Jest taki, jak wszędzie. Nie ma co narzekać.
Właśnie dostałem taką wiadomość na moim Instagramie (zakryłem nieco, aby utrudnić identyfikację autora):
Faktem jest, że promuję wśród kancelarii poszanowanie dla pracownika, dla klienta i dla całego otoczenia biznesowego firmy.
Dlaczego?
Po pierwsze dlatego, że gorąco wierzę w to, że tylko taki biznes ma sens, daje radość tworzenia i rozwijania. Po drugie dlatego, że gorąco wierzę w to, że przedsiębiorcy mają dużo większą rolę do spełnienia w społeczeństwie, niż tylko dostarczanie dóbr i gromadzenie pieniędzy na własnych kontach (pisałem o tym na Medium – powtarzać się nie ma sensu).
A po trzecie uważam, że szacunek dla własnego pracownika jest podstawą istnienia firmy.
Dlaczego?
Bo szczęśliwy pracownik inaczej – dużo lepiej komunikuje się z klientami, opowiada o swoim miejscu pracy, jest ambasadorem firmy. Pełni kluczową rolę w całym przedsięwzięciu.
I nie tylko tak uważam, ale też w ten sposób organizuję web.lex. W web.lex spisane są warunki pracy, obowiązki i prawa każdego z pracowników, bez względu na to, na jakiej podstawie pracują – każdy ma takie same prawa. Każdy ma godziwe wynagrodzenie, każdy otrzymuje to wynagrodzenie w terminie. Identycznie dbam o naszych partnerów i dostawców – coś takiego jak brak opłaconej faktury nie ma miejsca i miejsca mieć nie będzie.
Każda z tych osób pełni istotną rolę w tworzeniu web.lex. Każdej z tego powodu należy się szacunek, uznanie, pochwała, zapłata, itd. Ich zadowolenie jest gwarantem istnienia web.lex.
Nie wyobrażam sobie innego podejścia. I widzę, jaki odnosi ono pozytywny skutek.
===
Nawiązując do treści powyższej wiadomości: wiele razy słyszałem o tym, że są kancelarie, które nie płacą aplikantom za ich pracę. Ja mam więc taką refleksję:
Jak możemy oczekiwać od klientów, że będą nam godziwie płacić, jeśli my nie chcemy płacić swoim pracownikom!
W mojej opinii jest to zaklęty krąg. Nie płacisz pracownikom, to nie masz płacących klientów. Nie płacisz kontrahentom, to nie masz płacących klientów. Aby przerwać ten krąg, musisz wykonać pierwszy krok. Nikt inny tego nie zrobi. Taki jest świat.
Idąc dalej: jeśli ktoś nie chce płacić godziwie swoim pracownikom to na pewno też nie płaci za swoje szkolenia, za wiedzę, za dokształcanie, itd. Stoi w miejscu. Jest jak taka sadzawka, w której woda stoi i się psuje. Ryb w niej nie ma, a jedyne co się w niej rozwija, to paskudne bakterie.
Zresztą, jaki to przykład dla przyszłych prawników? Przecież oni będą tak samo postępować z Twoimi dziećmi, czy wnukami, kiedy tamci będą chcieli zasilić szeregi palestry. Nie znając innego sposobu zachowania, będą uznawali go za naturalny.
===
Było to kilka dobrych lat temu. Może nawet kilkanaście. Dopłynęliśmy wtedy do Pucka. Był wrzesień, więc ani w porcie, ani w mieście nie było dużego ruchu.
Kiedy ogarnęliśmy (sklarowaliśmy) jacht, wieczorem poszliśmy do knajpki. Ot po prostu pogadać przy piwie.
Siedzimy, czekamy na kelnera.
Podchodzi i mówi: Idźcie stąd!
Konsternacja….
– No idźcie! – powtarza.
– Ale ….
– Idźcie tam, gdzie jest ta impreza – pokazał palcem.
Faktycznie, po drugiej stronie ulicy zza drzwi słychać było głośne dźwięki zabawy. Widać, że tam było przyjemniej. A tutaj było pusto – byliśmy sami.
Więc bez słowa wstaliśmy i poszliśmy właśnie „tam, gdzie jest ta impreza”. Chociaż przez cały czas reakcja kelnera nie dała nam spokoju. Przecież nie często zdarza ci się, że kelner wyrzuca cię z knajpy, chociaż jeszcze nic nie wypiłeś … Przynajmniej nie mnie 🙂
Wychodząc z zabawy postanowiliśmy wrócić do feralnego miejsca. Złapaliśmy owego kelnera i pytamy go, dlaczego?
A on na to:
– Bo mój szef jest debilem.
Wiesz jaki jest morał z tej historii prawda? Jeśli zespół w Twojej kancelarii, czy innej firmie, jest zadowolony, to nie tylko nie będzie dobrze wykonywał swoje obowiązki, ale też będzie przyciągał Ci klientów. Będzie też tak komunikował się z obecnymi klientami, żeby tamci byli zadowoleni i przyciągali Ci kolejnych klientów.
Jeśli będzie odwrotnie, to efekt możesz mieć nawet taki, że sekretariat będzie robił wszystko, żeby tylko odstraszyć klientów. A jeśli nie zrobi tego wprost, w stylu tego kelnera, to ton i barwa głosu w słuchawce będą mówiły dobitnie wszystko, co trzeba.
To jest tak proste.
Powodzenia!
*****
Kilka uwag:
1. to, że będziesz dbał o pracowników jeszcze nie spowoduje, że będą szczęśliwi. Dlaczego? To proste: oni mogą nie mieć predyspozycji do tej pracy. Na studia prawnicze trafiają ludzie często z przypadku, bo nie mieli co ze swoim życiem zrobić. W tej sytuacji nie będą pracowali tak, jak należy.
Jest na to lekarstwo: prawidłowe zatrudnienie. Tak – to od Ciebie zależy, kogo zatrudnisz. Zrób to dobrze – znajdź wyjątkowych ludzi.
2. proces zatrudniania nie jest prosty – jest skomplikowany. Ale nie wyobrażam sobie nieodrobienia lekcji z tego tematu. Możesz się tego nauczyć od Pawła Królaka. Paweł był na naszym poprzednim web.lex Meetingu i nas tego uczył.
{ 15 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Pogratulować artykułu. Myślę, że podziała na niektórych pracodawców prawniczych – mam taką nadzieję 🙂
Dzięki Arku 🙂
Szczerze, to w to wątpię. Ale kropla drąży skałę. 🙂
Pozdrowienia! 🙂
Świetny wpis, nic dodać, nic ująć.
Pracownika zatrudnia się wtedy, gdy jest się w stanie go utrzymać i godziwie mu płacić. Wiem, że rynek prawniczy jest trudny, a obciążenia wobec Państwa duże. Ale to nie jest usprawiedliwienie. Ten człowiek też musi za coś żyć i się utrzymać. Nie zatrudnię żadnej osoby dopóki nie będę miał pewności że ją utrzymam.
Dokładnie tak Cezary – jestem tego samego zdania. Póki nie stać mnie na zatrudnienie, zapierniczam sam. 🙂
Słońca!
R
Ostatnia rozmowa:
„ja to najwcześniej będę panu płacił jak będzie już pan mógł chodzić na rozprawy i nie będę musiał płacić za zastępstwo procesowe”
A do tego czasu trzeba normalnie pisać wszelkie pisma procesowe, pozwy, apelacje itp
Tylko jak do sądu nie można iść to dla tego adwokata jest to praca nic nie warta.
Ech…
No właśnie. Pracuj, pracuj, a jak będę miał kaprys, to Cię po prostu zwolnię. Chociaż „zwolnię” to za wiele powiedziane, jak nie ma żadnej formalnej podstawy współpracy.
Życzę Ci powodzenia!
Rafał 🙂
Raczej tutaj było, pracuj pracuj a być może Ci zapłacę jak będę miał kaprys.
Rozmowa na świeżo z dzisiaj.
„Mój patron nie płacił mi nawet na aplikacji i dla mnie jest to normalne. Więc tym bardziej nie będę płacił jak Pan jeszcze nie jest na aplikacji”
Czy w innych branżach też jest taki wyzysk zaraz po studiach za normalną merytoryczną pracę?
Dodam, że jest to duże wojewódzkie miasto (powyżej 0,5 mln mieszkańców).
Normalne nie, ale niestety bardzo częste. Dlatego lepiej dogadać się na jakiś innych zasadach współpracy – o ile nie ma się możliwości dostać do innej kancelarii.
Dokładnie tak.
@Student, trudno uznać niepłacenie za wykonaną pracę za normalne, aczkolwiek jak byłam na studiach, to też chodziłam na darmowe praktyki. Natomiast na aplikacji za darmo? Nie daj się – zwłaszcza, że nie ma obowiązku pracy u patrona. Poszukaj normalnej pracy, a z patronem umów się na kontakt 2-3 razy w miesiącu, no i wtedy to będzie praca za możliwość nauczenia się czegoś pod jego okiem. U mnie na roku wiele osób nie pracuje w kancelariach, tylko w urzędach, przy obsłudze spółek, w szkołach wyższych. Są nawet tacy, co pracują w przedsiębiorstwach zupełnie niezwiązanych z prawem. Doskonale sobie radzą.
Dasz sobie radę!
… tak jak pani mecenas Karolina Rokicka 🙂
To jest standard niestety w małomiasteczkowych kancelariach, a pewnie i w większych też. To patologia, która jest od wielu lat i tylko dlatego się pogłębia, bo nikt o tym głośno nie mówi, a powinno się krzyczeć. W większości kancelarii atmosfera jest nie do zniesienia, tak odchodzą zespoły znakomitych prawników. Pokutuje również anachroniczny model biznesowy rodem z PRL-u.
Zresztą tak upadają wielkie sieci (np. fastfoodów jak Mc Donald), bo właśnie te ogniwa, które powinny spajać nie funkcjonują. Wina często managmantu oraz szefów.
Nie uważam też by to się szybko zmieniło. Niestety.
Jeśli kogoś nie stać na zatrudnienie pracownika w kancelarii niech w ogóle nie zatrudnia i tak będzie uczciwiej wobec wszystkich.
Oczywiście wina jest nie tylko po stronie właścicieli kancelarii, ale rynku korporacyjnego, który nie dostosował się do zmieniających warunków, nie unowocześniał obsługi firmy prawniczej w zakresie tych trybików, które powinny być jak w szwajcarskim zegarku. Żaden klient nie lubi nadętej atmosfery kancelarii i stąd odwrót wielkiej rzeszy klienteli na rzecz nowoczesnej obsługi i godnego traktowania drugiej strony jako partnera biznesowego.
Dokładnie Damianie. Często najsłabszym ogniwem jest pracownik – nie dlatego, że jest nieodpowiednim człowiekiem na nieodpowiednim stanowisku, ale dlatego nie czuje więzi z firmą, nie widzi swojej przyszłości w firmie, itp. Ale to są już rozważania wchodzące w inne – miękkie sfery zarządzania przedsiębiorstwem. Zdecydowanie tego nam brakuje. To jest zachodni styl zarządzania, który się powoli wypala. Bo zmieniają się ludzie.
Pozdrowienia Damianie! 🙂
Myślę, że zmiany muszą iść z obu stron. Od Kancelarii, które będą traktować pracowników z należytym szacunkiem i od ich pracowników, którzy nie będą się godzić na niegodziwe warunki i złe traktowanie. Tak – ktoś zaraz powie, że zawsze się znajdzie ktoś chętny na moje miejsce. Owszem, ale dlatego świat wokól nas wygląda nieciekawie, bo każdy myśli, że to nie od niego zależy ta zmiana na lepsze. Całego świata nie zbawimy ale mamy wpływ na to gdzie pracujemy i to nie jest prawda, że „wszędzie jest tak samo”. To też kwestia szacunku dla samego siebie.
Tak Magdo, bez dwóch zdań.
Na pewno wszyscy mają lekcje do odrobienia. Każdy z nas z osobna. A być może my, jako Polacy, bez wiekowych doświadczeń jak UK, Francja, USA, i inne kraje, mamy trudniej – wielu rzeczy, w tym zarządzania – musimy uczyć się od nowa.
[mam wrażenie, że dotyczy to także demokracji – ale to jest inny głęboki temat :)]
Mimo wszystko uważam, że jeśli będziemy chcieli, możemy zrobić znacznie więcej. Podobnie, jak zrobiliśmy z naszymi blogami prawniczymi: nigdzie nie ma tak dobrych blogów firmowych, jak nasze prawnicze. Przecież 🙂
Słonecznie Magdo!
Rafał 🙂