego Twojego gościa. A tego ani Ty, ani Oni nie chcą, prawda? Poza tym szanujmy czas naszych gości i nie serwujmy im takiej straty.
Poza tym blog powinien odzwierciedlać charakter swego autora. Wtedy najlepiej działa. O ile nie robimy w nim błędów ortograficznych (co mnie się czasem zdarza :)) wszystko jest dozwolone. A jeżeli komuś to nie odpowiada, to po prostu NIE JEST TO TWÓJ KLIENT. Niech sobie idzie. My chcemy współpracować z osobami, które nas lubią takimi, jacy jesteśmy.
Kwestia szaty graficznej, to kwestia gustu, a z tym się nie dyskutuje 🙂
Pozdrawiam Was Chłopaki i dziękuję za wartościową dyskusję! 🙂
Rafał
@Rafał:
Ja mam do tego trochę inne podejście. Dla mnie ten komentarz nie był wrogi. Uważam, że kasujmy chamskie komentarze i nie dyskutujmy z nimi, jednak jeżeli ktoś w miarę kulturalnie wyraża swoją opinię to nie ma sensu tego kasować, tylko zutylizować, np. starając się wciągnąć człowieka w dyskusję o tym (dyskusja przeniosła się potem na GL – choć generalnie gościu był niechętny mnie jako osobie to w końcu został jakby „sprowadzony do rzeczywistości” i faktów, zamiast ocen – szkoda, że nie poszło to na blogu).
Uważam, że sposób w jaki sobie z tym radzimy też mówi o tym jakimi jesteśmy ludźmi i prawnikami.
Dasz linka do tej dyskusji na FB?
Dyskusja była na GL – podaj mi proszę maila to skopiuję Ci ją – była na goldenlinowskiej tablicy więc raczej trudno ją jakoś pokazać.
To znaczy na GL
lech małpa remitent kropka pl
@Liwiusz: Tutaj: http://blog.krolartur.com/?p=427 znajdziesz posta na temat tej naszej rozmowy 🙂
Błażej, dobrze to ująłeś w komentarzu na tamtym blogu: „Strona internetowa i blog ma sprzedawać, a nie być wzorem piękna”.
Fakt bowiem jest taki, że sprzedają najlepiej te witryny, które nie są najładniejsze. Dlatego, że nie odciągają uwagi od treści.
Pozdrawiam,
Rafał
Błażej, czy Ty byłeś na tym szkoleniu, które w Złotych Tarasach miałem z Marcinem?
Nie, choć Marcin mnie zapraszał – prowadziłem wtedy całkiem ciekawy moduł prawny szkolenia dla informatyków śledczych w Krakowie i termin był absolutnie nie do przesunięcia.