Niedoceniane GoldenLine

przez Rafał Chmielewski dnia 11 maja, 2012

Wczoraj spędziłem miły wieczór, opowiadając studentom prawa o e-marketingu w naszej branży.

Wszystko miało miejsce na tzw. Ukswordzie, czyli Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego (UKSW – „ord”).

Bardzo lubię takie pogadanki ze studentami, bo to jest jeszcze świeża krew nieświadoma tego, jak wygląda rynek usług prawnych. Zawsze jest dużo zdziwienia.

Ale niemal padłem, kiedy usłyszałem odpowiedź na swoje pytanie: Ilu z was posiada profil na GoldenLine?

W mojej opinii brak rejestracji w tym serwisie oznacza gorszą pozycję na rynku pracy.

1. Wielokrotnie dzwonili, czy pisali maile headhunterzy, z propozycją wzięcia udziału w procesie rekrutacji. Kontakt z GoldenLine.

2. Do tego jest niemal pewne, że w każdym procesie rekrutacji przyszły pracodawca (albo osoba działająca w jego mieniu) przeszukuje sieć, aby znaleźć informacje o kandydacie. Sprawa inwigilacji na Facebooku jest wszystkim znana, ale znacznie lepiej niż na Facebooku, pokazać się na GoldenLine, z profesjonalnym wizerunkiem i np. linkiem do bloga. Taka osoba ma zawsze więcej szans na zatrudnienie.

3. A jeszcze, jeśli taki kandydat wie, co chce robić w życiu i oprócz profilu na GoldenLine bierze tam udział w merytorycznych dyskusjach, to tym lepiej potwierdza to i jego wiedzę, i zaangażowanie, i pasję, i dobre cechy charakteru, jak choćby wewnętrzną dyscyplinę i stanowczość.

Zatem co najmniej rozsądne jest posiadanie choćby profilu na GoldenLine. Studenci studiów prawniczych powinni je posiadać.

A wiesz ile osób podniosło rękę w odpowiedzi na moje pytanie?

Trzy.

A było na sali około 70 osób.

Potem sobie uświadomiłem, że niekoniecznie musieli wiedzieć, co to jest GoldenLine….

Ehhh….

Ja się zastanawiam…

Młodym ludziom serwuje się tyle teorii… A gdzie jest praktyka? Gdzie jakieś uświadamianie, jak to jest za murami szkoły? Jak się odnaleźć na konkurencyjnym rynku pracy? Jak to jest prowadzić kancelarię? Jak to jest być przedsiębiorcą? Na czym polega praca prawnika?

Czy nie są to WAŻNE rzeczy?

Nie ma się co oszukiwać, że większość z tych osób nie będzie wykonywała swojego zawodu, więc może warto im pokazywać inne drogi rozwoju. Kształtować ich wyobraźnię i kreatywność. Pokazywać, jakie są możliwości. Jakie ONI mają możliwości.

Bo przecież mają. Każdy je ma.

Tylko nie każdy wie, jak po nie sięgnąć…

A bez odpowiedniej edukacji, ani rusz.

{ 10 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

Paweł Judek | blog o prawie transportowym 11 maja, 2012 o 11:11 am

Z tym serwowaniem studentom tylu zagadnień teoretycznych bym nie przesadzał 🙂 Jakiś czas temu trafił do nas na praktyki student, któremu powierzyliśmy sprawę z prawa pracy. Odparł, że nie może się nią zająć, gdyż prawa pracy na studiach nie przerabiał – okazuje się, że można obecnie ukończyć studia bez znajomości tego przedmiotu. Ale faktem jest, że o praktyce mowa na studiach jeszcze mniej.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 11 maja, 2012 o 11:22 am

Oho… Paweł, zaczynasz wyprzedzać Leszka w szybkości komentarzy… 🙂 Jeszcze dobrze tego artykułu nie sformatowałem, a już widzę, że się odzywasz 🙂

Bardzo Ci za to dziękuję! 🙂

Tak sprawa z tą teorią wyglądała jak jeszcze ja sam studiowałem. Nie sądzę, by coś się zmieniło od tego czasu… Ja to tak postrzegam.

A ten Wasz student… może jeszcze był przed wykładem z prawa pracy, co?

Odpowiedz

Paweł Judek | blog o prawie transportowym 11 maja, 2012 o 11:28 am

Gdyby był przed egzaminem, to bym o tym nie pisał 🙂 Skończył studia bez tego – jakże niszowego – przedmiotu 🙂

Odpowiedz

Marcin Frank 11 maja, 2012 o 12:08 pm

Takie sytuacje można coraz częściej spotkać. Często zdarza się, że ktoś wyjeżdża na Erasmusa i jak wróci to ma zaliczony taki przedmiot, bo coś podobnego zdał tam. I tylko od studenta zależy czy chce mu się potem te braki samemu nadrobić.

Bez wątpienia jednak praktyki na studiach wciąż jest bardzo mało. A wiedzy o rynku prawniczym i o tym jak się na nim odnaleźć to już całkowicie brak. Dlatego tym cenniejsze są blogi takie jak Twój Rafale czy Ryszarda Sowińskiego.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 11 maja, 2012 o 12:39 pm

Dzięki Marcin! 🙂

Lech 11 maja, 2012 o 12:10 pm

Już jestem 😉

Naprawdę jest tak źle ze stronami społecznościowymi wśród studentów? Tylko facebook i nic więcej? Może powodem jest to, że studenci jeszcze nie pracują, stąd i dlatego obcy jest im goldenline?

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 11 maja, 2012 o 12:30 pm

Może…

Wykład był o Social Mediach w kancelarii prawnej.

Na początku zadałem pytanie, z czym się kojarzy im pojęcie mediów społecznościowych. To pierwsza odpowiedź była Facebook właśnie. Chociaż ktoś też szepnął forum i przepływ informacji. Ale to już po drugim pytaniu, czy coś oprócz FB im na myśl przychodzi.

Odpowiedz

Beata Marek | cyberlaw.pl 11 maja, 2012 o 8:17 pm

Witajcie :),

Czuję się niejako wywołana do tablicy bo przecież sama jestem studentką. Muszę przyznać, że nie posiadam prywatnego konta na FB i nie czuję takiej potrzeby. Utrzymuję kontakt ze znajomymi na wiele różnych sposobów a FB uważam za stratę czasu. Posiadam tam 2 konta -> konto fikcyjne, dzięki któremu mogę lepiej zarządzać kontem „firmowym” czyli kontem mojego bloga. Ten portal traktuje jako RSS strony lub ewentualnie ciekawych newsów. Jeśli ktoś wpisze w najpopularniejszej wyszkiwarce świata moje imię i nazwisko i tak zostanie przekierowany na bloga. Z bloga można wyczytać o wiele więcej niż z wpisów na FB. Wszelkie social media traktuje jako komunikację z innymi, która ma ściągnąć adresatów/odbiorców na bloga właśnie.

Przydatne dla mnie social media to mój ukochany Twitter (uwielbiam go za jego prostotę), goldenline i linkedin. Zostawiam tam więcej śladów, z których można się czegoś o mnie dowiedzieć.

Zgadzam się z Wami, że o social media nikt na studiach prawniczych nie wykłada i uważam, że studenci UKSW mają wiele szczęścia, że się z nimi spotkałeś. Na studiach nie ma też często takich przedmiotów jak techniki negocjacji czy autoprezentacji (ja akurat miałam to szczęście, że w takowych zajęciach brałam udział).

Przykład, o którym napisał Paweł jest jaknajbardziej prawdziwy. Ktoś kto odpowiada, że nie zajmie się sprawą (czytaj nawet nie spróuje) w ramach praktyki w kancelarii (czyli jest pod okiem doświadczonych prawników) bo nie omawiał danej dziedziny prawa na studiach to znaczy, że nie ma on pewnych predyspozycji do wykonywania zawodu = np. jest leniwy. Ja np. poznałam kiedyś taką studentkę, która stwierdziła „po co Ci tyle praktyk?”. Nawet tego nie skomentowałam. Aktywność studentów zależy moim zdaniem od naszych predyspozycji i chęci poznawania, a czasem jest sztucznie wymuszana (np. wyścig szczurów).

Oj, znowu się rozpisałam … a powinnam „szlifować” mgr :).

Pozdrawiam,
Beata 🙂

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 11 maja, 2012 o 11:29 pm

Dzięki Beato! 🙂

Widzę, że muszę Ciebie zabierać na takie pogadanki ze studentami… 😉 W sumie, to źle zrobiłem, że nawet nie podałem Twojego przykładu, jako studenta z własnym systemem e-marketingowym. Poprawię się razem następnym 🙂

A kiedy się bronisz?

Odpowiedz

Beata Marek | cyberlaw.pl 12 maja, 2012 o 8:34 am

To zależy od kilku czynników :). Jak się obronię to dam znać :).

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: