Jestem niemal pewien, że gdyby z billboardów można było puszczać muzykę, to przy ostatniej promocji zawodu radcy prawnego, z billboardów, z których patrzył do nas miły młody człowiek, sączył by się głos cytujący kolejne przepisy KC 🙂
Dlaczego ta kampania była, nie tylko w mojej opinii, porażką?
Bo kontekst był kompletnie nieodpowiedni.
Zobacz: wiodący tekst głosił: Z radcą prawnym bezpieczniej. Natomiast, czy wizerunek młodego człowieka, ubranego w służbowy „mundur”, z kodeksami pod pachą, w tle logo przypominające logotyp straży miejskiej… czy to budzi poczucie bezpieczeństwa?
Pamiętajmy, że bezpieczeństwo to najważniejsza potrzeba człowieka. Więc hasło przewodnie było dobre. Ale czy cały obraz przekazywał te emocje?
W mojej opinii nie. Nie było spójności między słowem, a obrazem. Obraz – kontekst – był dobrany niewłaściwie. Hasło dobre, ale to kontekst się liczy.
Czy nie lepszym pomysłem byłby obraz człowieka pochylającego się nad leżącą na chodniku dziewczynką, która upadła z rowerka? Bez tej całej bufonady z togą, książkami, logotypem, którego i tak nikt nie zna i nigdy nie zapamięta?
[na marginesie: problem leży w tym, że wciąż próbujemy pokazać, jacy to jesteśmy mądrzy. A to prowadzi nas dokładnie do sytuacji, w której się obecnie znajdujemy, czyli de facto tej sytuacji nie poprawia – ale to jest historia na inną bajkę :)]
W mojej opinii, jeden wybitny blog prawniczy (one już są – wystarczy spojrzeć na prawą stronę tego bloga) zrobi więcej, niż taka …. kampania za grube setki tysięcy złotych.
[Sugestia dla władz korporacyjnych: może zamiast na takie kampanie, wydawać pieniądze na wsparcie wybitnych prawników-blogerów? To nie jest pomysł wyssany z palca: wiele szybko rozwijających się firm robi w ten sposób. Ma to naprawdę dużo sensu.]
******
Wczoraj pisałem dużo na temat KONTEKSTU i jego znaczenia dla marketingu nie tylko kancelarii prawnej, ale i całej branży. Kontekst jest niezwykle ważny, gdyż pozwala zrozumieć stan rzeczy. Bez podania kontekstu, taki stan rzeczy jest poddawany mentalnej obróbce każdego z osobna, a efekt końcowy zależy od przeszłych doświadczeń odbiorcy …. Generalnie – niezbyt dobra wiadomość.
Ale można to zmienić.
Jak?
Przede wszystkim właśnie blog prawniczy.
Ale jeśli opisujesz w nim stan prawny tego czy owego, to nie tworzysz tutaj żadnego KONTEKSTU DLA SIEBIE. Dlatego blogi sztywniackie, poza zajmowaniem miejsca na serwerach, nie dają żadnego nadzwyczajnego efektu. Są puste. Może mają więcej ruchu na początku, ale to nie o ruch chodzi, a o skuteczność w sensie generowania klientów.
Jaki blog stworzy KONTEKST dla Ciebie?
Blog, w którym pokażesz, jaki jesteś. Jakie masz wartości, jakie masz przyzwyczajenia, czym się kierujesz, jak pracujesz, jaki jest Twój zawód, jak pomagasz, jak walczysz, itd. Blog powinien opisywać Ciebie. Albo znacznie lepiej – omawiać.
Taki blog prawniczy stworzy kontekst dla radcy prawnego/adwokata Jana Kowalskiego.
Taki kontekst spowoduje, że ludzie go poznają. A jeśli poznają, to polubią. A jeśli polubią, to będą go traktować jako fachowca i specjalistę w swojej dziedzinie. Nie wspominam o tym, że będą chętniej płacić więcej, itd, itp… I żeby nie było, że dotyczy to tylko tzw. stosunków B2C, bo po drugiej stronie stołu nigdy nie siedzi robot, ale zawsze człowiek [z resztą podział na B2C i B2B jest dla mnie co najmniej wątpliwy, ale o tym może napiszę innym razem].
******
A czy to można zrobić też na stronie www? Czy można w odniesieniu do kancelarii jako całości?
Jasne, że tak, ale inaczej i może kiedyś jeszcze o tym opowiem w kilku słowach…
{ 12 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Bardzo fajny i konkretny post. Lubię takie luźne podejście prawnicze, ale nie każdy potrafi taki być. Oczywiście niektórzy mają prawo myśleć,że są najmądrzejsi, ale to z kolei nie wzbudza w nich zaufania. Fajnie, że promujesz osoby zdolne, które prowadzą blogi prawnicze i które swoją wiedzą mogłyby się przyczynić do rozwoju nie jednej wielkiej korporacji.
Dziękuję Aniu! 🙂
Dzięki za odwiedziny bloga! 🙂
Ależ nie ma za co 🙂 Twój blog jest u mnie w zakładkach 🙂
Jest za co, jest 🙂 A powiedz mi, dlaczego mój blog zajmuje tak zaszczytne miejsce? Jesteś prawnikiem?
Haha miałam nim być 🙂 Ale nie jestem 🙂 Pracowałam w kancelarii prawnej przez ostatnie 7 lat jako sekretarka, a później asystentka 🙂 Do tej pory czasem żałuję, że mój Pracodawca nie był skłonny do takiego marketingu, jaki tu przedstawiasz. Teraz kończę studia z psychologii biznesu, stąd moje zainteresowanie Twoim blogiem 🙂 Poza tym piszę pracę o motywacji i komunikacji w kancelarii prawnej i dlatego podczytuję Twojego bloga 🙂 pozdrawiam Ciebie i wszystkich prawników i życzę sukcesów!
To mnie jest bardzo miło z tego powodu 🙂
Jesteś tutaj zawsze mile widzianym gościem 🙂
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Witaj Rafale! „Wczoraj pisałem dużo na temat KONTEKSTU…” chyba mój komentarz był dłuższyyyyyyyyyyyyyy 😉
Haha 🙂 Łukaszu, no wiesz, jak nie mogę się równać z Tobą 🙂 Jak na ten blog i mój styl, to w sumie nie było to krótki tekst 🙂
Serdecznie Cię pozdrawiam!
Rafał
O, wyobraziłam sobie tę scenę z rowerkiem! Radca prawny pochyla się nad leżącą na chodniku dziewczynką, podaje jej wizytówkę i mówi: „Pomogę ci wywalczyć odszkodowanie od producenta rowerka!” 😉
A „miły młody człowiek” z billboardu moim zdaniem nie wygląda wcale miło. Ma nieszczery uśmiech, szczerzy się po prostu, ale reszta twarzy nie wyraża emocji. Radca-cyborg. A pani którą mu potem dodano do kompletu ma minę jakby zobaczyła właśnie coś obrzydliwego (chociaż to chyba też miało wyglądać jak uśmiech). Nie lubię ani tego pana ani tej pani z billboardu.
Jak dla mnie toga może być, kodeksy mogą być – ale niech też będzie prawdziwy, szczery uśmiech.
Mam wrażenie (zwłaszcza sądząc po zdjęciu udawanej pani radcy) że ktoś się bał zamieścić zdjęcie człowieka, który się właśnie naturalnie, szczerze uśmiecha. Bo to nie wygląda profesjonalnie. Kto to w ogóle widział, żeby prawnik się śmiał. Prawnik to dostojna osoba, tak poważna jak poważne są sprawy, którymi się zajmuje. O! 🙂
A tak poza tym… Piszesz: „Taki kontekst spowoduje, że ludzie go poznają. A jeśli poznają, to polubią.”. A co jeśli prawnik ma tak odpychającą osobowość, że jak tylko zacznie pokazywać siebie na blogu, to ludzie zaczną uciekać?
No chyba, Rafale, że pomagasz tylko prawnikom, którzy mają dobry charakter i są sympatyczni? 😀
Witaj Asiu! 🙂
Tego billboardu z panią nie widziałem, ale jak widzę … niczego nie straciłem 🙂
A jeśli prawnik ma odpychającą osobowość? No cóż…. nie każdy lubi grzecznych i miłych. Niektórzy lubią niemiłych. I lepiej, jeśli tak właśnie się w blogu pokazuje, bo jeśli ma wizerunek grzecznego i miłego chłopca, to klienci będą się w efekcie trzymać z dala. Niech jest odpychający, wówczas Ci, którym on odpowiada, przyjdą do niego zafascynowani jego naturą.
Co ciekawe: tworzenie kontekstu powoduje, że klienci są w miarę jednorodni. Z tego wynika, że cały biznes jest fajniejszy, bo pracujemy tylko z ludźmi, z którymi chcemy pracować. Innych odpychamy. Dlatego „pomagam tylko prawnikom, którzy mają dobry charakter i są sympatyczni”, bo sam taki jestem (chyba :)) i swoim kontekstem nie przyciągam osób o innym usposobieniu. A jeśli zdarzy się ZONK, oni szybko odchodzą – i to jest właśnie ok. 🙂
Serdecznie Cię Asiu pozdrawiam!
Czego najbardziej nie lubię w środowisku prawników (widać to już na studiach)? Zadęcia, bufonady i przeświadczenia o swojej wielkości. Musimy się mądrze wysławiać, wstawiać dużo łacińskich zwrotów i trudno brzmiących słów, tworzyć zdania wielokrotnie złożone… bełkotać po prostu. A gdy prawnik pisze (mówi) po ludzku, do rzeczy i dociera do przeciętnego Kowalskiego – mówi się, że to zły prawnik, bo nie operuje odpowiednią siatką pojęciową. Bzdura, bzdura i jeszcze raz bzdura! Pracowałem przez rok w Klinice Prawa, gdzie udzielałem porad osobom niezamożnym – one nie doceniały w mojej pracy umiejętności mądrego wysławiania się, ale to, że potrafiłem wytłumaczyć im ich problemy prawne językiem, jakim sami się posługują. To wszystko wpisuje się w wizerunek prawnika w ogóle. Uważam, że prawnik to człowiek jak każdy inny i im bliżej jest ludzi, tym lepiej dla niego. O, tyle mam do powiedzenia, pomądrzyłem się! 😉
Dziękuję Wojtku! 🙂 O to właśnie chodzi 🙂
Rafał