Chodzi oczywiście o blogi prawnicze. Albo szerzej – o blogi.
Dlaczego?
Muszę Ci się do czegoś przyznać: ostatnio powołałem do życia nowy blog. Blog nazywa się Wróćmy do korzeni i jest skierowany do przedsiębiorców. Opowiadam w nim o tym, jak blog w firmie może zmieniać ją samą, budować jej markę, wspomagać sprzedaż i w ogóle – zmieniać świat. A dlatego „Wróć do korzeni”, gdyż jestem przekonany o tym, że właśnie w dzisiejszych czasach nowoczesnych technologii, powinniśmy zwrócić się w stronę klienta. Tak, jak to było kiedyś, zanim statystyka przejęła troskę o klienta, zanim interes udziałowców przejął interes pracowników.
W ten sposób działa web.lex. To jest też model działania firmy Zappos, czy firm z kręgu Richarda Bransona, czy też Garego Vee. Za takim podejściem w ogóle kryje się cała filozofia biznesowa. Gdzieś tam utracona po drodze w zeszłym wieku, ale do której należy i trzeba wrócić.
O tym właśnie opowiada mój drugi blog.
******
To zdarzyło się wczoraj … Postanowiłem przejrzeć blogi firmowe jakie tylko mi podsunęło Google.
I co zobaczyłem?
Coś, co naprawdę rzadko widuję już w kancelariach prawnych. Blogi sztywne, bezpłciowe, bez duszy. Prowadzone, bo tak trzeba, bo taka jest moda. Z musu, źle. Mała tego, znalazłem też szereg artykułów różnej maści agencji PR, które widać nie do końca zdają sobie sprawę z potęgi narzędzia, jakim jest blog!
To było dla mnie niezłym szokiem. Gdyż właśnie zdałem sobie sprawę z tego, że po pierwsze w tej dziedzinie poza naszą branżą jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia (praca u podstaw – tego się jednak nie spodziewałem), a po drugie – że jako branża przeskoczyliśmy w tym wymiarze resztę świata (świata w sensie dosłownym).
Dziś robimy to, co oni zaczną robić za 2 lata najwcześniej!
W sumie to chyba teraz rozumiem dlaczego, kiedy opowiadałem o rozwoju web.lex za pomocą bloga na konferencji Internet Standard, ludzie z innych branż słuchali mnie, jakbym opowiadał bajkę o żelaznym wilku. Dla nich jest to najwyraźniej kompletna nowość!
Zatem…
Myślę, że od czasu kiedy powstał ten blog (grudzień 2009), razem zrobiliśmy kawał naprawdę dobrej roboty. Ty, ja i my wszyscy. Przeszliśmy samych siebie, wyszliśmy poza horyzonty. Wyznaczyliśmy ścieżki dla innych. Z branży uważanej za konserwatywną, stworzyliśmy branżę w pewnym wymiarze nowoczesną. I to nowoczesną nie w skali naszego kraju, ale w skali globalnej. Możemy być wzorem godnym naśladowania. Oczywiście wciąż jeszcze jest wiele do zmiany, ale to, czego udało nam się do tej pory dokonać, już jest wielkim krokiem w przyszłość.
Za to wszystko serdecznie Ci dziękuję!
Rafał
{ 12 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Rafale – serdecznie gratuluję Ci tego sukcesu i cieszę się, że również mam swój skromny udział w dokonaniu (/dokonywaniu) tej pozytywnej zmiany! Oby tak dalej 🙂
Pozdrawiam, A.K.
Dziękuję Ci Adamie! Oczywiście jesteś jednym z tych, którzy porwali się na „niemożliwe” – dziękuję Ci stu-krotnie!
No to ciekawe spostrzeżenie.
Trzymam za ciebie kciuki, aby drugi blog również chwycił. Masz do tego narzędzia, wiedzę i doświadczenie.
Z mojej strony dodam tylko, że zrozumiałem na czym polega blogowanie właściwie dopiero po roku pisania. Trudno tak z dnia na dzień po przeczytaniu kilku artykułów pisać dobrze. Gdyby tak było, to nie napisał być dzisiejszych spostrzeżeń.
Pozdrawiam
Dziękuję Ci Mikołaju! 🙂
I serdecznie pozdrawiam!
Rafał
Nie wiem o jakich blogach piszesz, ale jeśli o blogach czołowych „korporacji” to one mogą sobie pozwolić na takie podejście… Piłka jest krótka dysponują takimi budżetami reklamowymi, że nie mamy nawet jako cała tzw. grupa web-lex sensu się z nimi porównywać… Którą z kancelarii w grupie byłoby stać na 30 sekundową reklamę w TVP, przez cały miesiąc o 17 z minutami przed teleexpresem, albo głównym wydaniem wiadomości…? Taka reklama byłaby liczona w milionach więc obstawiam, że ani jednej.
Poza tym korporację nie mają ograniczeń kastowych w zakresie reklamy… one mogą wszystko i z wszystkimi (byle się zieloni nie dowalili), a co może adwokat… Może tylko to na co pozwala mu kodeks etyki no i dziekan – bo dziekan, dziekanowi nie równy!
Więc to są Rafale dwie odrębne ligi tak jak jest liga polska i liga angielska w piłce nożnej… Często gęsto jeden zawodnik czołowego klubu angielskiego jest wart tyle co cała polska drużyna uprawiająca polską „szmaciankę” określaną u nas w kraju piłką nożną, tylko efekt jest taki, że ledwo wchodzą do ligi mistrzów (w ostatnim sezonie z tego co kojarzę to chyba nikt nie wszedł?), a później się cieszą że uda im się zremisować z jakąś drużyną w fazie grupowej, zamiast walczyć o puchar 😀
Poza tym jeżeli czołowe korporację zaczną to robić porządnie :D, a bez problemu to sobie zrobią i nie będą się bawić w „dłubanie w deseczce” tak jak my… Tylko wezmą do tego sztab polonistów, reżyserów, speców od socjal-mediów, kreatorów grafiki i innych takich, to jakościowo bez problemu nas przeskoczą… W mojej ocenie bez problemu zrobią to tak, że wszyscy będą myśleli, że bloga pisze Zosia lat. 14 albo Adam lat 21 lub produkt menager lat 33, który marzył od dzieciństwa o pracy u nich, a w rzeczywistości jej nienawidzi, ale tego to już nikt nie będzie wiedział… Wszystko będzie zależało od wyobraźni osoby odpowiedzialnej przed prezesem za sukces takiego projektu.
Tylko wtedy coś co dziś pozwala nam za minimalne pieniądze konwertować czytelników na klientów stanie się tak powszechne, że nikt na blogi nie będzie patrzył z otwartymi oczami, przeskoczy koło nich tak jak dziś niektórzy przechodzą koło banneru w środku miasta – tj. po prostu olewają go 🙂
Więc według mnie nie ma sensu porównywania szybowca „Bocian” do rejsowego Boeinga klasy 777 – po prostu inna klasa, inna kasa…
No… i właśnie o to chodzi Łukaszu! To nic, że oni mają budżety. Ale nie mają jaj. I nigdy nie zrobią tego tak dobrze, jak ja, Ty, czy nasi czytelnicy.
Przykład?
Proszę: LexisNexis i jej blog http://dlaprawnika.tumblr.com
Bo to nie chodzi o PIENIĄDZE! Właśnie nie! To jest to, czego nie mogą zakumać duże firmy. One niech sobie produkują reklamy za miliony, ale blogi niech zostawią nam. Zrobimy z nich dużo lepszy pożytek.
Poza tym zobaczysz, że zrobi się przetasowanie na rynku. Czy Ty też dostajesz maile od portali, aby dla nich pisac, albo żeby one mogły pisać dla Ciebie? To jest znak, że coś się dzieje. Blogi rosną w siłę. Dzisiaj jednostka jest coraz silniejsza.
A jak będzie, to nikt nie wie 🙂
Serdecznie Cię Łukaszu pozdrawiam!
Rafał
1) Tzw. „blog” lexisnexis to tylko kilka zdań do upchnięcia linków pozycjonerskich na relatywnie mocnej platformie tumblr.com. Te linki „dla aplikanta” pojawiają się też u Ciebie i na blogach klientów web.lex. Można nawet przyjąć, że znaczna część komentarzy na niektórych blogach web.lex (czesem nawet wszystkie) to komentarze dla potrzebe seo.
2) Emaile z prośbą o wytwarzanie contentu dla większych serwisów wynikają nie z siły blogów tylko z cięcia kosztów – pozyskanie rzetelnego materiału o tematyce prawnej nie jest możliwe od pierwszego lepszego copywritera. Analogicznie w drugą stronę – ktoś chcę pisać u ciebie tylko po to aby wcisnąć swój link (kto zrobi i jedno i drugie za darmo ten frajer). Obydwie techniki tylko na potrzeby seo.
Hej! Dziękuję Ci za ten komentarz 🙂
Cięcie kosztów i SEO: no ja przecież o tym mówię! Cięcie kosztów ma miejsce wówczas, kiedy przychody spadają, albo spadną (jeśli ktoś jest na tyle przewidujący).
Twoje przedostatnie zdanie jest wiele mówiące.
Pozdrowienia!
1) Obawiam się że są w stanie to zrobić lepiej niż Ty, ja i wielu innych i nie o jaja tu chodzi… na szczęście lekceważą temat i chwała im za to 🙂 , a lekceważą bo:
– być może badania marketingowe robione przez ich dział marketingu ocenia blog jako nieefektywny kanał sprzedażowy,
– wolą uderzać w reklamę „prosto policzalną” np. ulotki adresowane do adwokatów z kuponem rabatowym, który puszczam albo bezpośrednio na kancelarię (o adresy nie trudno) albo daje jako dodatek to jakiejś gazety branżowej… Wtedy pięknie mi wychodzi nakład 10 tyś ulotek koszt pi razy drzwi 3000 tyś kolportaż 6000 zł, a kupon wykorzystało 700 osób… Dziele, mnożę, dodaje, odejmuje i mam wynik zarobiłem tyle a tyle, albo na kampanii jestem w plery… Takich kampanii mogę zrobić nawet 100 na rok jak im się będzie kalkulowało… a spróbuj 100 razy na rok wysłać ofertę do czytelników bloga… zarżniesz go w ten sposób… poza tym blog rośnie w siłę dopiero z czasem, a jak nie masz czasu, a musisz mieć efekty na wczoraj – to co? Lexis nexis to sztab ludzi do wykarmienia ich nie zadowoli sprzedaż na poziomie 10 klientów na miesiąc…
2) Jakby Lexis chciało pozyskać odpowiednich autorów to no problem, za dosłownie psie pieniądze… tylko trzeba wiedzieć gdzie uderzyć… Ostatnio dosłownie w tą środę rozmawiałem z specjalistką ds. rekrutacji jednej większej firmy komputerowej… Powiedziała, że nie zdziwi się jak prawnicy zaczną jej przysyłać swoje cv na etat sprzątaczki… Prawie za każdym razem jak robi nabór – niezależnie od stanowiska pojawia się ktoś po prawie – wynika to z nasycenia rynku absolwentami, a raczej lepiej w tym zakresie już nie będzie. Chyba, że ludzie odwrócą się od tego kierunku, ale póki co istnieje mit „kasiastego” prawnika – podkręcany, co jakiś czas serialem w stylu „Prawo Agaty” albo „Magda M”…
3) Lexis cierpi ponadto na „rozdwojenie jaźni” mam ich program abonamentowy i w programie mam dostęp do kilku komentarzy w wersji elektronicznej… Więc po jakiego grzyba miałbym je kupić w wersji drukowanej? To tak jakby chcieć mieć ciastko i zjeść ciastko – nie da się… nie znam takiego magika! Więc muszą być w plecy na „drukach” jak idą w elektronikę nie ma innej opcji, a postrzegam to tak, że chyba zarząd chce ciągnąc wszystkie sroki za ogon…
4) Odnośnie „a jak będzie, to nikt nie wie :D” no na dziś to się mogę z tą tezą zgodzić, ale niektórzy już pewnie wiedzą . Ostatnio czytałem, że trwają pracę nad zmianą zasad etyki radców prawnych i najprawdopodobniej będzie dozwolone „naganianie klientów” przez tzw. Pośrednika – chyba jakoś tak to nazwali… Czyli nic innego jak zaczynamy iść w reklamę 😀 wierchuszka korporacji zaczyna pękać… Dla mnie nic dziwnego, bo po jaką cholerę teraz mi by był potrzebny wpis na listę radców? Składki na dziekana, ograniczenia w zakresie reklamy, obowiązkowe oc ale to można brać jako minus (koszt) lub jako plus (ja dam ciała to mi pokryją z polisy), jeden bezsprzeczny plus sam sobie kasację mogę napisać… no i do niektórych urzędów na etat radcy się mogę dostać Jeśli nastąpi uwolnienie reguł to taki pośrednik to nic innego jak „marketer” danego radcy, a wtedy obstawiam, że blog przestanie być tak atrakcyjny – będzie po prostu jednym z wielu kanałów dotarcia do klienta… a często gęsto wygrywa ten, który dotrze pierwszy… Jeżeli ja dotrę ze swoją ulotką (najbrzydszą na świecie) pierwszy do klienta, a on na jej podstawie mi zaufa i dostanę od niego pełnomocnictwo procesowe, albo udzielę mu szybkiej porady to najpiękniejszy blog nie pomoże bo będzie numer 2, a to nie igrzyska tu nie ma medalu za drugie miejsce!
Ostatnie zdanie 🙂
Kiedyś byłem w górach, musiałem zamówić jakiś bzdet n wczoraj… tj. miał być do użycia jak tylko wrócę do domu. Miałem ze sobą przenośnego neta i mimo, że sieć reklamowała się, że zasięg no problem w całym kraju…. to chodził tak, że szkoda gadać…. Wiesz kto wygrał wyścig o moje zamówienie?
Sklep, który miał na tyle konkretny soft i na tyle lekkie zdjęcia, że ten ledwo łażący net potrafił mi to załadować do przeglądarki i przeprowadził cały proces zamówienia… Inni może mieli taniej i ładniej, ale wygrali Ci, których strona przeszła przez mojego neta czyli byli NUMBER ONE.
Hej Łukaszu!
Jak zwykle masz ciekawy punkt widzenia 🙂
Słuchaj, oczywiście nic nie jest zero-jedynkowe (chyba że zero i jeden :)) Ale co do blogów: to ja nie widziałem, aby jakakolwiek duża firma, z milionami przeznaczonymi na marketing, zrobiła takie postępy, jak niektórzy nasi blogerzy prawnicy bez pieniędzy, poświęcając wyłącznie swój czas.
Oni mimo tych milionów, raczej się zwijają.
Więc może i mogą zrobić coś lepiej, ale nie robią. Nie mają zapewne chęci, motywacji. A pieniądze chcą robić tak, jak w zeszłym wieku.
[co do LNexis, to czy nie ono właśnie kiedyś próbowało przyciągnąć blogi prawnicze do siebie? I co? I nic.]
Długo by rozprawiać na ten temat Łukaszu! 🙂
Pozdrowienia!
Pamiętam, że jakieś trzy lata temu pierwszy raz dowiedziałem się, że można prowadzić blog kancelarii prawnej. Nawiązałem pierwszy kontakt z Rafałem poprzez GoldenLine. Rafał raczej już tego nie pamiętasz. Chociaż pomysł mi się spodobał, to przez kolejne półtora roku przyglądałem się innym blogom z grupy Web.Lex, zanim zdecydowałem się na założenie własnego. Pozostaje żałować, że tyle czekałem.
Myślę, że nowy blog na pewno odniesie sukces, czego Ci Rafał życzę. 🙂
Pozdrawiam
Wojtek
Dziękuję Wojtku!
Bardzo dziękuję! 🙂