Dziś ktoś wpisał tę frazę do wyszukiwarki, która pokazała następnie mój blog i ten artykuł: Czy powinienem szukać dla siebie niszy?
Jeśli masz ten akurat dylemat, to moje zdanie jest takie:
- przede wszystkim podążaj za głosem serca (intuicji) – nie szukaj na siłę, idź tam i rób to, co kochasz robić
- a w tym co kochasz, znajdziesz niszę, której nikt nie odkrył.
W ten sposób będziesz lubił swoją pracę, a Twoi klienci Ciebie. I o to chodzi.
A pieniądze przyjdą same.
🙂
{ 4 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Słynne już pozytywne podejście. Wiele w tym prawdy. Robić to co się lubi, to rzecz bardzo ważna. Dobrze, jeśli to co się lubi będzie tym co przynosi pieniądze. Znam jeszcze jedno dobre powiedzenie. Skoro się czegoś nie lubi, a trzeba to robić, to należy to polubić. Inaczej człowiek wpadnie w depresję. Co do niszy, to pamiętam jak kilka lat temu rozmawiałem z moim aplikantem, który narzekał na brak klientów. Zasugerowałem, że może zająć się prawem medycznym oraz ubezpieczeniami społecznymi, gdyż wielu lekarzy kompletnie nie radzi sobie z NFZ, a wiele osób nie ma wsparcia profesjonalnego w kwestiach zusowskich. Wówczas otrzymałem odpowiedź, że łatwo mi tak mówić, bo nie muszą zabiegać o klientów. Jedyne, co mogłem odpowiedzieć to, że ma rację. Nie wiem jednak, czy to jemu w czymś pomogło. Po latach okazało się, że zyskały osoby, które zainwestowały w prawo medyczne i zajęły się ubezpieczeniami społecznymi, tak dotychczas nielubianymi. Pomyślałem, że większość chce robić to co lubi, ale nie zawsze dzięki temu można godnie żyć. Z tego powodu można przynajmniej wziąć pod uwagę inną ewentualność. Trzeba polubić to, co przynosi środki na życie. Ale się rozpisałem 🙂
Dzień dobry Panie Arturze!
Zgodzę się z Panem. Tak też jest.
Natomiast wiele osób nie zauważyło, że teraz żyjemy w innej rzeczywistości. Internet zmienił wiele, a tak naprawdę dużą zmianą było wprowadzenie możliwości inicjowania i uczestnictwa w dyskusjach (tzw. web 2.0)
Co nam to dało?
Teraz mogę docierać do ludzi nawet, kiedy nie mam z nimi fizycznego kontaktu. Co nie było w zasadzie możliwe wcześniej. Kiedyś prowadziłem blog podatkowy (ikonka tego bloga jest po prawej stronie), i nim docierałem do Polaków na całym świecie: nawet Trynidad, Makao, Japonia, itd. Wcześniej coś takiego nie byłoby możliwe. Nawet gdybym miał wielkie pieniądze, to by się to zwyczajnie nie opłaciło.
Obecnie za darmo niemal, w sposób ponadczasowy, mogę docierać do każdego (prawie do każdego, bo nie każdy jeszcze korzysta z Internetu), kto zainteresowany jest jakimś tematem. W przypadku kancelarii prawnej: – kto ma jakiś problem prawny.
To było niemożliwe kiedyś – jeszcze nie tak dawno. Dlatego kiedyś trzeba było „ogarniać” temat, z jakim się miało do czynienia na co dzień. Obecnie natomiast w mojej opinii warto iść za głosem intuicji, bo dzięki łatwemu dostępowi do klientów można swoje zainteresowania „zmonetyzować”.
Ponadto ludzie wolą pójść za specjalistą, fachowcem, który w dodatku pasjonuje się tym, co robi. Nie jest kolejnym usługodawcą, tylko kimś więcej (Pokazanie tego jest jednym z sekretów dobrego i skutecznego bloga).
Więc pisząc o niszy i głosie serca, piszę o tym z pełną świadomością 🙂
Oczywiście technicznie w każdej sytuacji może to wyglądać inaczej: bo np. grupa docelowa może nie korzystać z sieci w wymiarze, w jakim ma problem, więc trzeba do nich dotrzeć w inny sposób, kierując do sieci. Czasem stworzenie źródła dochodu może zająć jakiś czas, gdyż grupa docelowa może wymagać edukacji (tak było w moim przypadku, kiedy w 2009 roku założyłem ten blog i zacząłem pomagać kancelariom zdobywać klientów z sieci). Ale ostatecznie jeśli jest potrzeba i jest usługa, a do tego jeśli jest coś więcej, niż tylko chęć zarobienia pieniędzy, to wszystko zacznie się kręcić.
****
Warto też zauważyć, że nisze są także w zakresach, które nie są niszami. Np. mój blog podatkowy był takim przykładem. Kiedy go prowadziłem, oczywiście temat TAXów był już eksploatowany w sieci, ale nikt nie mówił tak dużo o podatkach międzynarodowych. A dokładniej o PIT w tym wymiarze.
Ja to zacząłem robić, ludzie mnie zaczęli postrzegać jako specjalistę (którym byłem de facto, bo moje poradniki kupowali doradcy podatkowi nawet z BIG4, i udzielałem wywiadów w prasie) i na tym zarobiłem. Całkiem z resztą sporo 🙂
Serdecznie Panie Arturze Pana pozdrawiam!
PS.: Pan też swojego bloga prowadzi z pasji. Inaczej by Pan tego nie robił 🙂
„Pomyślałem, że większość chce robić to co lubi, ale nie zawsze dzięki temu można godnie żyć. ”
Ale ja naprawdę lubię to co robię jako radca prawny! 😉
Zgadza się. Pozdrawiam.