Wypowiadam wojnę MITOM…
Blog prawniczy, TAK, przyciąga dużych klientów!
Rafał Chmielewski: e-Marketing Prawniczy
O marketingu prawniczym w sieci, blogach, social marketingu i nowoczesnych sposobach pozyskiwania klientów oraz dochodów dla kancelarii prawnych.
przez Rafał Chmielewski dnia 28 czerwca, 2012
Poprzedni wpis: Zmiany w marketingu web.lex
Następny wpis: Dosprzedaż usługi prawnej
Bądź lepszym z Szablonem do Wordpress Thesis z DIYthemes.
{ 5 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
A te tory nadal używane bo tak niebezpiecznie troche ;)?
Tak: raz w roku przejeżdża tędy pociąg z prędkością 10 km/h 🙂
Dzięki za troskę Agnieszko! 🙂
R
To nie ma się czego bać 🙂
Myślę, Rafale, że trochę przekręciłeś przykład z reklamami zabawek, dodatkowo zmniejszając niepotrzebnie analogię z blogami i korporacjami.
Uważam, że nie jest tak, że klientami producentów zabawek są rodzice. Są nimi dzieci, i to do nich *bezpośrednio* są kierowane reklamy zabawek. Rodzic jest tylko tym, kto płaci (czasem nawet płaci dziecko ze swoich pieniędzy), nieraz niemalże bez prawa głosu.
Analogicznie w korporacji – klientem nie jest korporacja. Klientem jest jej pracownik. To do niego kierujesz „reklamę”, jego przekonujesz, to on podejmuje decyzję. To, że potem przepływ finansowy pochodzi z konta korporacji to mało znaczący szczegół. Klientem, Panem, jest konkretna osoba, czy to pracownik, czy prezes spółki. Czyli – w przykładzie zabawkarskim – dziecko. Albo w innym przykładzie – pracownik jak jemioła, zadaniem korporacji jest tylko dać się wyssać z życiodajnych soków 🙂 Przy okazji cenny cytat o jemiole z wikipedii:
„Potrzeby jemioły są znikome wobec możliwości gospodarza i z reguły jemioły nie czynią mu krzywdy. ”
No właśnie 🙂
Hej Leszku,
Zgodzę się z Tobą, ale jednak wciąż uważam, że klientami są rodzice 🙂 No chyba, że im dzieciaki już na głowy powłaziły i to one zarządzają tzw. gospodarstwem domowym. A z doświadczenia wiem, że owe „jemioły” mogą być bardziej krwiożercze, aniżeli ich przyrodniczy odpowiednik, więc w tym wypadku miałbyś rację 🙂
Dzięki Leszku za komentarz!
R