Od wczoraj w Dzienniku Gazecie Prawnej znajduje się mój tekst oczywiście o tym, co najważniejsze 🙂
*****
Z tym tekstem wiążą się dwa wspomnienia:
1. Kiedy skontaktowała się ze mną pani redaktor Ewa Szadkowska z propozycją napisania tego materiału, po raz pierwszy zdarzyło mi się coś, co się w moich relacjach zawodowych jeszcze nie zdarzyło: zapomniałem o swojej obietnicy napisania tego tekstu! 🙂
Pani redaktor odezwała się do mnie po tygodniu z pytaniem, co z obiecanym artykułem…
Cóż, nie mam wytłumaczenia. Może dlatego, że Mateusz, moja prawa ręka w web.lex, jest na wakacjach i mam 2 x więcej pracy ? A może dlatego, że złożyłem swoją obietnicę przed weekendem? Nie mam pojęcia. Fakt, że tekst dla pani redaktor miałem gotowy na wieczór. 🙂
2. Przy tej okazji przypomniałem sobie o dziesiątkach opinii, komentarzy, artykułów, jakie miałem w DGP kiedy jeszcze prowadziłem mój podatkowy blog! To było w roku 2008 i ’09.
Szmat czasu.
Wtedy jeszcze zajmowałem się podatkami międzynarodowymi i miałem nadzieję, na karierę doradcy podatkowego. …. Na szczęście, HAHA, nic z tego nie wyszło. 🙂
Wtedy działem podatkowym w DGP opiekowała się pani Ewa Matyszewska i ona zauważyła w sieci mojego bloga podatkowego – jedno z nielicznych wówczas w sieci źródeł wiedzy o opodatkowaniu dochodów zagranicznych. Skontaktowała się ze mną i szybko zaczęliśmy współdziałać. Efektem tej współpracy było nawet poruszenie RPO w pewnej sprawie związanej z nierównością traktowania podatników znajdujących się w tych samych sytuacjach prawno-podatkowych.
Stare dzieje 🙂
Wtedy nawet nie przypuszczałem, że w DGP będę występował w innym charakterze 🙂
Wtedy też doszło do mnie to, że prasa papierowa nie ma żadnego wpływu na stan mojego portfela – wpływ na to ma mój blog.
******
Słońca, Przyjacielu!
🙂
*****
{ 6 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Fajny tekst w gazecie. Pozdrawiam
Dziękuję Panie Danielu! 🙂
Pisane niemalże na kolanie 🙂
Takie zawsze są najlepsze. Stosuję od podstawówki 😉
Właśnie 🙂
Z przykrością muszę przyznać, że mam zaległości w czytaniu bloga. Niemniej jednak gratuluję artykułu 🙂 Pozdrawiam serdecznie!
Pani Agnieszko, witam Panią słonecznie! 🙂
Dziękuję Pani za odwiedziny! 🙂 No cóż…. nie mam Pani za złe, że nie odwiedza mnie Pani regularnie 🙂 Natomiast wiem, że to z nadmiaru pracy, jaki Pani ma w kancelarii, co trzeba skwitować wielkim GRATULUJĘ 🙂
Pamiętam Pani pierwsze odwiedziny u mnie. Chyba wiele się u Pani zmieniło od tego czasu, prawda? 🙂
Rafał