Dziś kolejna odsłona „mitologii”.
Ostatnio obalałem mit związany z przyciąganiem klientów korporacyjnych przez blogi prawnicze. Tym razem przyszła kolej na mit pod tytułem: „Nie mam czasu na blog”.
Zapraszam Cię do wideo:
*****
Na marginesie: planuję krótkie bezpłatne szkolenie z fundamentów strategii e-marketingowej w kancelarii prawnej. Jeśli chcesz być na liście gości, to proszę zapisz się na biuletyn e-marketingowy:
{ 6 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Godzina tygodniowo? To chyba dla kogoś, kto prowadzi blog z przymusu i odnosi się do niego z obrzydzeniem 🙂
Z obrzydzeniem…? 🙂
Tyle zajmuje mi czasu ten blog. Średnio, bo czasem jest to 5 minut, a czasem 3 godziny 🙂
Oczywiście im się więcej czasu spędza w blogu, tym lepiej. Jeśli aktualizujesz go co dwa, trzy dni, to siłą rzeczy będzie to dłużej. Ale to się ostatecznie bardzo opłaca. Coś o tym Leszku wiesz, no nie? … 🙂
Rafał
Już nie chodzi stricte o pisanie artykułów. Jest jeszcze dyskusja w komentarzach, poszukiwanie nowych tematów, grzebanie się w kilku-kilkunastu pisanych „na zaś” i nie dokończonych postach, przeglądanie statystyk odwiedzin i źródeł odwiedzin i wiele, wiele innych 🙂 Tak jak wspomniałem, musiałbym się mocno obrazić na mój blog, aby poświęcać mu godzinę tygodniowo. Fakt, mam pewien „zawodowy” blog, któremu nie poświęcam wystarczającej ilości czasu, ale powstał on głównie do celów pozycjonowania i jak na razie nie zebrałem się, aby wejść z nim na wyższy poziom:)
Jasne, zgadzam się. Jeszcze dochodzi przegląd nie tyle statystyk bloga, ile całej strategii e-marketingowej. Do tego komentarze i warto też gdzieś indziej te komentarze zostawiać 🙂
To niech będzie 1,5 godziny do dwóch 🙂
Zastanawiam się czy nie należy się Panu Rafałowi mandat… np. za stwarzanie niebezpieczeństwa na drodze… Zamiast na drodze skupia się Pan na włączeniu, usatwieniu kamery, głoszenia wywiadu, patrzenia do kamery… Wizerunek to raczej słaby;/
Na pewno za rozmowę z pasażerem również należy mi się mandat, jak też za nagminne przekraczanie prędkości i robienie sobie makijażu we wstecznym lusterku 🙂