To jest fakt, że usługi prawników są najczęściej brane pod uwagę, kiedy już sytuacja wymknęła się spod kontroli. Polacy najczęściej korzystają z pomocy znajomych, albo próbują swoje problemy rozwiązywać samodzielnie, zamiast wcześniej zgłosić się do specjalisty, zanim kłopot pojawi się w polu widzenia.
W książce Zarządzanie Kancelarią Prawną. 100 najważniejszych pytań, jak to robić skutecznie pani Dorota Hołubiec mówi, że rynek usług prawniczych w Polsce jest zdeterminowany niskim poziomem kultury prawnej społeczeństwa i dość słabym zapotrzebowaniem na pomoc prawną. Przytoczone w książce wyniki badań wykazały m. in., że w Polsce najczęściej korzysta się z usług prawniczych wówczas, kiedy jest to już ostateczność, a także, że Polacy wysoko cenią kompetencje prawników, ale im nie ufają i uważają za pazernych, niewrażliwych na krzywdę, wywyższających się, uważają, że prawnicy nie są drodzy, ale są zbędni.
Oczywiście, że ten obraz jest szkodliwy, ale również krzywdzący, ponieważ zupełnie nie odzwierciedla on sytuacji faktycznej. Nie dotyczy to zresztą tylko prawników. Podobnie jest na przykład z opinią nt. pracowników skarbówki. Prawda jest jednak taka, że te sądy społeczne są oparte na jednostkowych i wyjątkowych sytuacjach, które niestety rzutują na całość branży. Kiedy jednak zapyta się poszczególne osoby o jakość kontaktów z prawnikami (urzędnikami fiskusa), to okaże się, że indywidualna opinia jest pozytywna, jeżeli tylko osoby te miały osobiste doświadczenia w tym zakresie.
Potwierdzają to zresztą w. wym. badania: zadowolenie i zaufanie do prawników wzrasta wraz ze wzrostem korzystania z ich usług.
Podobne doświadczenia mam również i ja: mam masę znajomych prawników, o których w życiu nie wyraziłbym negatywnej opinii i są to prawnicy z małych firm, jak również z największych międzynarodowych kancelarii. To samo dotyczy urzędników urzędów skarbowych, z którymi miałem wiele kontaktów z racji własnej specjalizacji: nigdy nie byłem zawiedziony ani obsługą, ani też poziomem wiedzy merytorycznej.
(Podobnie ma się sprawa ze społecznym poczuciem zagrożenia przestępczością [badania policyjne]: ogólna opinia Polaków jest taka, że w tym zakresie Polska jest krajem dość niebezpiecznym. Natomiast każdy obywatel przyznaje, że w miejscu jego zamieszkania jest stosunkowo bezpiecznie.)
Okazuje się zatem, że pojedyncze przypadki, które wszędzie są normalnym zjawiskiem, oddziałują szkodliwie na całą branżę i generalną opinię o prawnikach.
Czy można to zmienić?
Na pewno trzeba zmienić ten stan rzeczy. Pomóc może tutaj sam samorząd np. poprzez emisję odpowiednich spotów reklamowych (podobnie, jak branża mleczarska emituje reklamy nakłaniające do picia mleka: Pij mleko, będziesz wielki!). Ale także sami prawnicy mogą wziąć sprawy w swoje ręce. Najlepszym do tego sposobem jest przybliżenie się do społeczeństwa.
Jak można się przybliżyć? Jak dać się poznać?
Doskonałym rozwiązaniem jest właśnie prowadzenia bloga, albo nawet wdrożenie systemu e-marketingowego, którego ten blog jest częścią. Dobrze prowadzony blog prawniczy daje możliwość poznania prawnika, jego osobowości, wiedzy i doświadczenia, a także zainteresowań i może nawet elementów życia osobistego. To prowadzi nie tylko do zapoznania się z osobą prawnika, ale przede wszystkim do powstania relacji prawnik-klient, opierającej się na zaufaniu. A stąd już tylko mały krok do zmiany wizerunku całej branży. Tym bardziej, że blog, i e-marketing generalnie, oddziałuje pozytywnie przez wiele, wiele lat, a więc raz wykonana praca będzie służyła przez bardzo długi okres czasu, dając trwałe zmiany.
Podobne doświadczenia mają również nasi koledzy zza oceanu, gdzie blogi prawnicze diametralnie zmieniły opinię o całej branży prawniczej. Wcześniejsze umożliwienie prawnikom amerykańskim nieskrępowanej reklamy doprowadziło do tego, że zaczęli być oni traktowani w kategoriach niegroźnych komików, skłonnych do naruszania norm społecznych, byleby tylko znaleźć klienta. Obecnie blogi prawnicze są tam traktowane z dużą powagą i zdecydowanie zmieniają wizerunek tej branży.
Miejmy więc nadzieję, że e-marketing prawniczy wpłynie na zmianę dzisiejszego wizerunku prawnika, natomiast aktualizacja książki pani Doroty Hołubiec będzie zawierała nieco inne dane statystyczne, dużo bardziej korzystne dla prawników.
{ 5 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Rafał, czy mógłbyś podać źródło do informacji, z których wynika, że to właśnie „blogi prawnicze diametralnie zmieniły opinię o całej branży prawniczej” w USA? Ciekaw jestem, czy były w tym kierunku prowadzone jakieś badania, czy jest to tylko Twoje przypuszczenie / opinia? Jeżeli były prowadzone w tym kierunku badania – chętnie poznałbym ich szczegóły, podobnie pewnie jak wielu innych czytelników Twojego bloga.
Czytałem o tym u jednego z amerykańskich blogerów. Gdzie? Nie pamiętam już dokładnie, ale chętnie to odszukam. Wyników badań nie widziałem, ale nie wykluczone, że jakieś były prowadzone (amerykanie lubią statystyki).
Dzięki!
Rafał
Czyli jednak jest to bardziej Twoja opinia / przypuszczenie, niż stwierdzony obiektywnie fakt. Generalnie zgadzam się, że blog może zmniejszyć nieco dystans pomiędzy prawnikiem a potencjalnym klientem. Natomiast do bardzo kategorycznej w gruncie rzeczy tezy, jaką stawiasz w tytule tego artykułu, odnoszę się z lekką ostrożnością. Uważam, że aż tak dużej mocy sprawczej blogi nie mają. Problem wizerunku prawników, ich społecznego odbioru, wydaje się być dużo bardziej złożony. Sam blog – moim zdaniem – sprawy nie załatwi. Jakkolwiek jest to jedynie moje subiektywne odczucie. Mogę się mylić. Jeśli odszukasz źródło – liczę, że podzielisz się linkiem.
Przecież napisałem, że czytałem o tym, a nie, że jest to moja opinia.
Zapewne zmiana wizerunku branży ma niejedno podłoże, ale w USA zmiana na gorsze nastąpiła po tym, jak prawnicy zaczęli masowo publikować reklamy telewizyjne, które ich tylko ośmieszały. Zmiana z kolei na lepsze mogła nastąpić głównie na skutek zmiany formy marketingu. W tym przypadku był to Internet, a dokładniej blogi.
Oczywiście nie tylko podzielę się linkiem, ale także napiszę o tym artykuł.
Pozdrawiam,
Rafa k
Tak mam nadzieje że zmienią podejście do prawników i stare powiedzenie, że największym wrogiem adwokata jest jego klient odejdzie w zapomnienie.