Dzisiaj występuję w Rzeczpospolitej na żółtej stronie z opinią o tym, jak to kancelarie prawne powinny podchodzić z ostrożnością do Facebooka.
Wobec przesłania całego tekstu moja opinia, jak zwykle, stoi okoniem. Ale do tego się już przyzwyczaiłem 🙂
Na marginesie dodam trzy rzeczy:
– klienci z Facebooka nie kupują – to jest prawda znana w całym świecie profesjonalnego e-marketingu. Jeżeli ktoś Tobie mówi, że jest inaczej, to możesz zainwestować więcej pieniędzy w marketing na Facebooku. Efekty oceń sam. To też wynika z mojego doświadczenia.
– gdyby pożądane lajki miały jakiekolwiek znaczenie dla rozwoju biznesu, to nie byłoby prostszej rzeczy, jak tylko zainwestowanie w reklamę na Facebooku. Wówczas można by cieszyć się klientami po sufit. Ale tak nie jest.
– Facebook jest przydatny, ale tylko jako support strategii e-marketingowej w kancelarii.
Tyle 🙂
PS.: Tę skromną opinię wyraziłęm wracając samochodem z Torunia. Po prostu pan redaktor zadzwonił do mnie i ucięliśmy sobie miłą, półgodzinną pogawędkę. Piszę o tym w nawiązaniu do jednego z moich ostatnich artykułów, gdzie napisałem, że „już dawno temu odpuściłem sobie starania o wywiad w jakiejkolwiek gazecie”, ponieważ z prasy papierowej nie ma klientów.
Chociaż oczywiście dobrze jest być zacytowanym tu i ówdzie, aby potem pokazać to w blogu. To doskonale wzmacnia zaufanie wśród społeczności bloga.
Co więc zrobić, aby jednak od czasu do czasu w tej prasie się znajdować?
Sukces tkwi w kontencie.
Zawsze tak było i tak zawsze będzie: nie forma, lecz treść się liczy.
I tak samo z Facebookiem. Być może byłby on skutecznym narzędziem, ale trzeba by go zasilać właściwą treścią. Sama obecność tam jest zbędna.
{ 4 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
„wracając samochodem z Torunia. Po prostu pan redaktor zadzwonił do mnie i ucięliśmy sobie miłą, półgodzinną pogawędkę.”
Jeszcze ktoś gotów pomyśleć, że przyznaje się Pan do popełnienia wykroczenia 🙂
No tak 🙂 Na szczęście mam zestaw głośnomówiący 🙂
No cóż, Kancelarie na FB? Po co? Ale prawnicy z tych kancelarii to co innego. Tutaj widzę jakiś sens, o ile FB tego prawnika nie będzie jego JEDYNĄ obecnością w sieci. A tak właśnie jest najczęściej…
Dziękuję Karolu za Twój komentarz! 🙂
Rafał