Certyfikat dla kancelarii – czy ma, i jakie, znaczenie?

przez Rafał Chmielewski dnia 31 lipca, 2014

Hmmm….

Takie pytanie dostałem mailem:

Dzień dobry,

jakie certyfikaty powinna mieć Pana zdaniem kancelaria? Rzetelna Firma? Gazele Biznesu?

Pozdrawiam

Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Mógłbym „na odwal się” powiedzieć: tak, certyfikaty są istotne – im więcej, tym lepiej. Ale uczciwie rzecz ujmując, nie mam pojęcia, jak to się przekłada na relację z klientami, na ich motywację, i na zyski. Dlatego w ten sposób nie odpisałem pani, która jest dyrektorem marketingu w jeden z kancelarii zlokalizowanych w Stolicy.

OK, ale co Ty o tym myślisz?

Czy kancelarii w ogóle są potrzebne takie certyfikaty? Jakie masz doświadczenia w tym przedmiocie? Czy rzeczywiście wpływa to pozytywnie na gości kancelarii, czy gości strony www? Czy z takimi klientami pracuje się łatwiej, są oni inaczej nastawieni do Ciebie i Twojego personelu?

Jak to naprawdę wygląda?

{ 6 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

Zuzanna 31 lipca, 2014 o 7:17 pm

Certyfikaty? Bez sensu kompletnie. Większość z nich i tak się „kupuje” i klienci zdają sobie z tego doskonale sprawę. To nie te czasy, co na początku XX wieku. Teraz jest zupełnie inaczej Panie Rafale. Pozdrawiam!

Odpowiedz

Mikołaj Lech | Wzory Przemysłowe 4 sierpnia, 2014 o 10:49 am

Osobiście kiedyś zrobiłem sobie listę najpopularniejszych firm certyfikujących. Wyszło mi ich kilkanaście. To zainspirowało mnie do opisanie tego na blogu http://goo.gl/cbCznN . Z tymi certyfikatami to jest jednak pewien problem. 90% z nich otrzyma każdy kto za to zapłaci. Nie świadczą więc o niczym poza tym, że jego właściciel dba o wizerunek 🙂

My wiemy, że to ściema, ale jak to odbiera przeciętny konsument? Może jednak jest to skuteczne? Tylko skąd otrzymać wiarygodną informację na ten temat (bo na pewno nie od firm, które je wystawiają). Samemu też pewnie ciężko to zmierzyć. Czy po umieszczeniu na stronie logo Rzetelnej Firmy nagle skokowo wzrosła ilość zleceń- wątpię.

Dla mnie to wydało się to słabe i nie uwierzyłem w szeroki strumień klientów, który miał rzekomo dzięki temu do mnie przybyć.

Odpowiedz

Grzegorz 1 sierpnia, 2014 o 9:52 am

Wydaje mi się, że jest to element który chociaż może poprawić wizerunek kancelarii, to jednak nie przekłada się bezpośrednio na relacje z klientem. Wszystko jednak może zależeć nie tylko od tego jaki to certyfikat, ale przede wszystkim od indywidualnego spojrzenia na te kwestie samego klienta.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 4 sierpnia, 2014 o 9:34 am

Na Twitterze dostałem jeszcze taką opinię od jednego z czytelników bloga:

„Certyfikat warty jest tyle, ile prestiż instytucji certyfikującej. Czyli najczęściej niewiele 🙂 Dużą część po prostu się kupuje, a wiedza o tym jest dosyć rozpowszechniona. Najlepszym certyfikatem dla klienta jest rekomendacja znajomej osoby.”

Odpowiedz

Toga 7 sierpnia, 2014 o 8:10 am

Certyfikaty kojarzą mi się trochę z jedną ze scen w filmie „Powrót do Garden State”, gdzie główny bohater będąc z wizytą u psychologa miał przed sobą, za sobą i nawet nad sobą całe ściany łącznie z sufitem upstrzone certyfikatami – kapitalna parodia i komentarz do tekstu. Choć muszę przyznać, że z drugiej strony, jeśli ktoś dąży do ciągłego rozwoju i ma w sobie tyle pokory, żeby przyznać, że ciągle się uczy jest chwalebne.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 7 sierpnia, 2014 o 9:17 pm

Dzięki Tomaszu za komentarz!

Pozdrawiam! 🙂
R

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: